4. Gotowa na noc poślubną?

1.4K 126 59
                                    

— Gotowe — oznajmiła Ilaria, która nareszcie po moich długich męczarniach pomogła mi uporać się z sukienką, którą miałam na sobie przed cały dzień zaślubin. W końcu mogłam przebrać się w coś wygodniejszego i bardziej komfortowego. Ze stojącej na podłodze skrzyni z jeszcze niewypakowanymi ubraniami, wybrałam luźną białą sukienkę i zarzuciłam ją na siebie, zwinnie wkładając ręce i głowę w odpowiednie otwory materiału.

Znajdowałyśmy się w ogromnym pomieszczeniu, które od dzisiaj było nową sypialnią moją i Raulyna. Pokój był bardzo przestronny, co najmniej trzy razy większy niż moja sypialnia w rezydencji, w której mieszkałam z rodzicami. Po jednej stronie stało wielkie dwuosobowe łoże przykryte czarną narzutą, na którym leżało mnóstwo czarnych i złotych poduszek, zaś naprzeciw znajdowało się drugie, takie samo łóżko, a jedyną rzeczą, jaką różniło się od poprzedniego, był kolor pościeli, zamiast czarno-złotej była biało-złota. Bardziej oczywiście przypadła mi do gustu ta druga opcja z jaśniejszymi barwami, dlatego też od razu zaklepałam ten mebel, kładąc przy nim część swoich rzeczy.

— Teraz tylko trzeba zrobić coś z twoimi włosami. — Forbes ponowie się odezwała, zwracając się w moją stronę. — Może pójdziemy się z tym uporać do łazienki?

Zgodziłam się i ruszyłam w stronę ciemnych drewnianych drzwi, złapałam za zimną złotą klamkę i uchyliłam je. Moim oczom od razu ukazało się dużych rozmiarów pomieszczenie zachowane w takich samych kolorach, co sypialnia. Ściany oraz podłoga były obłożone czarnymi, połyskującymi kafelkami ze złotymi świecącymi wstawkami. Wewnątrz panował półmrok, przez zasłonięte rolety w oknach nie przebijało się żadne światło, chociaż na zewnątrz również zaczynało się już ściemniać. Znajdowała się tam ogromna wanna oraz prysznic, umywalka, kilka szafek zapewne na ręczniki i inne przybory toaletowe oraz ubikacja. Weszłam do środka razem z Ilarią, która zamknęła za sobą drewnianą płytę i zapaliła światło. Obok jednej z półek stał stołek, wcześniej go nie zauważyłam. Przeciągnęłam go mniej więcej na środek łazienki i usiadłam na nim tyłem do rudowłosej, aby ta mogła zająć się wyjmowaniem z mojej fryzury dekoracji.

Przez chwilę temu zajęciu towarzyszyła całkowita cisza, lecz po jakimś czasie moja przyjaciółka postanowiła się odezwać, najwyraźniej znużona siedzeniem w milczeniu.

— Wszystko w porządku? — zadała pytanie, jednak na tym nie skończyła się jej wypowiedź. — Myślałam o tym wszystkim, o tym całym obiedzie i atmosferze, jaka tam panowała. Nie podobają mi się państwo Goldenmayer. W ogóle chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego wasze małżeństwo ma być białe. A jak naprawdę się pokochacie i zechcecie mieć dzieci? Przecież pan Rhaegar nie może wam zabronić się kochać.

Wsłuchiwałam się w każde jej słowo. Ona miała rację, rodzice mojego męża mi również nie wydawali się zbyt przyjaźni. Szczególnie jego ojciec, otaczała go aura wrogości, która sprawiała, że na samą myśl o nim przechodziły mnie dreszcze. Jednak nie miałam nic do gadania w tej kwestii, musieliśmy być małżeństwem tak naprawdę jedynie spisanym w dokumentach. Nie mogliśmy mieć dzieci. Musieliśmy jedynie ze sobą trwać. I tak do końca życia, bez jakichkolwiek zobowiązań.

— Ale Raulyn, twój mąż, nie wydaje się być taki jak on — ciągnęła dalej Forbes, wyjmując kolejne perełki z moich blond włosów. — Myślę, że jakoś sobie poradzicie i się dogadacie. Jest bardzo przystojny, prawda? — spytała. Moje ciało po raz kolejny nienaturalnie zareagowało na wzmiankę o moim małżonku.

— Owszem, jest — przyznałam jej rację. — Jednak jeszcze go nie znam. Zapewne trochę to potrwa, zanim wejdziemy na wyższy poziom znajomości.

— Możliwe — odparła, a ja wyczułam po jej tonie, że się uśmiecha. Nic więcej nie powiedziałam, wiedziałam, że rudowłosa za moment znowu się odezwie, a ja byłam już zbyt zmęczona na prowadzenie konwersacji, tym bardziej jeśli odnosiła się ona do sprawy mojego małżeństwa. Miałam dość tego dnia i pragnęłam jedynie jak najszybciej znaleźć się w łóżku, przykryć po uszy ciepłą kołdrą i zasnąć na kilkanaście godzin. — Ale wiesz, co mi się wydaje, Violet? — nie odpowiedziałam, więc po chwili kontynuowała. — Wydaje mi się, że wasz związek nie będzie polegał jedynie na rozmowach i trzymaniu się tego, żeby nie doszło do żadnego zbliżenia, na trzymaniu się wszystkich ustalonych zasad. Myślę, że między wami prędzej czy później pojawi się jakieś głębsze uczucie. Kiedy się pocałowaliście na ceremonii, po prostu czułam, że coś między wami się tworzy. — Odłożyła koszyk z dekoracjami na szafkę i przeszła na bok tak, że teraz mogłam na nią spojrzeć. Na jej twarzy gościł cwaniacki uśmieszek, jakby wiedziała, że to, co mówi, jest najprawdziwszą prawdą. — Możesz myśleć, co tylko chcesz, możesz się sprzeciwiać, ale ja uważam, że ten cały ślub to nie jest przypadek.

White MarriageDonde viven las historias. Descúbrelo ahora