18. Tak piękna kobieta nie powinna zajmować się brudną robotą

726 58 4
                                    

Jeszcze raz przepraszam, że w niedzielę nie było rozdziału. W zamian wstawiam Wam ten dzisiaj i mam nadzieję, że na niedzielę uda mi się wyrobić z kolejnym.

Miłego czytania!

***

Kiedy się obudziłam, nikogo przy mnie nie było. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że ból brzucha ustąpił i zaczęłam zastanawiać się, czy to naprawdę przez herbatę, którą przyrządził dla mnie Raulyn. Jeśli tak, co takiego do niej dodał, że tak dobrze podziałało i zniwelowało tak mocny ból, z którym ledwo potrafiłam sobie poradzić? Nigdy nie przyjmowałam też żadnych leków, bo nigdy żadne nie pomagały, a ten wywar magicznie sprawił, że brzuch przestał mnie boleć. Nie wiedziałam, na jak długo, ale i tak byłam bardzo wdzięczna mojemu mężowi za przygotowany napój.

Wstałam powoli z łóżka i spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę pierwszą po południu. Spałam jakieś trzy godziny, a za niedługo powinien być obiad. Nadal byłam trochę zmęczona, ale czułam się zdecydowanie lepiej. Udałam się do toalety, aby sprawdzić stan mojego krwawienia i się przebrać, a następnie umyłam ręcę i wyszłam z łazienki, zastając w sypialni Raulyna.

— Jak się czujesz? — zapytał od razu, kiedy tylko mnie zobaczył. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam kilka kroków w jego stronę, lekko się uśmiechając.

— O wiele lepiej. Ta twoja herbata działa cuda. Nigdy żaden lek mi tak nie pomógł na ból brzucha jak to. — Na te słowa od razu się uśmiechnął, przez co ja jeszcze bardziej wykrzywiłam usta w uśmiechu.

— W takim razie bardzo się cieszę i mam nadzieję, że już nie będzie cię bolało — odpowiedział, patrząc swoimi szmaragdowymi oczami prosto w moje, przez co wstrzymałam na chwilę oddech. Nawet głupi kontakt wzrokowy z tym człowiekiem przyprawiał mnie o takie reakcje. — Za chwilę będzie obiad, zejdziemy razem? — spytał, na co od razu się zgodziłam.

Podczas obiadu Margaret nie odezwała się ani słowem, co mnie bardzo ucieszyło, jednak podczas jedzenia nie mogłam przestać myśleć o tym, że moi rodzice nie przyjechali na obiad i teraz mogliby jeść go z nami, moglibyśmy jeść go we czwórkę bez innych osób w jadalni i szczerze z nimi porozmawiać. Ale tego nie robiliśmy, bo oni nie mogli przyjechać. Znowu zaczynałam się denerwować z tego powodu i myśleć o tym, czy kłamali, aby wymigać się w jakiś sposób od spotkania z nami, czy rzeczywiście nie mogli tego zrobić. I w końcu wpadła mi do głowy pewna myśl.

Po skończonym posiłku i wyjściu z jadalni, od razu odezwałam się do Raulyna z prośbą, którą ułożyłam sobie w myślach kilka minut wcześniej.

— Pojechałbyś ze mną odwiedzić moich rodziców? — Spojrzał na mnie lekko zdezorientowany, jakby nie wiedział, o czym mówię. 

— Dlaczego? — spytał w końcu. — Coś się stało?

— Zaprosiłam ich dzisiaj na obiad, ale stwierdzili, że mają za dużo pracy i tata źle się czuję. Więc chciałabym jechać się z nimi zobaczyć, bo oni jeszcze ani razu nas nie odwiedzili — odpowiedziałam, zerkając mu w oczy. Wyraz jego twarzy zmienił się na bardziej obojętny.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł...

— Proszę — powiedziałam błagalnie, przerywając jego wypowiedź. Spojrzał na mnie, a potem lekko zrezygnowany pokiwał głową i zgodził się pojechać ze mną.

Pół godziny później siedzieliśmy już w powozie, który miał nas tam zawieźć, razem z dwoma ochroniarzami. Chociaż uważałam, że byli oni zbędni, nie spierałam się, żeby nie tracić czasu i po prostu ruszyć w stronę rezydencji, w której mieszkałam przez całe swoje przedmałżeńskie życie. Podczas podróży obserwowałam krajobrazy za oknem; pięknie wyrośnięte, duże drzewa, zieloną trawę, krzewy i kwiaty, które rosły po obu stronach ulicy prowadzącej do domu moich rodziców. Pogoda tego dnia była bardzo ładna. Słońce jasno świeciło, a na niebie pojawiało się co jakiś czas zaledwie kilka chmur kłębiastych, poruszających się powoli po niebie. Wiatr nie wiał zbyt mocny. Nie było ani za gorąco, ani zimno. Idealne warunki dla mnie.

White MarriageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz