Po kilkunastu godzinach do szpitala przyjechali rodzice Kamila i dziadkowie. Wejście do środka było oczywiście otoczone alfami, tak samo jak cały szpital. Kamil musiał zadbać o bezpieczeństwo jego skarbów. Weszli po chwili jednak środka dobrze sprawdzeni i skierowali się do sali gdzie leży Julek i nowonarodzone maleństwo.
- O MAT...
- Cicho... - Kamil posłał mamie groźne spojrzenie - Mamy tu 2 śpioszki
Alfa trzymał ma rączkach swojego małego synka, który spał wtulony w niego. Maleństwo po mamusi ma malutkie uszka i ogonek. Pocałował go w czółko i usiadł na brzegu łóżka.
- Jaki maluszek... Chłopczyk?
- Mhm. Alfa - Uśmiecha się jak głupi - Mój mały synek
- A Julek jeszcze śpi?
- Poród był bardzo długi... I męczący. Jednak narazie wszystko jest okej i jest stabilny - Ucałował usta omegi - Moja dwa skarby
- Ta... A teraz się zacznie nie spanie po nocach, pieluchy, karmienie. Musicie się szykować na mało czasu tylko dla siebie
- Oj już nie gadaj takich złośliwości i go nie zniechęcaj
- Spokojnie. Wiem co mnie czeka. Szykowałem się na to
- Na..na co..? - Alfa usłyszał za sobą zachrypnięty głosik
- Jeju Julek - Przytulił mocno - Mój kociak dzielny
- Gdzie..gdzie moje maleństwo..?
- Tutaj - Podał mu go
- Hej kochanie - Przytulił i ogonek delikatnie mu merda - Śliczny. I te usia... No awwwh
- Dostał całe 10 punktów. Spisałeś się kochanie przez te 30 godzin - Położył się obok
- A jak go nazwiecie?
- Czekałem z imieniem na ciebie kochanie. Zgaduje, że już dawno masz wybrane
- Myślałem nad imieniem Max - Popatrzył na budzącego się małego wilczka - Po twoim dziadku
- Cudne kochanie - Pocałował go w czółko
- Oooo! I to jest dobre imie. Ja się zgadzam - Max się uśmiechnął szeroko - Ale... Jak dacie mi go potrzymać
- Halo? A ja? Ja jestem babcią. Mam pierwszeństwo!
- Aha? Wypraszam sobie! Dziadek ma pierwszeństwo
- A nie bo prababcia!
No i cała czwórka zaczęła się kłócić kto to powinen pierwszy potrzymać małego Maxa. Kamil popatrzył na nich groźnie i warknął, ale już było za późno. Dzidzia się wystraszył i zaczął głośno płakać.
- Brawo. Gratulacje
- Ale to ich wina
- Nie bo...
- MACIE SIĘ ZAMKNĄĆ WSZYSCY W TEJ CHWILI - Zatkał uszka malucha - Nie dość, że Max płacze, to wszystko mnie boli i jak się nie uspokoicie to was wszystkich stąd wywalę!
Wszyscy popatrzyli się z osłupieniem na omegę, a potem usiedli sobie grzecznie na krzesłach przy ścianie.
- Krzyczą głupki prawda? A ty się boisz kochanie - Przytulił mocno - A może dzidzia głodna?
Julek podwinął szpitalną piżamkę i przystawił wilczka do piersi. Maluch na początku nie wiedział co zrobić i tylko machał łapkami, jednak po chwili przyssał się i zaczął jeść.
- Czyli jednak maluszek głodny
- A ty kociaku? A może jeszcze się prześpisz?
- Najbardziej to chce mi się siku... Ale nie mogę siedzieć, więc o wstaniu to ja nawet nie myślę
- Pójdę po pielęgniarkę - Mel wyszła z sali
- Coś jeszcze kochanie potrzebujesz?
- Tuli od mojego wilczka
Kamil położył się obok i objął omegę ramieniem, po czym pocałował w główkę. Teraz patrzy jak jego synek je sobie w najlepsze.
- Skarbie?
- Hm?
- A ty coś spałeś? Masz oczy podkrążone
- Jakoś nie miałem czasu...
- Kamil... Spanie już
- Ale chciałeś tuli
- Są rzeczy ważne i ważniejsze. A z resztą możesz spać i mnie przytulać - Pocałował
- Do dobrze - Przytulił mocno i zamknął oczka
Po chwili na salę przyszła pielęgniarka wraz z lekarzem. Kubełek by Julek mógł się załatwić, a potem chwilę porozmawiali. Doktor powiedział, że za tydzień będą już mogli wrócić do domu, a zabieg wykonają za jakiś miesiąc lub dwa. Potem omedze przyniesiono jedzenie. Po kilku godzinach rodzinka poszła, a maluch został zabrany do inkubatora. Teraz na sali zostali tylko Julek i Kamil który już się obudził.
- To będą nasze ostatnie przespane noce
- Ale wstajemy na zmianę
- Oczywiście kiciu
- Trzymam cię za słowo
- Zawsze dotrzymuję obietnic
- Wiem wiem. W końcu łączy nas przysięga małżeńska
- No i za miesiàc nasza 4 rocznica
- Nawet pamiętasz? Wow
- No ej... Raz tyko zapomniałem i to jeszcze była nasza rocznica związku, a nie ślubu
- No już dobrze. Wybaczam ci to
- Jak wszystko
- No wiesz. Jak kocha to wybaczy
- A to nie było jak kocha to poczeka
- Oj... Czepiasz się wiesz?
- No wiem wiem. Wredny i wyrodny mąż
- A żebyś wiedział - Zaśmiał się
- Osz ty mała paskudo - Zacisnął mocniej łapki na jego biodrach
- Wilczek zły?
- Mhm
- I foch?
- Mhm
- I chce buziaka?
- Domyśl się
- A ty co? W ciąży jesteś i humorki masz?
- Pfff
Julek się zaśmiał i pocałował Kamila krótko w usta.
- Lepiej?
- To niby miało być buzi?
- Oj no - Teraz pocałował dłużej i namiętniej - A teraz
- Nooo. Teraz to było buzi - Znowu go tak pocałował - Bardzo cię kocham kociaku
- Ja ciebie też wilczku
- Ale ja mocniej
- Ta. Chciałbyś
- No tak
- Pffff
- Pffffffff - I pokazał mu jeszcze język
Potem oboje się zaśmiali i mocno przytulili. Gadali sobie tak chyba do 3 w nocy, a potem zasnęli oczywiście cały czas przytuleni z uśmiechami na twarzach.
******************************************
Przepraszam, że taki krótki, ale mam mało czasu przez szkołę... Następny postaram się by był dłuższy
CZYTASZ
Szatan w wilczej skórze i jego ,,diabełek'' [YAOI] A/O/B
Short StoryŻycie pewnej samotnej alfy i samotnej omegi ****************************************** sceny 18+ przekleństwa YAOI nie lubisz nie czytaj! HAPPY END!