Pov: Y/n
- Czyli mam zrozumieć że zaczytamy święta? - zapytałam trochę zdezorientowana.
W - Najwidoczniej.. A tak w ogóle to dzień dobry - szatyn popatrzył się w moją stronę.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się w stronę przyjaciela.
W - Wiesz...może lepiej już wstawajmy. Nie wiadomo do czego posuną się za chwile chłopaki - oboje wstaliśmy z łóżka, i ruszyliśmy w swoje strony. Ja do swojego pokoju po ubrania, a Will do łazienki.
Weszłam do pokoju, i podeszłam do szafy. Otworzyłam ją w celu znalezienia czegoś idealnego na dzisiaj. Postawiłam na bluzę koloru miodowego, i jakieś spodnie. Wzięłam wszystko co potrzebne i ruszyłam do łazienki. Po 10 min byłam już gotowa. Zeszłam na dół a następnie poszłam do kuchni. Gdy weszłam do pomieszczenia oczywiście nikogo nie było. Usiadłam do stołu, i zaczęłam przeglądać insta. Po chwili poczułam że ktoś przytula mnie od tyłu.
W - Jadłaś coś? - usłyszałam głos przyjaciela koło swojego ucha.
- Jeszcze nic. Nie mam ochoty na jedzenie – powiedziałam zgodnie z prawdą.
W - Oj Y/n...przed zjedzeniem śniadania z tej kuchni nie wyjdziesz - powiedział stanowczo po czym podszedł do lodówki i otworzył ją - Co powiesz na jajko sadzone?- zapytał.
-Mówiłam ci że nie jestem głodna – odpowiedziałam.
W - Pytam się, czy może być jajko sadzone - zadał pytanie po raz drugi.
- Eh...może być – westchnęłam wstając z krzesła a zaraz potem podeszłam do Wilbur'a.
W -No! Tak lepiej. A panienka co robi? – zerknął na mnie.
- Emm.. chce ci pomóc - odpowiedziałam niepewnie.
W - O nie, nie moja droga. Ty siadasz na dupie, a ja robię śniadanie.
- No nie ma tak!
W - Nie chcesz żebym policzył do trzech
- Dobra już siadam. A tak w ogóle to gdzie Dream, Techno i George? – zapytałam.
W - Bodajże pojechali już choinkę. ale nie jestem pewien - Zaczęłam przyglądać się przyjacielowi, który przygotowywał śniadanie.
Po jakiś 10 min śniadanie było gotowe.
W - Proszę- szatyn położył przede mną talerz.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się do chłopaka, a ten podał mi nóż i widelec.
- Nosz kurwa... - mruknęłam pod nosem. Wzięłam do rąk sztućce, i zaczęłam jeść.
W - haha Y/n trzymasz nóż i widelec na odwrót - zwrócił mi uwagę Wilbur siadając na przeciwko mnie.
- Wiem o tym – odparłam - Ale jestem osobą leworęczną i wszystko robię na odwrót. Również trzymanie sztućców - popatrzyłam na szatyna.
W - CO KURWA?! OD KIEDY TY JESTEŚ LEWORĘCZNA!?
- Od pierdolonych 17 lat- odpowiedziałam z niedowierzaniem, że chłopak dopiero teraz się zorientował.
W - Kurwa...i ja tego wcześniej nie zauważyłem.. - wróciliśmy do jedzenia śniadania, kiedy w pewnym momencie Will znów się odezwał - A ty, czemu nie jesz?
- Mówiłam ci, że nie jestem głodna - popatrzyłam na chłopaka.
W - Y/n. ale musisz coś zjeść. Chyba nie chcesz żebym zaczął karmić cię jak małe dziecko
- No dobra... już jem – zabrałam się za jedzenie mojego śniadanie.
Po 5 minutach udało mi się zjeść wszystko.
W - I tak o wiele lepiej - powiedział w moją stronę kiedy odkładałam talerz do zmywarki. Wilbur zrobił to samo ze swoim a następnie razem poszliśmy do salonu.
W - O! Mam pomysł. Dawno nic ci nie grałem - to była prawda. Od jakiś 3 dni nie usłyszałam dźwięku gitary. Will poszedł do swojego pokoju po instrument, a ja przez ten czas zaczęłam czytać jakiś artykuł w telefonie.
W- JUŻ JESTEM! I MAM GITARĘ!
========
Witajcie. Kurde, tydzień temu moja wena mnie opuściła, I nie umiem pisać dalej książki. Na całe szczęście mam dużych rozdziałów na zapas, więc o to nie musicie się martwić. Widzimy się w następnym rozdziale :)
YOU ARE READING
Melodia || Wilbur Soot x reader
Fanfiction"Melodia - dzień który zmienił moje życie" Opowieść pisana we współpracy z @mar_skaa Pewnego wieczoru Wilbur wpada na pomysł, żeby przyjechać do swoich przyjaciół na święta. Jednym z powodów jego przyjazdu, jest brak weny do jego nowej piosenki potr...