Rozdział 6 - Nowy świat

89 15 12
                                    

Zmierzyłam się z nim, stanęłam twarzą w twarz i nie uciekłam. Właściwie cały strach, który czułam gdzieś wyparował. Patrzyłam mu prosto w oczy i już się nie bałam.

No dobra, może trochę.

Nic nie mogłam poradzić na to, jakie wrażenie wtedy na mnie wywarł. Ale to zaciekawione spojrzenie, tak bardzo mną zawładnęło, że zapomniałam o reszcie świata. 'My chyba się nie znamy' - obijało mi się echem w głowie.

Zaskoczył mnie. Nie powiedział im o naszym dziwnym spotkaniu, albo po prostu udawał, że mnie nie pamięta. Jednak w jego spojrzeniu dostrzegłam błysk, który świadczył o tym, że pamięta dokładnie.

- Mikaela. - przedstawiłam się, drżącym głosem.

Rozchylił lekko usta, a jego brew zadrżała.  

Miałam wrażenie, że gdyby nie będące przy rozmowie towarzystwo, wyglądałoby to całkiem inaczej. Jakby powstrzymywał się od powiedzenia czegoś, właśnie przez znajomych. Moje serce biło jak szalone i nie wiedziałam czy bardziej z przypływu adrenaliny czy przez sam fakt, że on tu był i z nim rozmawiałam.

- Nie mam dużo czasu, możesz się sprężyć?

Obojętność, która nagle wymalowała się na jego twarzy, zbiła mnie z tropu. Dopiero gdy odwrócił się w stronę Lucasa, uświadomiłam sobie, że to właśnie do niego były skierowane te słowa, nie do mnie.

Nie rozumiałam go. Nie rozumiałam motywów jego działania. Oczywiście, że nie spodziewałam się altruisty, milutkiego, przyjacielskiego chłopaka, który kocha świat i życie, jest wiecznie radosny i uśmiechnięty. Mimo to jego oschły ton, zblazowanie i mogłabym powiedzieć, że chamstwo, zraziło mnie.  Czułam, że wiedział dokładnie co robi, będąc takim wobec innych. Wiedział jakie emocje wywiera.  Chociaż na Luku i Cass pewnie już nie robiło to żadnego wrażenia. Ale dlaczego tak bardzo chciał odstraszyć od siebie osoby dla których, jeśli się nie mylę, był ważny? Którym zależało? Kogo właściwie grał? I po co?

Zamrugałam kilka razy w konsternacji. Różowo-włosy, tak jak wcześniej, oparł się o maskę i podpalił fajka. Musiałam przyznać przed samą sobą, że cokolwiek robił, był przy tym cholernie seksowny.  Ogólnie był przystojny, nawet bardzo. I cholernie mnie onieśmielał.

- Kejl jedzie z nami. - Luke kiwnął na mnie głową. –  Skoczymy w jedno miejsce i zaraz wracamy. - rzucił jeszcze i przeniósł na mnie wzrok. -  Jak chcesz, wsiadaj do środa. – i odeszli gdzieś na chwilę.

Dopiero wtedy wzrok Coreya ponownie skupił się na mnie.

Zostaliśmy sami, choć mogłam się domyślać, że rodzeństwo nie jest zbyt daleko i pewnie mają na nas oko. Chłopak zmrużył lekko oczy, ale nic nie powiedział. Ja także milczałam. Nie wiedziałam o czym miałabym z nim rozmawiać. Nie wiedziałam nawet czy chce.

Szukając ucieczki od niezręcznej ciszy, chwyciłam za klamkę, żeby zrobić to, co zaproponował Luke i usiąść z tylu. Lekko otwarte drzwiczki wyślizgnęły mi się z ręki, gdy Corey je zatrzasnął, powstrzymując mnie przed wejściem do samochodu. Zrobił to szybko i użył trochę zbyt dużo siły. Przez głośny dźwięk, dygnęłam lekko wystraszona. Cofnęłam się do tyłu i uderzyłam plecami o jego tors. Byłam zdezorientowana. Chyba nie chciał, żebym wsiadała. A skoro tak, to nie chciał mojego towarzystwa, nie chciał żebym z nimi jechała. Dlaczego nie powiedział mi tego prosto w twarz? Dlaczego po prostu nie pozwolił mi odejść?

Zamiast tego zamknął mnie pomiędzy sobą a autem. Czułam jego oddech na karku. Zadrżałam. Znów zawładnął mną strach i niepewność. Z jednej strony wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy. Dziwnym sposobem, czułam to. Pomimo wszystko, każdy nagły ruch, który wykonywał mój nowy znajomy sprawiał, że mięśnie samoistnie mi się spinały. Położył rękę na moim biodrze, zmuszając mnie żebym odwróciła się do niego przodem. Przez jego dotyk ponownie przeszły mnie dreszcze. Bez słowa wyjął paczkę z tylnej kieszeni i dał mi ją. Czyli źle go zrozumiałam.  Był zdecydowanie zbyt trudny do ogarnięcia.

Don't treat me badly | ZAKOŃCZONE |Where stories live. Discover now