2.

558 22 13
                                    


Obudziłam, ze snu gdy słońce dopiero zaczęło wschodzić. Znowu ten sam sen. Od tylu lat śnię ten senny koszmar, a ten nadal pozostaje taki san od początku do końca. Ziewnęłam przeciągle i podniosłam się z posłania. Śmierdziałam, bardzo śmierdziałam. Nie myłam się od dwóch dni i niestety dało się już to poczuć, a co najgorsze - zauważyć. Z głośnym westchnieniem stanęłam na zimnej podłodze, rozciągnęłam zastane mięśnie i poszłam przyszykować sobie kąpiel.

Niestety moja "kąpiel" ograniczała się do małej balijki z wodą, małego, ale za to pachnącego konwaliami kawałeczka mydła, które kupiłam dobre kilka tygodni temu od handlarza na bazarze i płachty przyjemnego w dotyku materiału.

Z ulgą zrzuciłam z siebie te przeklęte łachmany. Zwykle nie ubierałam się w ubrania zwyczajnych, szarych ludzi. Niestety, ale żeby nie rzucać się w oczy, muszę w nich chodzić, w końcu jaka normalna osoba chodzi w przylegającym do ciała, czarnym skórzanym kombinezonie, a biorąc pod uwagę to, że jestem kobietą spotkałam bym się z niejednym nieprzyjemnym komentarzem.

Uwolniłam włosy spod jarzma mocno ściśniętego warkocza. Czarne jak noc włosy opadły mi kaskadą na ramiona, sięgały mi już do niemalże do połowy pleców, co już powoli stawało się uciążliwe. Chyba nadszedł czas żeby je skrócić.

Namoczyłam materiał w pachnącej wodzie i zaczęłam obmywać swoje ciało z brudu. Kiedy się już umyłam też włosy poczułam się wreszcie czysta i lżejsza. Zarzuciłam na siebie pierwsze lepsze łachmany, czyli jakąś szarą sukienkę, a wilgotne jeszcze włosy związałam sznurkiem z tyłu głowy, ubrałam także pelerynę, ponieważ rano bywało trochę chłodno, zakluczyłam drzwi i zeszłam po schodach.

Na moje szczęście w kuchni nikogo nie było, więc nie będę musiała tłumaczyć się komuś dlaczego wychodzę niczym świt. Pan Selim nie wie czym się zajmuje, chociaż wydaje mi się, że może sie domyślać, jednak nigdy nic nie powiedziała na ten temat. Na początku naszej relacji wcisnęłam mu bajeczkę o tym, że pomagam handlarzom w rozkładaniu stoisk, pilnowaniu żeby nikt niczego nie ukradł, a wieczorami pracuje jako kelnerka w oddalonej o kilka kilometrów karczmie. Na początku staruszek namawiał mnie żebym odeszła z tamtej pracy i zaczęła pracować u niego, ale po moich stanowczych odmowach, po kilku dniach dał sobie spokój. Na początku nie miałam żadnych wyrzutów sumienie okłamując tego poczciwego człowieka, ale teraz kiedy widzę, że on chyba na prawdę o mnie się troszczy, kiedy muszę codziennie kłamać, zaczyna mi to przychodzić z coraz większym trudem. Przecież nie mogę mu powiedzieć, że od dwunastego roku życia byłam szkolona na zabójczynię, a od czternastego regularnie zabijam za pieniądze. Gdyby się dowiedział dostałby ataku serca. 

Szłam tak zamyślona, kiedy nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do jednego z najlepszych na świecie stoisk z herbatą. Były tutaj niemalże wszystkie, od czarnych przez żółte po zielone. Od niedawna w pobliżu stoiska pojawiło się kilka stolików i krzeseł. Poprosiłam właściciela o jedną porcje zielonej herbaty z dodatkiem marakui. Kiedy czekałam miałam chwilkę żeby móc się rozejrzeć. Mimo tego, że godzina była raczej wczesna, ulice już zaczynały budzić sie do życia. Kramy handlarzy zaczynały wznosić się jak grzyby po deszczu, kilka kobiet biegało w tą i z powrotem z jakimiś koszykami. Nagle potrącił mnie jakiś chłopak, szybko ukłonił się i zniknął za rogiem. Kiedy powróciłam wzrokiem do stolika dostrzegłam na nim maleńki, zawiniątek papieru. Dyskretnie odwinęłam i moim oczom ukazała się wiadomość:

