Reszta strażników widząc czego chłopak dokonał, od razu zaczęła się wycofywać.
Wokół ciała krasnala zaczęła pojawiać się wielka, czerwona plama krwi. Moje oczy się rozwarły, a serce szybciej zabiło. Pierwszy raz w życiu widziałam morderstwo na kimś na własne oczy. To było potworne. W moim świecie zupełnie niedopuszczalne, a tu wydawało się najwyraźniej codziennością. Byłam zupełnie rozstrzęsiona. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i czynów. Nawet po nim.
Wyglądało jednak na to, że byłam najbardziej przerażona obecną sytuacją, a właściwie ogólnie jedyna, bo chłopcy niemal nie zwrócili uwagi, a Dzwoneczek z Ceddar nie zamierzały zaprzestać realizacji naszego planu.
Ręce mi się trzęsły i nie umiałam oderwać wzroku od trupa mimo, że bardzo tego chciałam.
— Szybko! — krzyknęła Ceddar i ruchem ręki pokazała chłopcom, że mają biec za nią. Byłam w zupełnym szoku, a spojrzenie skupiłam na rozprzestrzeniającej się kanalikami między płytkami, krwi. Felix złapał mnie za ramię i zaczął biec do windy, przy czym wlec mnie za sobą. Słyszałam stukot stóp krasnali biegnących w nasza stronę i podzwaniające zbroje.
Dzwoneczek przyspieszyła biegu wychodząc na sam przód naszego orszaku i przy ścianie wzbiła się w powietrze, gdzie wcisnęła guzik na wysokości ponad dwóch metrów.
Niemal natychmiast po całym biurze rozległ się przeszywający huk. Pomieszczenie zatrzęsło się w posadach, a z dachu spadło sporo tynku. Jeff krzyknął wściekły i niemal wyturlał się z przygniatającego go biurka.
Światła zaczeły migotać, a winda otworzyła się. Wszyscy instynktownie wbiegli do niej, właściwie pchając się na możliwą smierć. Postanowiłam dla własnego zdrowia zostawić tego trupa w tyle i ruszyłam w ślady reszty. W ciasnym pomieszczeniu wciąż waliło mi serce, a oczy mimowolnie mierzyły zwłoki na kamiennej posadzce.
Należę do dość zapominalskich osób, więc już nieświadomie zawsze badam miejsce, z którego wychodzę, by upewnić się, że nic nie zgubiłam.
Tym razem bardzo się to przydało, bo niedaleko windy leżała Ceddar, trzymająca się za kolano, z którego sączyła się krew.
Cholera jasna.
Nie mogę jednak dać się zgnieść trupowi. Tym bardziej, że zapowiada się na to, że nie będzie pierwszą ofiarą Petera. Nie myśląc o konsekwencjach, zanim chłopcy zorientowali się o dziewczynie, wybiegłam z windy pokonując bardzo długi dystans, a po czasie stanęłam już obok Ceddar.
— Biegnij! — wysyczała zgięta wpół z zaciśniętymi oczami spowodowanych bólem. O nie, na pewno jej tu nie zostawię.
— Hej, ostatnio ty mnie uratowałaś — podniosłam jej brodę i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Musiałam się odwdzięczyć jakoś. Tak działa moja moralność, a mimo tego, że dziewczyna niemiłosiernie mnie denerwuje i nie należy do osób przeze mnie lubianych, to muszę jej pomóc.
Za mną od razu rzucił się Alex, ale z windy do tego momentu był spory odcinek, a zza mnie zaczeli wybiegać już wściekli strażnicy. Pod wpływem impulsu, złapałam dziewczynę i wzięłam ją na plecy. Zapiszczała z bólu, ale nie opierała się i mogłam spokojnie dobiec do windy.
Przed nią, oddałam brunetkę Alexowi i wbiegłam z nim z powrotem do pomieszczenia. Jedyne o czym myślałam, to sposoby na zamknięcie tych drzwi. Strażnicy zaraz tu wpadną, a zbliżają się w na prawdę zawrotnym tempie. Wyprostowałam się, a w moim kręgosłupie usłyszałam trzask tak ohydny, że przeszły mnie ciarki. Nie często noszę pięćdziesiąt kilogramów na plecach.
YOU ARE READING
Take me to the Neverland
Fantasy„Bo...wszystkie dzieci dorastają. Tylko...jedno nie." „Skakaliśmy i śmialiśmy się. Bose stopy odbijały się od kamiennej drogi, tworząc wakacyjną muzykę dla uszu. Odgłosy szczęścia łączyły się w całościowy rytm, który niósł się nocną ulicą. Wydawał...