24.

225 12 8
                                    

Stałam naprzeciw rozjuszonego sułtana i nie wiedziałam co mam w tym momencie zrobić. Sam mężczyzna też mi tego nie ułatwiał, ponieważ mordował mnie swoim spojrzeniem. Byłam ciekawa kim była ta kobieta, jednak obawiałam się, że gdy tylko zapytam się o nią sułtana ten wybuchnie i cała swoją złość wyładuje na mnie.

— Kim była ta kobieta? — najwyraźniej brak mi instynktu samozachowawczego.

Tak jak się spodziewałam sułtan w mgnieniu oka zbliżył się do mnie na zaledwie kilka centymetrów.

— To nie twoja sprawa! — warknął i chciał mnie wyminąć.

Nie pozwoliłam mu na to. Nie będzie ze mną rozmawiał w ten sposób. Nie jestem jego służącym, którym może pomiatać i ustawiać na prawo i ledwo. Złapałam go za przedramię i mocnym szarpnięciem zwróciłam go w swoją stronę. Poczułam lekkie ukłucie w miejscu, gdzie znajdowała się rana, ale zignorowałam to. Mężczyzna wyszarpnął się z mego uścisku, a jego oczy stały się niemalże czarne. Nie przestraszył mnie ten widok.

— Zapytałam kim była ta kobieta?

— Nie twój interes!

— Wręcz przeciwnie! Omal mnie nie odkryła, więc masz mi natychmiast powiedzieć kim ona była! — byłam na skraju mojej wewnętrznej cierpliwości.

Padyszach działał na mnie niczym płachta na byka. Gdy on podnosił na mnie głos, nie mogłam pozostać mu dłużna.

Widziałam, jak walczy ze sobą, żeby mi czegoś nie zrobić. Oddychał głęboko próbując się uspokoić. Zamknął oczy, a gdy je otworzył był nieznacznie spokojniejszy.

— Ceylan — powiedział i wyminął mnie kierując się w stronę stołu, za którym jeszcze chwilę wcześniej się ukrywałam.

— Ceylan? — zapytałam i miałam ochotę się zaśmiać.

Ta sama kobieta, która chwaliła się innym nałożnicom jak by to ona nie kontrolowała sułtana, właśnie naga została wyrzucona za drzwi. Kiedy inne kobiety się o tym dowiedzą nie dadzą jej żyć.

Jednak moja wesołość nie trwała długo. Była to ta sama kobieta, która prawdopodobnie już zdążyła otruć niewinną dziewczynę.

Odwróciłam się w stronę sułtana. Siedział on już na krześle przy stole pełnym dokumentów. Głowę opierał na pięści mając zamknięte oczy i oddychał równomiernie.

Usiadłam naprzeciw niego.

— Czyli to dlatego wydaje jej się, że jest ponad innymi nałożnicami? Bo może przyjść do ciebie w każdym momencie? — chciałam dowiedzieć się więcej. Nie mogłam żyć ciągle w bańce i nie dostrzegać ludzi dookoła. Wiedza ma potężną moc.

— Między innymi — westchnął i otworzył oczy.

— Czy znaleziono już dziewczynę, którą otruła? — żałowałam tej dziewczyny. Nie była winna temu, że sułtan często chciał ją widzieć, co spowodowało gniew "ulubienicy".

— Tak. Dzisiejszego ranka — odparł, a w jego głosie mogłam dostrzec nutę smutku.

— Byłeś z nią blisko? — nie powinno mnie to interesować, jednak pytanie już padło z moich ust.

Sułtan słysząc to jakby zapadł się w sobie, a wszelka złość z niego uleciała. Uważnie obserwowałam jego mimikę twarzy.

— Nie w tym sensie. Bilun miała zaledwie piętnaście lat — zmarszczyłam brwi, że sułtan chciał się ze mną podzielić takimi informacjami, chciałam coś powiedzieć, jednak zaczął mówić dalej — Była prześladowana w haremie. Trafiła do niego cztery miesiące temu i od początku miała pod górkę. Starsze nałożnice wyczuwając w niej zagrożenie zaczęły się nad nią znęcać. Nie mogę ingerować w sprawy haremu, więc zacząłem ją wzywać jak najczęściej, aby mogła odpocząć. Nie myślałem, że to tak się może skończyć. Miałem nadzieję, że ataki ustaną i przez jakiś czas to faktycznie działało. Nie chciałem, żeby stała się jej krzywda.

"Przekonaj Mnie" - Murad IVWhere stories live. Discover now