" Masz czas do pełni księżyca, jeśli do tego czasu nie wywiążesz się z zadania - umrzesz" 

"Umrzesz". Jak by mi jeszcze zależało na życiu to może bym się tego przestraszyła lub odczuwała dziwny dyskomfort przy dalszej pracy, ale teraz? Teraz ten dwulicowy człowiek nie może mi nic zrobić. Czas do pełni księżyca? Lepiej nie mogło się stać. Pełnia księżyca wypada dokładnie za dziesięć dni, czyli dwudziestego trzeciego września. Idealnie. I tak miałam zamiar zaatakować w ten dzień. Nie żebym miała jakieś dziwne upodobania, ale największą satysfakcje odczuwam wtedy, kiedy zabijam ludzi właśnie w czasie pełni księżyca. Żeby osoby, które już nic na tym świecie nie zobaczą mogły się cieszyć tym wspaniałym widokiem, żeby ostatnim co zobaczyły nie była ciemność, ale księżyc, który wskaże im drogę do zaświatów. Żeby nie musieli czuć się samotni w chwili śmierci tak jak... 

— Zielona herbata — usłyszałam niski głos po mojej lewej stronie.

Odwróciłam głowę w tym kierunku i odebrałam napój. Postawiłam naczynie na stoliku, i po odczekaniu kilku minut, żeby nie poparzyć sobie przełyku, wypiłam ciepły płyn i ruszyłam w tylko sobie znanym kierunku. 

Dzisiaj sułtan miał zaplanowane posiedzenie dywanu, a później wizytę w koszarach janczarów. Ostatnio doszły mnie słuchy o domniemanej chorobie władcy. Skoro już ludzie zaczęli o tym rozmawiać to nic dziwnego, że postanowiono zwołać dywan. Już sobie mogę wyobrazić jak planują obalić sułtana i posadzić na tronie jakiegoś pionka. Te paskudne żmije nigdy sie nie zmienią. 

Na szczęście całkiem całkiem niedawno odkryłam tajemne pomieszczenie, dzięki któremu można bez żadnych przeszkód podsłuchiwać obrady. Jeśli sie nie mylę, to może ono pochodzić z czasów panowania Wielkiego Sułtana Sulejmana Wspaniałego. Słyszałam również stare opowieści o sułtance Hurrem, która tak bardzo zapragnęła władzy, że posunęła się do podsłuchiwania narad sułtana. Pomysł nie był taki głupi, jednakże fakt, że dała się na tym przyłapać działał znacząco na jej niekorzyść i sprawił, że straciła zaufanie ówczesnego sułtana, a jak wiadomo, jeśli kobieta wypadnie z łask sułtana może już zacząć przygotowywać się do roli służącej.  

Minęłam strażników, którzy nawet nie zwrócili uwagi na biedną kobietę odziana w łachmany. i tym sposobem dostałam się niezauważona do budynku bez najmniejszego problemu. Czasami zastanawiam się jak to się dzieje, że straż może być aż tak ślepa. Przecisnęłam się przez wąską szparę i znalazłam się z małym pokoiku. Usiadłam w kącie i przyłożyłam ucho do ściany, żeby lepiej słyszeć głosy.

— Co zrobimy jeśli plotka o chorobie sułtana okaże się prawdą? 

— Jak to co? Zawsze możemy przeprowadzić zamach stanu. Dobrze wiecie, że mamy pełne poparcie sułtanki Kosem...

— Ciii.... Nie wypowiadaj tutaj jej imienia. Zostało to surowo zakazane po ostatnim incydencie.

— Nawet jeśli uda nam się obalić sułtana, to kto zasiądzie na tronie? Przecież sułtan nie ma żadnego męskiego potomka. Wszystkich kazał zabić.

— Jak tak... Własną matkę... Własnych braci... Niech sułtan sczeźnie...

— Ciii... Nie mów tak, lepszy taki władca niż chaos jaki może zapanować gdy sułtan umrze i nikt nie będzie zdolny przejąć władzy.  

— De Stu Sułtan Murad Han nadchodzi!!! 

Usłyszałam odgłos kroków, a następnie zimny głos pozbawiony wszelkich emocji. 

*** 

TRWAJĄ POPRAWKI ! 


"Przekonaj Mnie" - Murad IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz