scena 2

179 26 17
                                    

~Chanyeol

— Wiesz Junmyeon— wzdycham ciężko i uderzam kijem golfowym w piłeczkę, która unosi się kilka metrów nad trawą i ląduje nieopodal dołka.— Trochę mnie to już męczy.

— A dokładniej co takiego?— unosi lekko brew.

Co mnie męczy? Jeśli powiem, że wszystko to wyjdzie, że przesadzam, albo że kompletnie nie nadaję się do tego zawodu. Wcale nie męczy mnie wszystko. A mimo to trudno jest mi sprecyzować, co powoduje we mnie to uczucie niechęci. Mam w sferze zawodowej wszystko, czego każdy aktor by chciał. Naprawdę. Mam trzydzieści sześć lat, a czuję, że nigdy wcześniej moja kariera nie kręciła się z takim tempem jak teraz. Moje wymarzone role wpadają mi w ręce dosłownie same. Nie muszę się nawet o nie szczególnie starać. Wystarcza jedynie telefon Junmyeona, a moja lista propozycji rośnie w mgnieniu oka.

Może to aż tak mnie męczy? Ciągle otrzymuje atrakcyjne oferty ambitnych produkcji, ale ciągle im czegoś brakuje. Czegoś, czego z czasem bycia aktorem przestałem dostrzegać.

— Trudno powiedzieć— zatrzymujemy się przy piłce i z odległości kilku metrów trafiam do dołka.— Szczerze nie mam na co narzekać, prawda?

— Również tak uważam. I mówię ci to jako menadżer oraz przyjaciel— uśmiecha się wymownie i kiwa głową.— To normalny zawodowy stres. Każdy doznaje go kiedy wszystko dostaje rozmachu i zaczyna iść w dobrym kierunku.

— Chcesz powiedzieć mi, że dołuje mnie perspektywa lepszego jutra?

— Nie sama perspektywa, a przemijanie czasu, który do niej prowadzi. Zobacz. Niedawno miałeś dwadzieścia parę lat i dopiero raczkowałeś w show biznesie, a teraz dumnie w nim kroczysz dając motywację innym młodym ludziom. Teraz twoje sukcesy, to tylko kwestia stawiania większych kroków, a z tego co rejestruję idzie ci świetnie— przejmuje ode mnie kij i chowa go do torby, po czym razem ruszamy do wózka golfowego.— Twoja pewność siebie cię nie gubi Chanyeol. Pośród celebrytów jesteś, z niewielką garstką innych osób medialnych, na szczycie postępu. Chwile słabości są normalne, a wręcz wskazane. Najważniejsze jest, aby nie były powodem, dla którego zacząłbyś staczać się znowu do podstaw.

— Masz rację— wzdycham cicho i kiwam głową przyznając mu rację.— Ale jednak brakuje mi czegoś co było ze mną na początku.

— Jego?

— Jego?! Nigdy w życiu!— marszczę brwi z niesmakiem i ponuro wpatruję się przed siebie, prowadząc wózek do wypożyczalni.— Chodzi mi o produkcje, w których gram.

— Co z nimi jest nie tak?

— Są ambitne, dają duże zyski i są ciekawe... ale nie są sztuką! Są komercjalne i przerysowane po sobie. Mają ciągle powtarzające się czynniki wspólne, które na pierwszy rzut oka wcale nie są zauważalne. I to niezależnie od gatunku i fabuły. Wszystko jest w tych filmach zbyt... zbyt... szczęśliwe! Zbyt wyidealizowane. Nie chcę grać w pięknych kolorowankach. Chcę zagrać w czymś prawdziwym. Sztuką jest pokazać prawdziwe życie i nie zrobić z niego cukierkowej karykatury.

Junmyeon milknie na chwilę i zaczyna się przez dłuższy czas zastanawiać nad moimi słowami. Czy jestem kapryśną gwiazdeczką? Uważam, że nie. Czasami jednak czuję impuls, aby w końcu postawić na swoim. I taki właśnie impuls pchnął mnie dzisiaj do wyżalenia się co najbardziej mi ciąży i czego tak naprawdę potrzebuję. Prawdę mówiąc ten nagły rozmach był dla mnie czymś, co spotkało mnie trochę za szybko. Zupełnie jakbym biegł na bieżni i postanowił wrzucić wyższe obroty, a trener personalny myślałby, że zrobiłem to zupełnie świadomie. I chociaż dążyłbym niewiadomo gdzie, bo w zasadzie nie miałbym postawionego jawnie celu, a nogi miałbym jak z waty, to biegłbym dalej tak po prostu.

𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Onde histórias criam vida. Descubra agora