scena 20

80 15 2
                                    

~ Baekhyun

Moja miłość do alkoholu niestety jest bardzo silna, więc szybko zalałem pałę i teraz siedzę na sofie gdzieś w kącie sali, a moja ciężka głowa i powieki lecą mi w dół. Ale przynajmniej jestem sam i nikt mi nie męczy dupy. Kyungsoo przesiaduje w tym kąciku dla menadżerów i ciągle mi pisze o nowym kontrakcie jaki dla mnie znalazł, nowym współpracowniku, albo o tym jak go wkurwia Junmyeon. Chanyeol też gdzieś zniknął. Nie wiem co robi. Może zamknął się w łazience z jakąś dupą i mają wszystkich gdzieś. Nie, że mnie to rusza, ale po alkoholu robie się nieco sentymentalny i krzywy grymas na twarzy jakoś sam się pojawia. Ale niech nikt nie myśli, że on coś znaczy, bo nie znaczy kompletnie nic.

Spoglądam na zegarek w telefonie, który pokazuje kilkanaście minut po drugiej. Jestem już strasznie zmęczony i chcę wracać do domu, ale Kyungsoo teraz zawzięcie dyskutuje o angażu w jakiejś dramie i nie może zwrócić na mnie wystarczającej ilości uwagi. A nie mogę wyjść i mu nie mówić, bo zaraz zacznie wymyślać, że ktoś mnie porwał. Czuje się mniej więcej jak uczeń podstawówki, który musi zameldować wychowawcy, że już wychodzi z dyskoteki.

W sali rozbrzmiewa muzyka na żywo, a kolejni wystawcy i prelegenci szykują swoje prezentacje. Nie wiem ile ich jeszcze będzie, ale jak dotąd każda trwała minimum pół godziny. Zdążyłem w tym czasie dowiedzieć się z pewnej ciekawostki, że jeśli chce się pogadać z fokami to trzeba chrząkać i uderzać płetwą o wodę. Na reszcie nie mogłem się skupić, ale liczby przedstawione na slajdach były naprawdę wysokie i bynajmniej nie były one pozytywne. Wpłaciłem trochę pieniędzy na każdą możliwa zbiórkę, która była dzisiaj obecna na bankiecie. Takie rzeczy chwytają mnie bardzo za serce i zdążyłem się dzisiaj popłakać z trzy razy widząc te małe foczki i ich smutne oczka. Boże! Jakie one były słodkie. Kurwa foki też kocham. Wszystkie zwierzęta kocham zresztą, oprócz Chanyeola. On był najgorszym domowym pupilem jakiego miałem.

— Mieliśmy się nie rozdzielać— Chanyeol wyrasta przede mną nagle jak spod ziemi i po chwili siada obok.

— Te kilkadziesiąt minut bez ciebie to była najlepsza część tego wieczoru— mamroczę przecierając twarz dłonią.— Poza tym nikt nie powiedział głośno, że mamy cały czas się trzymać razem, więc odwal się.

— Uznałem, że to dosyć oczywiste, że musimy pokazywać się razem jak najwięcej skoro ten wieczór jest przeznaczony na ściągnięcie na nas uwagi.

— Chanyeol kurwa... nie gadaj przez chwilę. Jest właśnie do tego przeznaczony i co z tego? Twoje towarzystwo mnie zwyczajnie męczy i chcę ograniczyć je do minimum, tak?— wzdycham i wstaję po chwili chwiejnie.— Jestem zmęczony. Mam zamiar wrócić do domu, więc przekaż Kyungsoo, gdzie jadę.

— Nie możesz jeszcze wyjść— mówi nagle, a ja unoszę brew nie do końca rozumiejąc jego zakaz. Jest młodszy, więc już z automatu mu nie wypada mówić mi co mam robić. Niewychowany zasraniec...

— A to z jakiej racji?— parskam i krzyżuję ramiona na klatce piersiowej.

— Dlatego, że...— wywraca oczyma.— Dlatego, że musimy się trzymać godzin wyznaczonych w grafiku. Tak powiedział Oh.

— W dupie mam Oha i jego wykazy z grafiku— kręcę głową i po chwili czuję czyjąś dłoń na swoim ramieniu i– no kurwa– jestem pewien czyje to łapsko.— A on stoi teraz za mną, tak?

— Tak. Stoję za tobą Baekhyun— jego druga dłoń również ląduje na moim ramieniu.— Pozwól Chanyeol, że ja się nim teraz zajmę. Jeśli chcesz też możesz już iść. Wyjdźcie razem, żeby ludzie o was mówili. Ja wyjdę tylnym wyjściem i poczekam w aucie na parkingu.

— Jeszcze chwilę zostanę— Chanyeol mamrocze obracając w dłoni szklankę z whiskey.— Jakby ktoś pytał o Baekhyuna to powiem, że wrócił do domu, bo znowu przesadził z alkoholem. Czy coś... nie wiem, to chyba mało istotne jakiej użyję wymówki.

— W porządku. Tylko pamiętaj, że masz absolutny zakaz na zaciąganie dup do ubikacji, bo jak się dowiem— Sehun uśmiecha się szeroko i popularnym gestem informuje, że za niesubordynacje skróci Chanyeola o głowę.— A tego byśmy nie chcieli, prawda?— klepie go po policzku z okropnym politowaniem.

