6. Gdybyś jednak czegoś potrzebował, wiesz, gdzie mnie znaleźć

1.1K 112 38
                                    

Raulyn zniknął mi z oczu, tak samo jak Margaret i cała reszta ludzi przebywających w rezydencji, więc bezpiecznie mogłam porozmawiać z rodzicami. Chwyciłam w dłonie telefon i wykręciłam numer do rezydencji w Withshire. Stałam niespokojnie, wsłuchując się w sygnały, aż w końcu po drugiej stronie aparatu usłyszałam głos mojej rodzicielki.

— Tak, słucham?

— Dzień dobry, mamo — powiedziałam, opierając się o ścinkę znajdującą się za moimi plecami.

— O, Violet, jak dobrze cię słyszeć. — W jej głosie dało się słyszeć coś dziwnego. Jakby była czymś zestresowana. —Margaret dojechała? — zadała pytanie, poruszając temat, z którym właśnie dzwoniłam.

— Tak, tak, dojechała, ale ja właśnie o tym chciałam porozmawiać. — Postanowiłam przejść trochę dalej i zająć miejsce na jednym z wygodnych foteli w holu. Usiadłam, od razu czując pod sobą miękkość materiału, w który został obity mebel.

— Coś się stało? — Vivian Withlock najwyraźniej nieco się przejęła.

— Chciałam po prostu zapytać. — Rozejrzałam się uważnie po miejscu, w którym przebywałam, aby upewnić się, czy na pewno nikt mnie nie usłyszy. Kiedy nadal nikogo nie było w promieniu kilkudziesięciu metrów, zaczęłam kontynuować swoją wypowiedź. — Dlaczego wysłaliście akurat Margaret? — Jedyne, co usłyszałam po moim pytaniu, to ciche „och", więc ściszyłam lekko swój głos, aby mieć pewność, że moja wypowiedź nie rozniesie się po pomieszczeniu i nie dojdzie gdzieś, gdzie nie powinna, i mówiłam dalej. — Przecież ona nigdy nie wywiązywała się ze swoich obowiązków tak, jak miała za zadanie. Zawsze bardziej przeszkadzała, niżeli sprawdzała się jako jakakolwiek pomoc innym osobom ze służby domowej, a poza tym, nigdy mnie nie lubiła. Za każdym razem, kiedy coś dla mnie wykonywała, miałam wrażenie, jakby robiła to z łaski, patrzyła na mnie z pogardą, jakby mnie nienawidziła, dlatego naprawdę nie rozumiem waszego wyboru. — Skończyłam swój wywód i oparłam się o oparcie czarnego fotela, jednak w słuchawce cały czas słyszałam jedynie ciszę. Czekałam jeszcze kilkanaście sekund, zanim usłyszałam jakikolwiek dźwięk.

— Kochanie, posłuchaj. — Ku mojemu zdziwieniu, w słuchawce nie odezwała się mama, lecz ojciec. Jego głos był łagodny, jednak słyszałam w nim nutkę podenerwowania. Nie wiedziałam, dlaczego panuje u nich taka nerwowa atmosfera, którą dało się czuć nawet kilkadziesiąt kilometrów dalej przez telefon.  — Margaret jest u ciebie, ponieważ nie mieliśmy innego, lepszego wyboru — zaczął tłumaczyć, a ja wsłuchiwałam się uważnie w każde jego słowo. — Ona jako pierwsza zgłosiła się, iż chciałaby ci towarzyszyć na nowej drodze życia, być twoją asystentką, a nikt inny nie wykazywał takiej chęci, aby pojechać do Puredale. Popytaliśmy z twoją matką prawie wszystkie kobiety, jednak każda preferowała  zostać u nas, przepraszamy, Violet. — Przewróciłam lekko oczami na te słowa, jednak przyznam, że zrobiło mi się przykro. Dlaczego nikt nie chciał się przenieść do stolicy i mieć do czynienia ze mną? Wszyscy zawsze mi powtarzali, że jestem świetną dziewczyną, że cieszą się, iż państwo Withlock mają taką córkę, a jak przyszło co do czego, to nikt nie chciał zmienić miejsca pracy, aby być bliżej mnie. Jednak, dlaczego właśnie Margaret tego chciała? — Wiemy, że nie przepadasz za Margaret, ale teraz masz szansę, aby się z nią zbliżyć, żebyście nie patrzyły na siebie już jak dwaj wrogowie, ale jak na dobre koleżanki, które mogą normalnie porozmawiać. Jestem pewny, że nawiążesz z nią dobry kontakt, z Ilarią przecież tak dobrze się dogadujesz, praktycznie odkąd zaczęła u nas pracować. — Już chciałam odpowiedzieć, że przecież Forbes to zupełnie co innego. Z nią mam wspólne tematy, ona jest miła, radosna i potrafi na każdym kroku poprawić mój zrujnowany humor, a Wright potrafi go tylko pogorszyć. Jakoś do końca nie chciało mi się wierzyć w to, że Margaret bardzo chciała przyjechać i być moją asystentką. To do niej kompletnie niepodobne. Chyba że pragnęła przejąć to stanowisko ze względu na mojego męża, ze względu na to, że zawarłam małżeństwo z mężczyzną, którego jeszcze nigdy nie widziała i będzie mogła go spokojnie podrywać, bo przecież nasz związek miał być pozbawiony jakiegokolwiek uczucia, jakichkolwiek zbliżeń. Byłam wręcz pewna, że po tym, jak zobaczyła Raulyna, jaki był przystojny, od razu ubrała go sobie za nowy cel. A co się stanie, jeżeli Goldenmayer ulegnie jej urokowi i naprawdę będzie z nią „chodził", będąc moim mężem? Przecież nie mielibyśmy z tego żadnych niszczących nas konsekwencji, a on znalazłby w tym same zalety, tak samo jak kobieta. Na samą tę myśl zacisnęłam prawą dłoń w pięść.

White MarriageWhere stories live. Discover now