scena 22

70 11 4
                                    

~Baekhyun

Gdybym miał opisać wczorajsze zdjęcia jednym słowem to powiedziałbym katastrofa. Ubiegły dzień był dla mnie dosyć ciężki pod względem komfortu psychicznego i fizycznego. Mówiłem, że słowa Oha niespecjalnie mną ruszyły, ale w rzeczywistości coś jednak sprawiło, że zapaliła mi się czerwona lampka. Zacząłem rozmyślać zbyt intensywnie o tym, czy na pewno jestem wystarczająco dobry, czy spełniam warunki i czy daje radę z moimi wszystkimi przeciwwskazaniami. Głowę miałem zaprzątniętą tymi mało istotnymi kwestiami, dlatego bardzo długo kręciliśmy zaplanowane sceny, a i tak nie zrealizowaliśmy wszystkich. Mieliśmy naprawdę dużo dubli i aż było mi wstyd przed całym staffem, że muszą oglądać moje niepowodzenia. Do tego szwy koszuli od mojego kostiumy okropnie opinały się na moich ramionach, przez co każdy ruch sprawiał mi ogromny dyskomfort i przez to też miałem ograniczony zasięg. Gryzło mnie też kilka nitek i skrawków niedokładnie obszytego materiału, toteż w domu odnalazłem na ciele wiele czerwonych, piekących śladów.

Żyć nie umierać. Dzisiaj rano ledwo co wytrzymałem przez te otarcia pod prysznicem, tak strasznie mnie bolały. W końcu po porannych obowiązkach i codziennej rutynie wyruszam autem do szkoły baletowej w centrum miasta. Sehun wysłał mi smsem dokładny adres, nazwisko mojej trenerki oraz czas jaki spędzę na ćwiczeniu tego pedalskiego tańca. Poświęcałem się w różny sposób dla wielu ról, ale nikt nie kazał mi uczyć się nowych aktywności, aby zadowolić publikę. Magia kina XXI wieku polega na tym, że mamy komputery, kaskaderów i dublerów, i ludzi, którzy w przeciwieństwie do mnie potrafią balet. Nie wiem co ugryzło Sehuna, żeby mnie tak terroryzować, ale zdecydowanie mi się to nie podoba i jeśli dalej tak pójdzie to trafi na czarną listę bez możliwości powrotu. A znajduje się na niej tylko Chanyeol, więc razem by im było na pewno weselej.

— Dzień... dobry?— wchodzę do sali i wypowiadam to powitanie nieco skonsternowany, ponieważ nauczycielka baletu nie wygląda jak drobna Koreanka nieco po czterdziestce, a jest to wysoka kobieta, która mogłaby mnie wciągnąć nosem, albo zjeść na śniadanie. Przysięgam, że jest większa od Sehuna, a nawet Chanyeola, i że mogłaby ich zgnieść jak komara na kempingu.

— Dzień dobry, dzień dobry. Nie ma czasu do stracenia— macha ma mnie ręką, a w jej głosie dostrzegam charakterystyczny rosyjski akcent. No to się porobiło. W momencie kiedy kobieta przygotowuje sale do zajęć, ja otrzymuje od Oha kolejnego smsa.

Sehun: Dostałem właśnie wiadomość, że jednak nie będziesz trenował z Kang Miyeong. Zastąpi ją ktoś inny.

Ja: Dzięki. Już się zdążyłem przekonać

— Przepraszam... czy mógłbym poznać pani godność?— uśmiecham się delikatnie.— Rozumiem, że treningi będę odbywał już tylko i wyłącznie z panią?

— Walerija Sołowjow*— chwyta moją dłoń i ściska ją pewnie, tak że zaraz stracę dopływ krwi do palców i będę musiał poddać się amputacji. Albo to ja jestem zniewieściałą cipą, albo europejki są po prostu dobrze dopieszczone. W sumie nie dziwie się, bo w tamtych regionach maja zupełnie inne warunki niż tutaj u nas.— Będziemy ćwiczyć razem, ponieważ pani Kang wyjechała— mówi w bardzo szykowny i kulturalny sposób, nie zwracam nawet uwagi na jej akcent.

— Ah rozumiem, wyprowadzka — mruczę cicho do siebie, a chwilę później staję obok kobiety zwarty i gotowy do ćwiczeń.— Od czego zaczniemy?

— Rozgrzewka. Najpierw najważniejsza jest rozgrzewka— kiwa pewnie głową i siada na rozłożonej wcześniej macie.— Można usiąść. Nawet trzeba— wskazuje dłonią miejsce obok siebie.— Proszę patrzeć w lustro i wykonywać to co ja.

Kiwam jej w odpowiedzi głową, na znak, że wszystko rozumiem, chwilę później z błogim uśmiechem zadowolenia zaczynamy delikatne rozciąganie, złudnie przypominające moja wspaniała jogę

𝒜𝒞𝒯𝐼𝒪𝒩! «𝒸𝒽𝒶𝓃𝒷𝒶𝑒𝓀»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz