26.

197 11 6
                                    

Zmrok nadszedł szybciej niż bym przypuszczała. Stałam na środku komnaty i po raz kolejny sprawdzałam, czy aby na pewno wszystko mam. Niemal całą broń miałam ukrytą w kombinezonie, a widoczna jedynie pozostała kusza zaczepiona na plecach. Przy biodrach i na udach można było dostrzec delikatnie mieniące się ostrza.

Westchnęłam, ostatni raz poprawiłam ciasno związane włosy i zarzuciłam kaptur. Przygotowane wcześniej tobołki zawiesiłam przez ramię i wyszłam z komnaty chcąc poczekać na Yufusa. Tak naprawdę nie wiedziałam o której ma się zjawić, ale przypuszczałam, że nastąpi to niebawem.

Nie pomyliłam się, bo gdy tylko opuściłam pomieszczenie zauważyłam zbliżającą się postać mężczyzny. Skinęłam mu na powitanie, jednak ten jakby tego nie zauważył, tylko ruszył na mnie ręką, abym udała się za nim. Nie dziwiłam się mu, że ma do mnie dystans. Sama pewnie zachowywałabym się identycznie, gdyby to mój przyjaciel współpracował ze swoim niedoszłym mordercą.

Jednak jego zachowanie mogło stanowić problem podczas naszej współpracy.

— Nie musisz się tak zachowywać. Na ten moment sułtanowi nic nie grozi z mojej strony — powiedziałam i uważnie obserwowałam reakcje wezyra.

Ten stanął w miejscu i skierował swój wzrok na mnie. Było w nim coś niepokojącego.

— Nie mnie oceniać decyzje sułtana, jednak, gdy tylko okaże się, że stanowisz dla niego choćby najmniejsze zagrożenie, sam się tobą zajmę — w jego głosie zabrzmiała nuta groźby.

— Skoro tak bardzo dbasz o jego bezpieczeństwo, dlaczego nie zajmiesz się ludźmi, którzy naprawdę mu zagrażają?

— Co masz na myśli? — zmarszczył brwi nie rozumiejąc.

Czyżby on naprawdę nie zdawał sobie sprawy, co się dzieje w tym pałacu? Że z każdej strony może nadejść atak?

— W jakim ty świecie żyjesz... — westchnęłam i ruszyłam dalej nie oglądając się na Persa.

Po chwili zrównał ze mną kroku jednak po jego minie można było wywnioskować, że nadal myśli nad tym co mu powiedziałam.

Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, zimne powietrze natychmiast uderzyło w nasze twarz. Szczelniej naciągnęłam kaptur chroniąc się przed nieprzyjemnymi warunkami.

Stanęliśmy na rozwidleniu, gdzie mieliśmy się rozdzielić. Skinęliśmy sobie głowami i ruszyliśmy każdy w swoją stronę. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, jakie mamy zadanie. Przeszłam przez ukryte wejście do koszar i już po chwili stałam przed solidnymi drzwiami. Tak jak się spodziewałam były zamknięte, dlatego wyciągnęłam jeden ze sztyletów i zaczęłam majstrować przy zamku. Już po paru minutach ustąpił i mogłam bezpiecznie przez nie przejść.

Nie musiałam długo na nich czekać, ponieważ już stali gotowi do wyjścia.

— Idźcie za mną i postarajcie się nie robić żadnego hałasu — zwróciłam się do nich, na co każdy z osobna skinął mi głową.

Wyszliśmy z pomieszczenia i truchtem ruszyliśmy do wyjścia, a następnie, do umówionego miejsca spotkania z Yufusem. Nagle usłyszałam hałas i natychmiast odwróciłam głowę w stronę dźwięku. Ruchem ręki pokazałam mężczyznom, aby się zatrzymali.

Wychyliłam się ostrożnie zza muru i dostrzegłam idących w naszą stronę dwójkę mężczyzn. Nie wyglądali na pijanych, więc ryzyko, że nas zauważą, było wysokie.

— Poczekajcie chwilę — zwróciłam się do Hamzy, na co skinął głową. Zawiązałam chustę zakrywając połowę twarzy i czekałam.

Gdy mężczyźni byli coraz bliżej nas wyszłam z ukrycia i ruszyłam na nich. Na moje szczęście nie wiedzieli jak dobrze walczyć, więc już po chwili znaleźli się nieprzytomni na ziemi. Szybko zajęłam się ich ciałami. Podciągnęłam je pod mur i oparłam.

"Przekonaj Mnie" - Murad IVOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz