28

351 32 2
                                    

Nadszedł w końcu wyczekiwany weekend gdzie razem z Kookiem wybieramy się do moich dziadków. Dwa ostatni dni były w miarę spokojne, nic szczególnego się nie działo. Najdziwniejsze dla mnie jednak było to że Yoona nie było przez ten czas w szkole. Gdy pytałem o to jego przyjaciół odpowiadali że sami nie wiedzą i że im nie odpisuję. Skłamałbym mówiąc że się nie martwiłem.

W sobotę rano Kook zaczął pakować nasze rzeczy, a ja pod pretekstem pójścia do domu skierowałem się do tego Yoona. Jak się okazało nie mieszka on daleko Kooka. W końcu obaj mieszkają na najbogatszym osiedlu.

Gdy dotarłem pod dom starszego nie czekając na nic, ani nie pukają wszedłem do środka. Zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu Yoona.

Mimo że chciał rozwalić mój związek z Kookiem to i tak się o jego martwię.

Gdy tylko wszedłem na górę do pokoju przyjaciela ten spojrzał na mnie sennie od razu szybko się rozbudzając.

-Jimin? -zapytał z niedowierzaniem

-wszystko w porządku? Nie przychodzisz do szkoły i twoi przyjaciele nie wiedzą co się z tobą dzieje- powiedziałem opierając się o futrynę drzwi

-ja wiedziałem że te tabletki to była przesada, zajebiście mam posrane w głowie- warknął na siebie za raz z powrotem kładąc się na łóżku -idioto to twoja wyobraźnia przecież Jimin cię nienawidzi nie przyszedłby tu -mówił dalej sam do siebie

Czułem się trochę źle że z mojej winy Yoona jest w takim stanie. Widać było że nie rozróżnia rzeczywistości od swojej wyobraźni. Jestem pewny że to przez te leki. Tylko jakie one były?

Wyszedłem z pokoju dzwoniąc na numer alarmowy. Nie chciałem aby mu się coś stało. Gdy to zrobiłem i dostałem informację że karetka już jedzie wróciłen do pokoju

Podszedłem do jego łóżka za raz siadając na jego skraju. Delikatnie pogłaskałem go po włosach widząc znacznie powiększone źrenice.

-Jimin- szepnął za raz wyciągając do mnie rękę i mnie delikatnie dotykając- przyszedłeś do mnie naprawdę?

-tak- odpowiedziałem za raz cicho wzdychając- jakie wziąłeś leki?

-nie wiem- odpowiedział odwracając wzrok -po co tu jesteś? I tak mnie nienawidzisz

-nie dziw się -odpowiedziałem za raz łagodniejąc widząc jego łzy- Yoon na prawdę cię lubię, ale nie chcę być z tobą w związku

-dlaczego nie powiedziałeś mi o tym na początku? -zapytał z wyrzutem

-nie wiem, chciałem chyba aby ktoś był dla mnie taki miły i dobry jak ty wtedy, potrzebowałem chyba odrobinę czułości- wyjaśniłem samemu nie wiedząc dlaczego tego nie zrobiłem wcześniej -zadzwoniłem po karetkę, już są- powiedziałem słysząc pukanie do drzwi

-zostaniesz ze mną? -do pytał łapiąc mnie za rękę

-nie mogę przepraszam- przeprosiłem smutno -przyjdę do ciebie do szpitala jutro z rana

-będziesz z Jeonem, prawda? - do pytał

-jadę do dziadków, muszę im pomóc- odpowiedziałem wzdychając

Usiadłem z powrotem obok jego słysząc jak już ratownicy idą do nas. Pogłaskałem delikatnie włosy starszego

-nie rób sobie krzywdy, proszę -poprosiłem smutno- mimo że na prawdę zabolało mnie to że wynająłeś jakąś dziewczynę aby rozwaliła mi związek z Kookiem to nie pozwolę abyś się krzywdził -wyjaśniłem spoglądając na trzech ratowników

-Jimin- spojrzał na mnie po tym jak ratownicy skończyli zadawać pytania- nie chciałem aby tak wyszło, bardzo mi zależy na tobie i chciałbym abyś był moim chłopakiem, nie bądź na mnie zły o to chciałem abyś był szczęśliwy- wyjaśnił patrząc zapłakanymi oczami na mnie

-jestem szczęśliwy- przyznałem z delikatnym uśmiechem- Yoon zostańmy przyjaciółmi jeśli tego chcesz, dobrze?

-chce być blisko ciebie- szepnął

Posłałem mu lekki uśmiech. Mężczyźni położyli go na noszach mówiąc że muszą jechać z Yoona do szpitala aby nie było komplikacji. Tak też skierowaliśmy się do wyjścia. Zabrałem najważniejsze rzeczy starszego i po chwili byliśmy na zewnątrz.

Spojrzałem na karetkę jednak nie to przykuło moją uwagę, a samochód Kooka. W środku za kierownicą siedział starszy brat mego chłopaka, a przy samochodzie stał on opierając się o maskę. Westchnąłem cicho za raz podchodząc do karetki i dając dla Yoona jego rzeczy

-nie wiedział że przyszedłeś do mnie, prawda? -do pytał smutno na  o tylko westchnąłem- nie chce abyś się z nim kłócił, nie chce abyś był smutny

-nie martw się- posłałem mu lekki uśmiech -przyjadę jutro

Pożegnałam się z Yoona jak i ratownikami i wyszedłem z karetki. Już z daleka czułem że Kook jest zazdrosny i wyraźnie zirytowany tym faktem. Nawet nie chciał się ze mną przywitać, a po prostu otworzył mi drzwi. Wsiadłem nie chcąc się z nim kłócić chodź czułem że to nieuniknione. Przez pierwsze minuty jechaliśmy w ciszy. Sam nawet nie wiedziałem jak miałbym to zacząć. Siedziałam na przodzie, a Kook z tyłu więc dyskretnie spojrzałem na najstarszego. Posłał mi lekki uśmiech zaprzeczając ruchem głowy. Czyli mam się nie odzywać.

Tak też kolejne minuty mijały w całkowitej ciszy. W końcu najstarszy stwierdził że zatrzymamy się na stacji no musi dolać paliwa. Nie chciałem siedzieć w samochodzie w tej niezręcznej ciszy. Wyszedłem idąc do sklepu. Nie chciałem abyśmy się znów kłócili, ale też nie chce żeby była między nami taka cisza.

Chodziłem między alejkami w sklepie co chwila przeglądając jakiś produkt, który mi się spodobał. Jednak dopiero przy samej kasie zauważyłem że nie mam ze sobą pieniędzy. Westchnąłem odkładając wszystkie rzeczy na miejsce. Wyszedłem z sklepu idąc z powrotem do samochodu.

-hyung nie wiesz czy Kook wziął mój portfel? Nie wiem gdzie jest- do pytałem przystając przy chłopaku

-pewnie wciął, ale nie wiem gdzie jest- odpowiedział i spojrzał na mnie- mogę ci dać pieniądze

-nie trzeba- posłałem mu lekki uśmiech -skąd wiedzieliście że będę u Yoona?

-Kook pojechał do twoich rodziców ale cię nie było, napisał to tej waszej gromadki, ale każdy zaprzeczył że jesteś u nich od razu pomyślał o tym gościu- wyjaśnił zamykając bak na paliwo- Kook jest zazdrosny i trochę zły na ciebie że nie powiedziałeś gdzie idziesz, martwił się w cholerę

-wiem, ale nie chciałem go denerwować bo wiem jak reaguję na jego- westchnąłem smutno- nie chciałem być u jego tak długo, po prostu musiałem mu pomóc nie mogłem go zostawić wiedząc że na łykał się jakoś tabletek i to przeze mnie

-rozumiem cię i pewnie zrobił bym to same- stwierdził pewnie- daj mu chwilę, przejdzie mu

Przytaknąłem za raz wsiadając do samochodu. Hyung poszedł zapłacić za paliwo, a Kook wracał ze sklepu. Siedziałem patrząc na swoje ręce gdzie co chwila obdrapywałem skórki przy paznokciach.

Kook otworzył tylniej drzwi gdzie tym razem to ja usiadłem. Położył mi reklamówkę na kolanach i z powrotem zamkną drzwi. Stanął przy samochodzie czekając na najstarszego.

Spojrzałem do torby za raz widząc tam wszystkie produkty, które przeglądałem w sklepie. Czy on szedł za mną i wrzucał wszystko do koszyka to co ja brałam. Dlaczego tego nie zauważyłem. Delikatnie się uśmiechnąłem jednak mimo że byłem głodny nie zamierzałam jeść.

My friend is my Love {Jikook} [Zawieszone]Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora