8. Po co to wszystko?

1.1K 102 25
                                    

Kiedy otworzyłam oczy, leżałam na swoim łóżku, przykryta po szyję miękką kołdrą i oparta o poduszkę, przez co mogłam widzieć większość pomieszczenia sypialnianego, w jakim się znajdowałam. Zamknęłam oczy jeszcze na kilka sekund, a potem ponownie uchyliłam powieki. Nadal czułam się tak samo, jak wtedy, zanim postanowiłam stracić przytomność. Ręce i dłonie na nowo zaczynały mnie swędzieć, w gardle mnie drapało, jakbym połknęła szczotkę, a w głowie nadal panował chaos. Gdy tylko poruszyłam karkiem, wprawiając w ruch głowę, od razu świat zawirował, a w brzuchu poczułam kumulującą się truciznę, która zaczynała podchodzić powoli do gardła.

— Violet? — Dopiero po usłyszeniu głosu Raulyna, zorientowałam się, iż mężczyzna siedzi na fotelu obok mojego łóżka i cały czas mi się przygląda. Przekręciłam głowę lekko w jego stronę, opierając ją o poduszki, gdyż zawroty głowy nie ustawały i próbowałam unieść kąciki ust, aby chociaż trochę się uśmiechnąć i przełamać mój okropny wygląd, bo taki zapewne był. W rezultacie raczej go pogorszyłam, bo próbując wykrzywić usta, obudziłam miliard nieistniejących mrówek, chodzących po moich wargach i dookoła nich, przez co wyszedł mi z tego zapewne gorszy grymas, niż mogłam to sobie wyobrazić. — Jak się czujesz? Lekarz za chwilę będzie.

— Niezbyt dobrze — odparłam, wracając do swojej poprzedniej pozycji. Goldenmayer przysunął się razem z fotelem bliżej, przez co mogłam widzieć wyraźnie jego twarz, na której malowało się zmartwienie, ale też ulga. Cieszyłam się w środku, że tutaj był, siedział przy mnie, chociaż równie dobrze mógł w ogóle nie przejmować się moim stanem. W końcu nawet mnie jeszcze nie znał, a mimo to czuwał przy mnie i nawet wezwał lekarza. Byłam mu za to naprawdę bardzo wdzięczna.

— Potrzeba ci czegoś? Ilaria przyniosła wodę, może chcesz się napić? — Pokręciłam przecząco głową. Nie miałam ochoty na nic, nie chciałam, aby cokolwiek w tamtym momencie znalazło się w moim przełyku. Najbardziej pragnęłam ponownie zasnąć i obudzić się dopiero w momencie, gdy już będę czuła się w pełni zdrowa. — Wiesz może, co spowodowało tą całą reakcję? Dlaczego nagle zemdlałaś? — zadał kolejne pytania, opierając się o oparcie fotela. Zastanowiłam się przez chwilę nad odpowiedzią, chociaż dobrze wiedziałam, jaka ona była.

— To reakcja alergiczna mojego organizmu na orzechy. Jestem na nie naprawdę mocno uczulona — powiedziałam niewzruszona, odkaszlując, gdyż w moim gardle nasilało się pieczenie i drapanie z każdym kolejnym, wypowiadanym przeze mnie słowem.

— To niemożliwe. — Raulyn pokręcił głową na boki. — W deserze nie było ani grama orzechów. Ilaria, Margaret, Nicholas i ja naprawdę się staraliśmy, aby nie użyć żadnych składników, które chociażby mogły je zawierać. Twoja asystentka wyraźnie zaznaczyła, że masz okropne uczulenie i mogłabyś nawet umrzeć od za dużej ich ilości. — Kiwnęłam głową na znak, iż zrozumiałam, jednak jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Margaret. Ona też tam była, kiedy przygotowywali wspólnie deser dla mojej osoby. Do głowy od razu wtargnął mi obraz zadowolonej Wright, kiedy to pojawiła się u boku mojego męża na górze, zapraszając nas na dół, abym mogła skonsumować przygotowane przez nich danie. W moich oczach była podejrzana, a wręcz wiedziałam, że to wszystko jej sprawka. Musiała wsypać coś do deseru, co miało w sobie orzechy, kiedy reszta jej towarzyszy nie zwracała uwagi na nią oraz na jedzenie. Albo może wsypała coś, co miało być czymś innym, wmawiając innym, że to tak naprawdę nie zawierało bakalii. Było dużo możliwości, jednak jaki ona w tym wszystkim miała motyw? Chciała mnie zabić? Tylko po co? Dlaczego to robiła, czy naprawdę aż tak bardzo mnie nienawidziła, czy aż tak bardzo pragnęła się mnie pozbyć z powodu Raulyna i jej zainteresowaniem nim? Pragnęła zając moje miejsce, a może myślała, że jak odejdę od razu po ślubie, dobrze nie poznawszy się ze swoim małżonkiem, to on nie będzie się tym przejmował i szybko zmieni obiekt zainteresowania na nią? Jeżeli to rzeczywiście ona czegoś mi tam dosypała, a byłam na dziewięćdziesiąt dziewięć procent tego pewna, to musiała mieć jakiś powód, a ja musiałam go odkryć.

White MarriageWhere stories live. Discover now