Rozdział 24 - Co z nami będzie?

61 10 4
                                    

Poczułam lekkie kłucie w skroniach i suchość w gardle. Oblizałam usta, zamrugałam kilka razy, odetchnęłam głęboko, aż w końcu otworzyłam oczy. Światło wpadające przez żaluzje trochę mnie drażniło. Chwilę zajęło zanim zorientowałam się gdzie jestem.

Chciałam się poruszyć, ale moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Nie rozumiałam za bardzo co się dzieje. Pomimo wszystko, to było przyjemne. Bardzo. Jakbym dryfowała gdzieś pomiędzy. Przez moje jeszcze śpiące ciało, przepłynęło ciepło i spokój. Zatopiłam się w tym i oddychałam powoli.

Czułam ciepłą dłoń na żebrach tuż pod moją piersią. Gdy dotarło do mnie do kogo należała, przeszły mnie cudowne dreszcze. To uczucie obezwładniło mnie jeszcze bardziej. Chciałam przetrzeć twarz, jednak okazało się, że moja ręka druga spleciona jest z wyciągniętą, wytatuowaną dłonią chłopaka, na którego ramieniu spałam. Przytulał mnie od tylu. Jego ciepły oddech oplatał moją szyję i szczękę.

Uśmiechnęłam się. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

Przekręciłam lekko głowę i przypadkiem natrafiłam na jego usta. Moje policzki momentalnie zmieniły kolor na różowy. Byłam pewna. Ten delikatny gest sprawił, że westchnął głęboko, więc chyba go tym obudziłam. Nie otworzył oczu, przytulił się tylko policzkiem do mojej głowy i mruknął coś pod nosem.

Przejechałam palcem po ustach przypominając sobie niedawne wydarzenia. Były podpuchnięte od jego pocałunków i gryzienia. To samo czułam na karku i obojczykach. Pewnie zostało tam kilka śladów. Wspomnienia wywołały gęsią skórkę na całym ciele. Pamiętałam dokładnie to uczucie, gdy powoli przejeżdżał po niej palcami. Ten palący a jednak ospały dotyk.

Odsunęłam się lekko, tak, żeby móc na niego spojrzeć. Na jego twarzy malował się tylko i wyłącznie spokój. Zamknęłam oczy, rozkoszując się chwilą. Gdzieś w środku nie mogłam uwierzyć, że to wszystko to prawda. Gdy znów na niego spojrzałam, on także na mnie patrzył. Cała zadrżałam pod wpływem jego intensywnych, błękitnych oczu.

Trzeźwy.

Był zupełnie trzeźwy.

Jego tęczówki raziły czystym, przejrzystym błękitem.

Piękniejszego widoku nie mogłam sobie wymarzyć. Mimowolnie przygryzłam usta. Posłał mi najcudowniejszy, zaspany uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.

- Dzień dobry. - zachrypiał seksownie.

Czułam jak moje policzki płoną. Napawałam się jego spojrzeniem. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Czy będzie tak samo? Czy coś się zmieni? W jaki sposób to, co się zadziało się pomiędzy nami, rzutuje na naszą znajomość? Czego dokładnie ode mnie oczekiwał?

Dłoń chłopaka, która nadal znajdowała się pod moją koszulką sunęła delikatnie po moim ciele gdy ją wyciągał. Przeczesał włosy, zamykając na chwile oczy, a gdy znowu je otworzył zabłyszczały radośnie. Chociaż gdzieś tam, głęboko, wyczuwałam ledwie zauważalny, mały tlący się węgielek czegoś, czego nie rozumiałam.

- Długo nie śpisz? - spytał cicho, intensywnie się we mnie wpatrując.

- Nie, właściwie to ... nie. - odpowiedziałam nieśmiało i odwróciłam wzrok.

Dopiero gdy poruszył nogami uświadomiłam sobie, że były splecione z moimi. Czyżby bał się, że gdzieś ucieknę dlatego tak kurczowo mnie przytulał? A może to ja nie chciałam, żeby oddalał się zbyt daleko? Zgiął nasze splecione dłonie i położył je na moim brzuchu. Przyglądał się im przez chwilę i oblizał usta. Byłam ciekawa o czym myślał, ale nie chciałam przerywać tej błogiej ciszy.

Don't treat me badly | ZAKOŃCZONE |Where stories live. Discover now