16.

238 10 15
                                    

Poruszaliśmy się ciemnymi korytarzami niemal bezszelestnie. Gdy znaleźliśmy się w ślepym zaułku, sułtan zastukał w pewnym rytmie w ścianę, a ta po chwili ustąpiła. Znaleźliśmy się za ścianą, a w moją twarz niemal natychmiast uderzyło mroźnie powietrze. Szłam za sułtanem uważając, żeby przypadkiem się nie zagapić i uderzyć w plecy władcy.

Nagle usłyszeliśmy kroki w oddali. Sułtan natychmiast przystanął i zaczął nasłuchiwać. Po chwili ruchem ręki pokazał mi żebym ukryła się za najbliższą kolumną. Sam uczynił to samo. Gdy kroki ucichły wyszliśmy z ukrycia i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Znaleźliśmy się przed budynkiem, jednak nie weszliśmy głównymi drzwiami. Obeszliśmy budynek dookoła i przesmyknęliśmy się przez jedną z wyrw w ścianie, która była zatkana prowizorycznym dywanem. Zatrzymaliśmy się w jednym z pomieszczeń. Rozejrzałam się dookoła. Nic poza szarymi ścianami i drewnianą podłogą nie znajdowało się w pomieszczeniu.

— Za chwilę zostaną tutaj wprowadzeni potencjalni wojownicy — poinformował mnie mężczyzna.

Skinęłam mu głową. Widząc to oddalił się ode mnie i oparł się o najbliższą ścianę. Wzięłam głęboki oddech. Skupiłam się na odgłosach dochodzących z oddali. Naliczyłam całe jedenaście osób.

Po kilku minutach drzwi się otworzyły i stanął w nich jeden z zaufanych ludzi sułtana. Skinął władcy i wyszedł. Zaraz po opuszczeniu przez niego pomieszczenia, przez drzwi wkroczyło dziesięć osób. Jednak mój słuch mnie nie zawodził.

Weszli do wnętrza i zaczęli rozglądać się nerwowo dookoła. Gdy nas dostrzegli zauważalnie się spięli, jednak paru z nich patrzyło na nas z gniewem.

Odwróciłam się w stronę sułtana chcąc zapytać, czy mam coś konkretnego zrobić, jednak ten mnie uprzedził.

— Masz wolną rękę — pomimo tego, że jego twarz była na wpół zasłonięta, po tonie jego głosu mogłam stwierdzić, że się uśmiecha.

Westchnęłam i obróciłam się przodem do przybyłych mężczyzn. Miałam pustkę w głowie. Nie wiedziałam od czego mam zacząć.

Jednak nie było mi dane zacząć jakiejś rozmowy z nimi. Uprzedził mnie jeden z mężczyzn.

— Co tu robimy? — zapytał, jednak po tonie jego głosu wyczułam, że nie będzie potulnym osobnikiem, jednak nie był impulsywny. Raczej taki, który nie będzie wykonywać ślepo rozkazów.

— Potraficie walczyć? — zapytałam. W głowie zaświtał mi plan, jednak chciałam najpierw ich jakoś sprowokować.

— Inaczej by nas tutaj nie było! A teraz mów kim jesteś i czego od nas chcesz? — teraz włączył się inny głos. Był nad wyraz pobudzony i nadmiernie pewny siebie. Ta pewność może się okazać dla niego zgubna.

— Wyśmienicie. Więc atakujcie — powiedziałam po prostu i rozłożyłam ręce w geście zachęty.

Jednak moje słowa nie wywołały żadnej reakcji. Spodziewałam się tego. Nie byli kompletnymi idiotami.

— Bardzo dobrze. Nie jesteście głupi. Jednakże chcę sprawdzić wasze umiejętności — ostatnie zdanie mruknęłam już do siebie. Poprawiłam kosmyk włosów, które wydostały się z ciasnego koka.

Ta chwila wystarczyła, żeby kaptur spadł mi z głowy. Już chciałam go naciągnąć na głowę, kiedy nagle odezwał się ten nad wyraz pewny siebie głos.

— To tylko kobieta! — krzyknął, a ja omiotłam wzrokiem jego postać.

Był bardzo muskularnym mężczyzną. Miał krótko przystrzyżone włosy, a pod nosem ciemne lekko zawijające się wąsy.

"Przekonaj Mnie" - Murad IVWhere stories live. Discover now