~Kyungsoo
— Baekhyun ja idę do kącika dla menadżerów. Wiesz gdzie mnie szukać, tak?— łapie tą zakałę za ramiona i wpatruję mu się prosto w oczy, ale jakiś kelner w zbyt ciasnych spodniach o wiele bardziej przykuwa uwagę Baekhyuna.— Skup się na chwilę.
— No słucham cię. Będziesz robił to co zawsze, czyli przedstawiał ludziom jaki jestem zajebisty.
— No ta... powiedzmy, że to zawsze robię— wywracam oczyma i puszczam ramiona Baekhyuna.— Zachowujcie się obaj porządnie. Nie róbcie żadnych scen— tym razem zwracam się jeszcze do Chanyeola, który stoi obok nas jak widły w gnoju.
— Pozwól Kyungsoo— kurwa ten Junmyeon obsrany musiał się odezwać. Wpycha się przed Chanyeola, osłaniając go swoim kluchowatym cielskiem.— Że ja będę mówił mojemu klientowi jak ma się zachowywać.
— Proszę kurwa bardzo. Nie mam ochoty wychowywać kolejnego debila z implantem zamiast mózgu— wywracam oczyma łapiąc się za biodra. Oni obaj są jacyś tępi, bo żaden nawet się nie obraził na te słowa.
— Chanyeol bądź grzeczny. Zachowuj się porządnie i nie rób żadnych scen— Junmyeon kładzie dłonie na ramionach wyższego i wygładza delikatnie materiał jego marynarki.
— Powtórzyłeś dosłownie moje słowa!
— Kyungsoo ciii, cichutko— kładzie palec na moich ustach.— Chodź do kącika dla menadżerów. Zjemy sobie kanapeczki z camembertem— gładzi mnie po głowie i uśmiecha się szeroko, a ja mam ochotę wybić mu te wszystkie zęby obrzydliwe, ale tego nie robię, bo mógłbym narazić się tym na wyprowadzenie za fraki z budynku, a kanapeczki z camembertem brzmią naprawdę kusząco.
— Nie dotykaj mnie ty klocu niemyty— odsuwam się od niego i zostawiając ich wszystkich w tyle ruszam do wcześniej wspomnianego miejsca. Jumyeon oddala sie od Baekhyuna i Chanyeola chwilę po mnie i niestety bardzo szybko mnie dogania, zaczynając snuć się za mną jak smród po gaciach.
— Wiesz co robiłem z Seulgi w weekend?— Junmyeon nachyla się do mojego ucha, a ja na jego słowa zatrzymuję się i gwałtownie odwracam do niego przodem.
— Nie obchodzi mnie tooooo— mówię, żywo gestykulując rękoma, które zaczynają latać w każdym możliwym kierunku.— Oby ci się kiedyś prezerwatywa owinęła dookoła pindola i odcięła do niego dopływ krwi. I potem by ci odpadł... z takim głośnym dźwiękiem FLIP by ci odpadł.
— My uprawiamy seks bez gumek.
— Zamknij dupe— wypowiadam śpiewająco, przytykając jedno ucho jak ci profesjonalni piosenkarze. To za dużo. Nie chcę słuchać jak, w co i gdzie Junmyeon wkłada penisa mojej biednej Seulgi.
Na zwieńczenie końca naszej rozmowy podtykam mu pod nos środkowy palec i odchodzę.
~Baekhyun
— To... co robimy, gdzie idziemy najpierw?— Chanyeol mamrocze i splątuje dłonie za plecami jak sierota, którą zresztą jest, ale to już szczególik.
— Nie wiem. Idź sobie gdzie chcesz— wzruszam ramionami i wlepiam wzrok w ekran telefonu. Włączam aparat i przeglądam się w nim, aby upewnić się, że wyglądam jak milion dolarów, kiedy Chanyeol wygląda jak taki ubrudzony cent znaleziony w błocie na ziemi.
— Co ty robisz?— jęczy mi nad uchem, a ja żałuję, że nie mogę go w tym momencie walnąć.
— Zdjęcie sobie chcę zrobić na Instagrama... nie interesuj się tak, bo kociej mordy dostaniesz...
— Mogę zrobić z tobą?
— Nie, wypierdalaj— unoszę telefon nieco wyżej i uśmiecham się pięknie.— Zrozum Chanyeol, że nie chcę robić sobie zdjęcia z tobą. To tak jakbym podszedł do worka na śmieci i zaczął sobie cykać fotki.
![](https://img.wattpad.com/cover/223550820-288-k536638.jpg)
CZYTASZ
𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»
FanfictionPo rozwodzie Chanyeol i Baekhyun stali się swoimi największymi wrogami. Co jeśli role ich życia sprowokują ich do ponownego powrotu do siebie?