20. Chciałbym móc sprawiać ci jeszcze więcej przyjemności

1.4K 73 20
                                    

Ten rozdział jest z perspektywy Raulyna, abyście mogli się dowiedzieć, jak ta cała sytuacja wygląda z jego strony. Jest to też najdłuższy rozdział, jaki dotychczas się pojawił, ma 6 tysięcy słów, ale mam nadzieję, że będzie Wam się go dobrze czytało<3

Jeśli gdzieś znajdą się jakieś błędy, postaram się je jak najszybciej poprawić, ale mam nadzieję, że wszystko jest tak, jak powinno.

Miłej lekturki! Liczę na jakieś komentarze:)

***

Raulyn

Kiedy Violet zaproponowała, aby pozbyć się niektórych członków służby z naszej rezydencji, można powiedzieć, że poczułem wdzięczność. Chociaż na co dzień tego nie okazywałem, miałem dość obecności co poniektórych osób, krzątających się po pomieszczeniach i tylko czekających na to, aby mnie w czymś wyręczyć. Zanim wziąłem ślub i mieszkałem z rodzicami, takie sytuacje miały miejsce cały czas. I jak miałem nauczyć się czegoś pożytecznego, co przydałoby mi się w dorosłym życiu, kiedy wszyscy na każdym kroku mnie wyręczali? Teraz było bardzo podobnie. Dlatego poparłem moją żonę i postanowiłem porozmawiać z ojcem na ten temat. Miałem nadzieję, że jakoś uda mi się dojść z nim do porozumienia.

Następnego dnia po przebudzeniu, zauważyłem, że Violet już nie było w łóżku, które zostało starannie pościelone. Byłem pewny, że wstała szybciej i poszła pomóc pani Dawson w kuchni. Urzekło mnie to, że tak zaczęła się starać, aby się czegoś nauczyć i ulżyć niektórym pracownikom w wykonywaniu swojej pracy. Szybko wstałem, również zasłałem swoje łóżko i poszedłem się przebrać. Wybrałem granatowe, proste spodnie z wyższym stanem, które wyglądały, jakbym ubrał połowę garnituru, a na górę wybrałem białą koszulę. Ułożyłem szybko włosy, bo po nocy były lekko rozczochrane, a następnie zszedłem na dół. 

Tak jak przypuszczałem, Violet już nakryła do stołu, a potem razem z Ilarią przyniosła potrawy i wszyscy zasiedliśmy do jedzenia. Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu w stronę mojej małżonki, która zadowolona z siebie, usiadła na krześle obok mnie, prosząc, abym spróbował jej wypieku. Bardzo mi posmakował, co również jej powiedziałem, na co uśmiechnęła się promiennie w moją stronę. Nie potrafiłem tego nie odwzajemnić i również uniosłem kąciki ust do góry z trochę szybciej bijącym w piersi sercem.

Nie będę ukrywał, Violet od pierwszego spojrzenia bardzo mi się spodobała. Kiedy ją ujrzałem przy tej dziwnej atrapie ołtarza, podziękowałem w myślach wszystkim, że trafiła mi się taka ładna dziewczyna. Zanim się ożeniłem, byłem przekonany, że gdy już nastanie moment moich zaślubin, przede mną stanie jakaś niezbyt atrakcyjna kobieta, a na dodatek jakaś wredna czy arogancka. Trochę się tego obawiałem, ale na szczęście nie trafiłem na nikogo takiego. Violet Withlock była śliczną, drobną dziewczyną o pięknych blond włosach i orzechowych oczach. Kiedy pierwszy raz w nie spojrzałem, już wiedziałem, że to małżeństwo nie będzie dla mnie łatwe. Oprócz jej urody, wielką zaletą był również jej charakter. Wręcz z daleka biło od niej dobro, była miła, wrażliwa, życzliwa i pomocna. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy, jaka jest wyjątkowa.

Czułem, jaka była zestresowana podczas składania przysięgi i podczas całej ceremonii ślubnej. Sam trochę się stresowałem, ale tylko na początku, kiedy jeszcze nie wiedziałem, za kogo wyjdę. Gdy ją zobaczyłem, jakby ciężar mojego zdenerwowania spadł, powodując wstrząśnięcie tym narządem w trochę inny sposób. Wciąż pamiętam jej dotyk na mojej dłoni, gdy wkładała mi obrączkę na palec serdeczny. Wciąż pamiętam nasz pierwszy pocałunek. Było w nim coś magicznego. Może to dziwne, ale czułem się wtedy, jakbym nie był sobą. To nie był mój pierwszy pocałunek. W wieku osiemnastu lat wdałem się w romans z jedną z kobiet ze służby. Była ładną brunetką o niebieskich oczach, z którą spędziłem razem kilka nocy, zanim mój ojciec wyrzucił ją z naszej rezydencji po tym, jak się o tym dowiedział. Zakazał mi wtedy spoufalania się z jakimikolwiek kobietami, żebym nie narobił sobie kłopotów. Miałem wytrzymać do ślubu. I wytrzymałem. Tylko co z tego, skoro nasze małżeństwo było białe i nie było nam wolno wchodzić ze sobą w żadne seksualne relacje? Gdyby nie to, że się pobraliśmy, w zasadzie żylibyśmy w celibacie. Aż dziwne, że w ogóle dostaliśmy wspólną sypialnię.

White MarriageOnde histórias criam vida. Descubra agora