— Prawda...— Chanyeol burczy i odtrąca jego dłoń.— Idźcie już stąd. Nie mogę patrzeć na waszą dwójkę, bo aż mi się chce rzygać.

— I vice versa— uśmiecham się krzywo i odsuwam się od Sehuna obierając kierunek do głównego wyjścia. Oh zostaje z Chanyeolem sam na sam jeszcze przez chwilę i chyba o czymś rozmawiają, ale tak właściwie tego nie wiem. Nie oglądam się za nimi i naturalnie nie mam prawa tego usłyszeć, przez rozmowy wśród tłumu i muzykę na żywo.

~Sehun

— Obserwowałem już od dłuższego czasu jaki smutny tam siedzisz— mówię ściągając z siebie krawat i rozpinając kilka górnych guzików koszuli.— Nie chciałem oglądać cię w takim stanie.

— To przez alkohol, nie musiałeś się przejmować. Po pijaku zawsze mam taki depresyjny etap— Baekhyun macha beznamiętnie ręką i odwiesza marynarkę na wieszaku w moim przedpokoju.— A do tego trafił się poważny temat to w ogóle już kaszana.

— Ale chciałem się przejąć— ujmuję jego policzek i delikatnie wsuwam dłoń w jego włosy.— Chanyeol ci się nie naprzykrzał?

— Nie udawaj teraz takiego obrońcy Sehun— odsuwa się i kieruje powłóczystym krokiem do salonu.— To wszystko wynikło z twojego widzi mi się i to twoja wina.

— Wiem...— wzdycham cicho i kieruję się za nim wsuwając dłonie do kieszeni spodni.— Dlatego, żebyś nie odczuwał mojej kontrowersyjnej decyzji, aż tak dotkliwie, staram się jakoś umilić ci czas naszej wspólnej pracy. A później...— staję przed nim i znowu układam dłoń na jego twarzy.— Jeśli tylko będziesz chciał, zrobię z tobą i dla ciebie wszystko na co miałbyś tylko ochotę. I jeśli tylko zechcesz to powtórzę z tobą każdy nasz wspólny wieczór.

— Przestań tak mówić, bo to brzmi jakbyś liczył na jakieś zobowiązanie— odwraca ode mnie wzrok i zawiesza go na oknie wychodzącym na panoramę miasta.— A ja nie mam zamiaru już nigdy angażować się w cokolwiek.

— O to się nie martw Baekhyun— ujmuję jego dłoń i ruszam z nim bliżej szyby wyglądając na nocne miasto rozświetlone latarniami, światłami samochodów, szyldami i świecącymi na niebie gwizdami.— Nie chcę od ciebie niczego więcej niż seksu... preferuję otwarte relacje, więc nie będę robić ci wyrzutów jeśli zechcesz spotykać się z kimś innym w tym samym momencie co ze mną.

Baekhyun wzdycha z cichą ulga i kiwa delikatnie głową. Opiera dłoń na szybie i wpatruje się dłuższą chwilę w taksówkę, która stoi na czerwonym świetle. Zbliżam się do niego niespiesznie i układam dłonie na jego biodrach, zaczepnie wsuwam palce pod materiał jego spodni i koszuli, na co starszy wzdycha z delikatnym uśmiechem na ustach. Moje usta kilka sekund później spoczywają na jego karku i leniwie suną po jego skórze, zostawiajac na niej mokre ślady po pocałunkach. Całuję jego zagłębienie między szyja a ramieniem, szczękę, płatek ucha i skroń. Rozpinam powoli górne guziki jego koszuli i zsuwam ją z jego szczupłych, bladych ramion. Skóra Baekhyuna jest ciepła, miękka i ma przyjemny zapach. To naprawdę zniewalający mężczyzna i skłamałbym gdybym nie przyznał się do tego, że cieszył mnie fakt, że spośród wszystkich pracowników planu zdjęciowego akurat ze mną chciał rozpocząć nowy romans. Jest ode mnie starszy o pięć lat, więc zanim ja rozkręciłem dobrze moją karierę Baekhyun już rozkwitł na scenie show biznesu i już wtedy patrzyłem na niego z niemałym zachwytem, pod wieloma względami.

— Chciałbym...— mówi nagle kiedy moje wargi znowu spotykają się z jego ramieniem.— Zrobić to dzisiaj w tym miejscu. Przy tym oknie— śmieje się cicho mrucząc przy tym lubieżnie.— Chciałbym żebyś przyparł mnie do tej szyby...

— Podobają mi się twoje fantazje— uśmiecham się zadowolony, wyciągając sprawnym ruchem ze spodni pasek. Przypieram delikatnie klatkę piersiową i brzuch Baekhyuna do szyby, na co wzdycha, gdy jego rozgrzana skóra spotyka się z zimnym tworzywem.

Później ubrania naszej dwójki lądują na ziemi, a reszta wieczoru mija nam naprawdę przyjemnie i oboje w duchu błagamy, aby ranek nadszedł jak najpóźniej.

𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Where stories live. Discover now