65

679 58 149
                                    

Ceddar P.O.V.

Jestem tak strasznie podekscytowana!!!

Poznałam właśnie dwójkę książąt i jadę z nimi do ich zamku! Jestem zaproszona na bal! A do tego Wendy chyba nieco chociaż odrobinkę mnie polubiła!

Tlenu!!!

Czy ten dzień może być lepszy?

Tylko muszę pamiętać, że to, że ja mam wejście i różowowłosa, to jeszcze nic. Działamy ekipą i za nic nie miałam pojęcia jak wcisnąć pozostałą dziewiątkę osób.

Wbiłam radosne spojrzenie w plecy przystojnego mężczyzny przed sobą. Rozliczając na ludzkie lata, to był ode mnie o jakaś połowę mojego wieku starszy. Przeliczając jednak na lata w Nibyladnii, to mogłabym być jego pra, pra, pra, pra, pra babcią. Albo i więcej pra.

— A co będziemy robić w zamku? — zapytałam szczerząc się wesoło. Ah jak ja kocham szalone dni. Co prawda ten nie równa się z dniem walki z Arbitami, dniem gdy Peter przesadził z nektarem wróżek i zaczął wywijać break dance, czy gdy Hook mnie porwał. Wbrew pozorom nie było tak źle. A nawet fajnie. Opowiem o tym dzisiaj Wendy. Cieszyłam się ze wszystkich wspomnień, jakie posiadam.

Różowowłosa ma szkołę, przyjaciół i jakieś inne ludzkie sprawy. Ludzie za bardzo się przejmują. Wmawiają sobie problemy. Martwią się o takie sprawy, jak oceny, upokorzenia, ubrania i kontakty międzyludzkie. Jakby musieli walczyć ze smokami, czuć czyhające niebezpieczeństwo na swoje życie, to by zobaczyli. Problemów tak naprawdę jak owo nie posiadają. Wystarczy im nabrać głęboko powietrza i zrobić to, co podpowiada ci serce. Dwa wyjścia są złe? Powinni wybrać przypadkowe. Gorzej być nie może przecież.

A za rok już nawet nie będzie się pamiętało o takich pierdołach. Współczuje Wendy, ale chciałabym zasmakować jej życia, zobaczyć jak to jest.

Jednak nigdy nie zamieniłabym mojego. Życie na krawędzi, zadawanie się z demonem, przyjaźnie, walki, postacie fantastyczne i różne inne sprawy nie zrównają się nigdy z sytuacją codziennego zwykłego człowieka.

— Będziecie robić co tylko chcecie. Mamy ogromne wanny na kąpiele, musicie uczyć się tanczyc, chyba że umiecie... — zaśmiał się — ...etykieta do tego dochodzi, zachowanie. My wybierzemy się jeszcze na polowanie, ale czekają również przeróżne gry i zabawy. Możecie zwiedzać zamek i odwiedzić królewską stadninę koni. Wezwiemy najlepsze krawcowe, żeby uszyły wam najpiękniejsze suknie w królestwie.

Myśl o strojach jest fajna. Stadnina super, zabawy i zwiedzanie - cudownie! Ale czy w tym wszystkim będzie czas na opracowanie planu, spotkanie z chłopakami? Wendy musi nauczyć się latać, trzeba opracować plan i wiele innych spraw.

Wymieniłam z przynajmniej dla mnie przyjaciółką porozumiewawcze spojrzenia. Musiałyśmy jeszcze dotrzeć do chłopców i poinformować ich o zmienionej sytuacji.

Ojej tyle do roboty.

Wolałabym wziąć długą kąpiel z bąbelkami, nauczyć się tańca i spędzić całą imprezę na parkiecie z Peterem.

Życie bywa trudne.

Ale co ja się będę przejmować. Jest dużo ryb w wodzie. Moze poznam jakiegoś księcia wyglądającego na mój wiek. Albo dogadam się z tym?

Ah, tyle fajnych zajęć.

Zacisnęłam uścisk na księciu przede mną zważając na to, że koń zaczynał przyspieszać i sama się chwiałam na jego grzbiecie.

— Skąd pochodzicie? — krzyknął Blake przedzierając się przez dudniący wiatr we włosach. Wszystkie kobiety patrzyły na nas z opuszczonymi szczękami. W tłumie zauważyłam nawet tą, co uczepiła się Wendy. Kupowała sałatę i gdy nas zobaczyła, wytrzeszczyła oczy tak bardzo, że wyglądały, jakby miły wypaść z oczodołów.

Take me to the Neverland Where stories live. Discover now