Chapter 5

43 7 1
                                    

Gdy wróciłam do domu poszłam zostawic ubrania w pokoju, po czym zabrałam się za gotowanie. Obranie warzyw, skroić mięso w skrócie zrobić gulasz z ziemniakami i sałatki. Tylko to wychodziło mi bardzo dobrze. Zarzuciłam fartuch krążąc tak jeszcze po kuchni aby przyszykować wszystko do gotowania. Gdy już posiłek powoli się gotował ruszyłam szykować stół oraz talerze wraz ze sztućcami.
Zarzuciłam jeden z lepszych obrusów, ustawiłam wszystko elegancko. Nim się spostrzegłam wrócili rodzice.

-No w końcu coś pożytecznego zrobiłaś. Obiad wstawiony?-burknął ojciec rzucając kurtkę na kanapie.
-Znowu ten gulasz? Dobrze chociaż zaprawiłaś?-podeszła matka próbując smak.-Ujdzie nawet. Kupiłaś sobie coś? Pokaż się chociaż i nie rób obciachu. Ogarnij te kudły.-szarpnęła moje włosy.

Wzdychając odeszłam na górę, reszte sama zrobi. Gdy nastał wieczór przebrałam się w ciemną sukienkę z golfem. Była nawet ciepła i przyjemna w dotyku. Włosy spięłam w warkocza, opadającego na jedno ramię. Grzywkę również przerzuciłam na bok. Byłam blada jak ściana. Ktoś by pomyślał, że jestem chora.

-Akane chodź tutaj gości mamy!-krzyczała matka z dołu.

Tak bardzo nie chcę tam iść. Zaścieliłam na szybko łóżko i schowałam rzeczy do szafek aby było ciut ogarnięte. Zeszłam niespiesznie na dół widząc sąsiadów oraz ich syna. Wyglądał jak ten typ ze szkoły, którego uważają za księcia z bajki. Wstrzymałam swój odruch wymiotny na jego widok. Obrzydzał mnie predzej niżeli miał przyciągać. Był zbyt przesadnie ładny.

-Oh jaką macie piękną córkę, miło ciebie poznać młoda damo. To nasz syn Shinji.-przedstawiła kobieta

Patrzył na mnie od góry w dół i dość dziwnie uśmiechał się.

-Skarbie zajmiemy się gośćmi ty zajmij się Shinjim. I bez dyskusji.-dodała widząc jak chciałam coś powiedzieć.
-Gdzie niby?-wywróciłam oczyma
-U ciebie w pokoju, chyba posprzątałaś.
-Tak....-odparłam oschle.

Nie znoszę tego typu sytuacji. Ruszyłam do pokoju na górze, miałam złe przeczucia do tego wszystkiego. Spojrzałam w telefon znowu sms od tego typa hackera.

-"Jak mi teraz nie odpiszesz namierze ciebie i zrobię z twojego ciała niesamowity materiał na dark web!"
-"Spokojnie jeszcze żyję... nie wiem czy ten wieczór przeżyję ale wolałabym zdechnąć."
-"Powiedz jedno słowo i stoję zaraz pod twoimi drzwiami do domu."
-"To dość dziwne by było prawdziwe."
-"Czy ty mnie sprawdzasz?"

Telefon z ręki wyrwał mi Shinji i coś przejrzał w nim przeglądając go.

-Ho... masz już chłopaka jak widzę, całkiem od niedawna huh. Mmm fajne fotki zwierzęcych trupów ile bierzesz za zabicie kota sąsiada?!-zaśmiał się rzucając telefon na bok.-Dziwna jesteś, dlaczego nie skorzystasz z okazji aby być ze mną, pomógłbym ci zdobyć sławę.
-S..Sławę? Nikt mnie nie będzie już dręczył?
-Tak laleczko, nikt nie będzie ci dokuczał, przystąpmy na mały układ. Zrobię ci kilka pięknych fotek... zapozuj tylko dla mnie, tak jak ci powiem.

Nagle znowu dźwięki sms, to musiał być on. Słyszał wszystko i teraz się złości, że nie odpisuję tylko bawię się z tym wariatem. Jednak mój umysł już utracił swoje logiczne myślenie. Nagle dzwoni komórka. Zbliżyłam się do niej i w ostatniej chwili odebrałam. Shinji wkurzony odrzucił mnie na łóżko, zaś z telefonu padały liczne przekleństwa.

-Akane jeśli będziesz tak krzyczeć to pomyślą, że na serio razem chodzimy ze sobą. Rozbiorę ciebie i zrobię kilka na prawdę uroczych fotek... -sięgnął za koniec sukienki podwijając ją do góry

-TY SUKO ODEZWIJ SIĘ!  To moje ostatnie ostrzeżenie! Jeśli nie odpowiesz wiesz dobrze co się stanie!

Przeraziłam się jak nigdy dotąd. Nie mogłam się uwolnić z tej sytuacji, a zaraz może zjawić się typ, którego jeszcze nie chciałam spotkać.

-Nic mi nie jest....rozłącz się.-z oczu spływały mi łzy, to koniec. Pomoc nie nadejdzie.
-Dobra dziewczynka. A teraz... zrzucimy z ciebie czarną szatę.

Gdy zrzucił moją sukienkę zaniemówił. Patrzył się zszokowany na moje ciało. Byłam szpetna.

-Zdjęcia to za mało by ktoś uwierzył. Aleś ty paskudna. Doprawdy myślałaś, że ci pomogę. Haha! Głupia i naiwna laska. Teraz każdy pozna twój sekret chyba że.... jakoś uciszysz mnie i zadowolisz.-na jego twarzy pojawił się perfidny uśmiech.-Milczysz, rozumiem. Właśnie wydałaś na siebie wyrok w szkole. Nikt ci teraz nie odpuści.-zrobił szybko kilka zdjęć i wybiegł z pokoju jakby nic. Po chwili uciekł z domu.

Zaś nagle potem przyszli rodzice, po zapaleniu większych świateł wpatrywali się na moje szpetne ciało.

-Nie spodziewałam się, że jesteś taką dziwką dziecko. Jak ci nie wstyd obnażać się przed młodymi mężczyznami.
-Nie takie dziecko wychowaliśmy, wstrętna żmija!-spoliczował mnie ojciec i wyszli z pokoju

Ślepy ZaułekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz