scena 5

114 21 4
                                    

~ Sehun

Bo wie pan ja to mam taki pomysł żeby oni byli wampirami— Mark przerzuca kartki prezentacji na tablicy tłumacząc mi swój nowy plan. Mówiąc, że liczę na jego pomoc nie miałem na myśli aż tylu pomysłów, które od niego dostaję. Już miesiąc przed całkowitym dobraniem obsady i uformowaniem głównej fabuły dostawałem od niego górę sugestii, które mógłbym wykorzystać. Od walki mechów, przez dramatyczną odyseję kosmiczną, kończąc na osadzeniu całej fabuły w dziewiętnastym wieku w europie, w bogatym dworku w lesie, w którym mieszkałyby wyżej wymienione wampiry.

— Mark. Już starczy— kiwam głową, daje mu gest dłonią, że może już skończyć.— Bardzo doceniam twoje sugestie. Ale chciałbym jednak, aby nie wpływały zbyt drastycznie na główny wątek, ani nie narażały nas na dodatkowe koszty. Rozumiesz?

— Ah tak oczywiście!— kiwa szybko głową.— Na następne spotkanie przeanalizuję jeszcze raz dokładniej cały skrypt i wymyślę coś bardziej adekwatnego.

— Dziękuję. Na takiego asystenta mogę liczyć— uśmiecham się wymownie.— Możesz iść do siebie, muszę załatwić kilka spraw.

Chłopak kiwa energicznie głową. Zabiera ze sobą swoją teczkę i tablicę kierując się do wyjścia, przy tym samym gubi kilka markerów i kartek. Kręcę z niedowierzaniem głową i sięgam po telefon od razu wbijając na klawiaturze numer do menadżera Byuna.

— Halo?— odbiera po kilku sygnałach. W tle słyszę muzykę do ćwiczeń i dźwięk pracujących maszyn na siłowni.

— Ile twój klient będzie przesuwał termin spotkania? Mówiłeś coś o profesjonalnym zachowaniu.

— Minęły dopiero trzy dni. Baekhyun pojechał na wakacje i wróci dopiero w przyszłym tygodniu. Sam powiedziałeś, że mamy prawo przesuwać terminy zgodznie z naszymi potrzebami, więc uszanuj jego decyzje.

— Za dużo się nie napracował żeby robić sobie wakacje. No ale cóż nie mnie to oceniać— uśmiecham się delikatnie.— Na spotkaniu omówimy z naszą główną dwójka szczegóły scenariusza, każdą scenę i dogadamy się co do reklamy.

— Ta... chciałbym jednak, żeby nie było scen, które mogłyby wzbudzić w moim kliencie dyskomfort.

— Nie wierzysz w magię kina. Jeśli Baekhyun będzie miał opory zastąpimy go dublerem, albo pobawimy się obróbką w programach.

— A co jeśli chciałbym odmówić jednak naszej współpracy?

— Przecież wiesz, że ot tak nie można zerwać kontraktu. Co ja powiem sponsorom? Całej ekipie? Co ja powiem tym na górze? Chyba nie chcesz, żeby mnie zwolnili, co?— unoszę lekko brew. Jak na reżysera mam naprawdę wiele swobody. W końcu poza całym tym filmowym szajem, siedzę w korpo całego studia. Nie chciałbym jednak, żeby do najgłośniejszej, a przede wszystkim mojej autorskiej produkcji, która narodzila się w tym wieżowcu, została nagle przekazana jakiemuś fagasowi, który gówno wie o sztuce dramatu. — Słuchaj Kyungsoo, sprawa może jest bardzo burzliwa, ale obiecuję wam, a wręcz zarzekam się, że po wszystkim będziemy tylko czerpać z tego same pozytywy.

— Nie igraj sobie z tym co cię nie dotyczy Oh. Jedno zażalenie Baekhyuna i wytoczę ci pozew o szantaż.

— Tylko ja mam na papierze twój podpis, a to znaczy, że zgodziłeś się na moje warunki i nikt nie jest w stanie udowodnić, że nie zrobiłeś tego dobrowolnie. Sądzę, że Junmyeon raczej nie stanie po waszej stronie.

Nie dostaję jednak żadnej odpowiedzi ze strony Kyungsoo. Rozłącza się, a ja od razu zaczynam cicho śmiać się pod nosem. Scena show biznesu jednak nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Jak taki delikatny chłopak zaszedł tak daleko?

𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Onde histórias criam vida. Descubra agora