9.

371 19 11
                                    


Nareszcie mam chociaż chwilę wolnego czasu, żeby znów zacząć pisać ^^


Przekroczyłam drzwi i stałam teraz w innym pomieszczeniu, jakbym była wcześniej w komnacie komnaty. Co dziwnie, nie spotkałam się z żadnych oporem ze strony strażników. Nikt nie naciągnął mi żadnego worka na głowę ani mnie nie zatrzymał więc ostrożnie ruszyłam w stronę staruszki, która czekała na mnie przy kolejnych drzwiach i uśmiechała się delikatnie. Zmarszczyłam brwi, ale bez słowa podeszłam bliżej. Kiedy już się zbliżyłam razem ze staruszką u boku przeszłam przez kolejne drzwi. Byłyśmy teraz na korytarzu, który był podejrzanie wąski, jakby był jakimś tajemnym przejściem. Intersujące, ten pałac skrywa pewnie jeszcze niejedną tajemnicę. Ciekawe co jeszcze odkryję. Dźwięk naszych kroków był strasznie denerwujący, więc postanowiłam przerwać ta panująca ciszę.

— Dlaczego nie kazałaś zasłonić mi oczu? — nie był to może temat odpowiedni, w końcu ta kobieta, jakby nie patrzeć mi pomaga, ale byłam na prawdę ciekawa jaki ma w tym cel.

— Przecież wiem, że nie jesteś aż tak głupia. Poza tym i tak stąd nie uciekniesz. Nie znasz tych korytarzy, nie wiesz jak się z nich wydostać — powiedziała i spojrzała na mnie z politowaniem.

— Kim tak naprawdę jesteś? Nie uwierzę w to, że jesteś zwyczajną kobietą zajmującą się kobietami sułtana — ta kobieta wydawała mi się coraz bardziej intrygująca. Kim była dla sułtana, że pozwolił jej się mną zająć.

— Dowiesz się w swoim czasie.

Niestety nic już więcej od niej się nie dowiedziałam, ponieważ po przejściu przez drzwi, które otworzyły się nie wiadomo jak, znalazłyśmy się w jakiejś łaźni.

— Odśwież się tutaj za kilkanaście minut przyjdę to do ciebie, właśnie, tam w rogu znajdziesz nowe opatrunki, mam nadzieję, że uda ci się je samej nałożyć — powiedziała i po prostu wyszła.

Dziwna. Dlaczego sułtan jej ufa? Chociaż co do jednego miała racje, nie ucieknę. Podeszłam do czegoś co przypominało, jedną wielką balie wbudowaną w podłogę. Pierwszy raz coś takiego widziałam. Ściągnęłam z siebie znalezione wcześniej w szafie ubrania. Zamoczyłam najpierw jedną stopę w wodzie i kiedy okazała się przyjemnie ciepła, weszłam i zanurzyłam się w niej cała. Na początku, kiedy woda spotkała się z ranami szczególnie na moich plecach, ale po chwili przyzwyczaiłam się do tego uczucia. W rogu zauważyłam kawałki mydła, wzięłam je i zaczęłam dokładnie myć każdy kawałek ciała, oczywiście kiedy mydło spotkało się z ranami, szczypało niemiłosiernie, jednak zniosłam to prawie bez grymasu. Umyłam dokładnie jeszcze włosy i w końcu mogłam poczuć się jak żywa. Wyszłam z wody i udałam się do miejsca, gdzie znajdował się nowy opatrunek na, przede wszystkim, moje plecy. Odwinęłam z siebie stary, mokry bandaż, poskładałam go i odłożyłam obok tego świeżego. Widoczne były na nim świeże ślady krwi, więc rany musiały mi się otworzyć. Po wytarciu się z wody, która ze mnie kapała, wzięłam do ręki nowy opatrunek i nieco ułomnie, ale zaczęłam owijać rany. Kiedy owinęłam już cały odcinek od bioder, do piersi, podniosłam z ziemi ubrania i znowu zaczęłam się ubierać, jednak tym razem podwiązałam szaty w niektórych miejscach i nie wyglądałam już jakby ktoś mnie wrzucił w jakiś za duży na mnie worek. Wytarłam jeszcze dokładnie włosy, a po chwili tak jak zapowiadała pojawiła się, nawet nie wiem skąd kobieta, która mnie tutaj przyprowadziła.

— Widzę, że wyglądasz już dużo lepiej — powiedziała i ręką wskazała, żeby iść za nią.

— Która jest godzina? — zapytałam, byłam ciekawa, ile mi jeszcze zostało czasu do pochowania Selima.

"Przekonaj Mnie" - Murad IVWhere stories live. Discover now