scena 15

90 13 3
                                    

~ Chanyeol

Niezbyt usatysfakcjonowany po rozmowie z Baekhyunem wracam do domu, jednak nie siedzę w nim zbyt długo, bo kilkanaście minut później muszę znowu zbierać się na nocny plan.

Junmyeon napisał mi smsa, że będzie czekać już na miejscu, aby tylko nie tracić czasu na bezsensowne jeżdżenie w kółko. Racja, odebranie swojej gwiazdy z domu to bezsensowna czynność. Pewnie znowu się pokłócił z jakimś dziadem na stacji o jakieś byle gówno i zapomniał zatankować. Typowe. Jego porywczy charakter daje o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach i boję się, że jeden z demonów Kyungsoo przejmuje wtedy nad nim kontrolę. Tak czy siak, kieruję się do auta obchodząc się smakiem chemicznego wina z Niemiec. Chyba naprawdę mam na nie ochotę, bo w drodze cały czas myśle o tym jak bardzo chciałbym je wypić z takiej śmiesznej wysokiej szklanki.

Na planie pojawiam się bez żadnej obsuwy czasowej, co jest dla mnie ogromnym plusem po ostatnich spóźnieniach. Nie jestem w stanie przywitać się z nikim z ekipy, ani żadnym z kolegów z planu, bo od razu po moim przyjeździe kostiumolodzy ciągną mnie do garderoby, w celu ubrania mnie w odpowiedni kostium. To nie tak, że trzy czwarte filmu moja postać łazi w jakimś lizusowatym garniaku dla służby. Oh postarał się, żeby kilka ujęć nakręcić w jakiejś podartej, brudnej koszuli, dla chłopaka z ulicy, którego gram; jakiejś koszuli nocnej czy innej piżamie; oraz kilka scen z moim gołym tyłkiem, ale to już są treści dla dorosłych, więc nie będę tutaj zbyt wiele opowiadać. Dobrze, że Baekhyun nie będzie uczestniczyć w pikantnych momentach, bo chyba popłakałbym się ze śmiechu widząc jego mikrego pindola i napompowaną silikonem dupę. Nieważne. Poniekąd wyjaśniłem z nim sobie to co miałem i przeprosiłem go za mój prostacki wyskok, teraz mam inne priorytety i nie mam zamiaru rozmyślać nadmiernie o osobie mojego ex małżonka.

Wyrwany z zamyślenia przez dziewczynę z ekipy w końcu zapinam ostatnie guziki koszuli i kieruję się na plan.

~Baekhyun

— Matko co za psychol— Kyungsoo kreci głową z niedowierzaniem zatrzymując auto nieopodal planu zdjęciowego.

— No, a żeby jeszcze tego było mało to wcześniej też przyszedł na mnie czatować pod domem. Ja ci mówię Kyungsoo to nic dobrego nie wróży...

— Wy obok siebie nigdy nie wróżycie nic dobrego— mamrocze spoglądając na mnie.— Bez urazy— uśmiecha się sztywno, a ja jedynie macham dłonią ze zrozumieniem.— Ale popatrz na plusy tej sytuacji, wygadał się i przynajmniej da już spokój twojej skrzynce smsowej... mojej zresztą też.

— No niby tak... ale mimo to nadal mam jakieś dziwne wrażenie, że to nie koniec.

— Oboje dobrze wiemy jaki jest Chanyeol, jak będzie zbyt natarczywy postraszymy go czymś i w końcu odpuści.

— Ta ciekawe tylko czym— mamroczę i wysiadam z auta kierując się w stronę dworku, z którego potężne smugi światła wydobywają się  z lamp i softboxów.— Jemu tylko chyba rękoczyn przemówi do rozumu, a ja po pierwsze, nie chcę zostać połamany przez tego słonia na sterydach i po drugie jestem zbyt delikatny, żeby posuwać się do takich prymitywnych rozwiązań.

— Zawsze możemy poprosić twojego brata, żeby mu... nie wiem, wszczepił jakąś spleśniałą śledzionę czy inny palec z martwicą.

— Tyle, że ja chcę mieć święty spokój, a nie pierdzieć w pasiaki do końca życia— wywracam oczyma przechodząc tuż obok operatora kamery urzędującego nieopodal garderoby.— Czasami masz gorsze pomysły ode mnie Kyungsoo, a zawsze powtarzam, że to ty jesteś ten od myślenia.

— Po prostu kretynizm udziela się od moich dwóch tępych podwładnych... muszę wywalić tego Lucasa na zbity pysk, bo już nie mogę z nim wytrzymać. Jakby Johnny nie był na studiach i to ode mnie zależało to też by wyleciał.

𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Where stories live. Discover now