scena 21

77 15 4
                                    

~ Kyungsoo

— Mówię ci Kyungsoo tak się potem jeszcze sponiewierałem u Oha, że pamiętam tylko połowę naszego wspólnego wieczoru— Baekhyun głupkowato śmieje się do słuchawki w telefonie. No tak, po alkoholu robi się jak te natchnione cnotki w komediach romantyczno-erotycznych, które wierzą w prawdziwą miłość. W pewnym momencie, jak mu trochę zeszło, to trzeba się było jeszcze odmóżdżyć, aby seks z Oh Sehunem był jeszcze bardziej odkurwiony w kosmos niż zazwyczaj.

— Super Baekhyun. Spowiadasz mi się z każdego twojego stosunku seksualnego, ale czy teraz mógłbyś już wrócić do domu? Wieczorem jedziemy na plan, a ty się szykujesz milion godzin.

— Właśnie jadę do domu. Jestem w uberze. Wiezie mnie Carlos Mendez. Carlos Mendez czy przywitasz się z moim menadżerem?— Baekhyun odsuwa od ucha słuchawkę, a po chwili słyszę jakieś powitanie po hiszpańsku. Być może to nie jest zwykłe dzień dobry, bo słyszę tam o wiele więcej słów niż powinienem.— Słyszałeś Kyungsoo? Czy może mam ci jeszcze na facetime zadzwonić żebyś uwierzył.

— Jesteś idiotą.

— Wiem.

— Masz równe siedem godzin na wszystko co tam robisz w ciągu dnia. Czyli zachlanie pały, wytrzeźwienie, poskręcanie się na macie do jogi i wyzywanie Chanyeola siedząc w łazience na kiblu.

— Nie, nie, nie to wszystko w ogóle powiedziałeś na odwrót. Najpierw jest wyzywanie Chanyeola, potem joga, a dopiero potem picie alkoholu.

— Baekhyun— zaciskam dłonie w pięści czując jak żyłka zaczyna mi pulsować na skroni.— Jeden chuj w jakiej kolejności to robisz. Masz się zmieścić w czasie. Jasne? To że się bzykasz z Ohem na prawo i lewo to nie znaczy, że będzie tolerował każde twoje spóźnienie, kapujesz?

— Po prostu mi zazdrościsz. Elo— parska idiotycznie do słuchawki i kończy połączenie. Ja naprawdę niedługo z nim nie wytrzymam. Baekhyun opowiadał mi kiedyś, że miał sen, w którym zabiłem go nożem... I MOŻE TO PROROCZY SEN! Ja naprawdę czuję, że niedługo złapie go za ten farbowany łeb i urwę go, a potem z jego czaszki zrobię sobie miskę na zupę. Pomijam tą część z siedzeniem w więzieniu, bo elektryka prąd nie tyka, tak? Nie sugeruję, że jestem mistrzem zbrodni, ale mógłbym być. Naoglądałem się tylu dokumentów i uczestniczyłem już w tylu planach filmów kryminalnych, w których grał Baekhyun, że jestem niemalże pewien, że moja zbrodnia byłaby doskonała.

Rozczłonkowałbym moją ofiarę na siedem części i każdą zakopał na innym kontynencie. A potem...

~Junmyeon

— O co ci znowu chodzi?— wzdycham poirytowany kiedy Chanyeol na siedzeniu obok wierci się i burczy jak obrażony przedszkolak. Zaciskam mocniej dłonie na kierownicy, a kiedy dostaję od niego jakieś bliżej niezidentyfikowane burknięcia uderzam go mocno w udo.

— Ała kurwa! Ale nie bij może co?

— To mi powiedz, a nie się pindrzysz jak kretyn jakiś. Co? Znowu zwyzywałeś jakąś hiszpankę od blenderów?

— To była sokowirówka... i nie, nie zwyzywałem tym razem żadnej kobiety— wywraca oczyma i opiera czoło na szybie.— Po prostu czuję, że to może być ciężki dzień. Denerwuje mnie, że Oh i Baekhyun tak się odnoszą ze swoim romansem.

— Hola, hola, hola kolego— marszczę brwi i gwałtownie naciskam hamulec kiedy światło zmienia się nagle na czerwone.— Ile razy wałkowaliśmy ten temat? Masz się nie wtryniać, tak? Już raz doprowadziłeś tego złamasa do płaczu, więc nie powtarzaj błędów przeszłości. Co cię w ogóle interesuje ich romans, hm?

𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz