37.

181 11 4
                                    

  Pov: Wilbur

Po około 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Nigdy jeszcze nie byłem tutaj z Y/n. Nawet nie było kiedy. Była to skarpa dosyć duży kawałek od naszego domu. Były tam piękne zachody słońca. Kiedyś uwielbiałem tutaj przyjeżdżać. Zawsze gdy miewałem gorsze dni to miejsce było dla mnie czymś w rodzaju pocieszenia. 

 W - Jesteśmy - powiedziałem wyłączając silnik. 

 - Co to za miejsce? Nigdy tutaj nie byłam - stwierdziła dziewczyna. 

 W - To jest miejsce do którego kiedyś przyjeżdżałem gdy było mi smutno - wysiadłem z auta i obszedłem je żeby otworzyć dziewczynie drzwi. 


 Brunetka wysiadła z pojazdu i podeszła do krawędzi żeby przyjrzeć się krajobrazowi.

 W - Tylko nie spadnij - powiedziałem podchodząc do niej.
 

- Spokojnie, o to się nie martw - odparła nie odrywając wzroku od zachodzącego słońca. 

 W pewnym momencie zaczął wiać delikatny ciepły wiosenny wiatr. Gałęzie rosnącej na skarpie jabłonki delikatnie zaczęły się poruszać pod wpływem podmuchu. Przekwitnięte już prawie kwiaty drzewa zaczęły latać po niebie wraz z prądem wiatru. 
  

Podszedłem do dziewczyny i niepewnie objąłem ją jedną ręką w tali. Brunetka oparła głowę o moje ramię i spuściła wzrok z zachodzącego słońca na niewielką wioskę znajdującą się u podnóża skarpy. Po paru minutach jednak znowu wróciła wzrokiem na to co uprzednio obserwowała. 

 - Gdy jest bardzo smutno, to kocha się zachody słońca - zacytowała fragment z Małego Księcia. 

W - Jest ci teraz smutno? - zapytałem dalej ją obejmując. 

- Nie ale uwielbiam zachody słońca. Kiedyś oglądałam ich więcej, wtedy kiedy mieszkałam z rodzicami. Oglądaniem zachodów słońca chciałam osiągnąć coś na wzór zapomnienia o problemach no i w miarę mi się to udawało – wyjaśniła.
 

Nic nie powiedziałem na ten temat. Nawet nie wiedziałem co. Postanowiłem, że chwila ciszy będzie najlepszą opcją na tą chwilę.

W - Y/n – przerwałem w końcu ciszę.

 - Hm? 

W - Co powiesz żebyśmy pojechali do maka żeby coś zjeść? – zaproponowałem. 

- W sumie.. nie głupi pomysł. Zgłodniałam trochę - zaśmiała się cicho. 

 Puściłem ją i oboje poszliśmy do auta. Chwilę później już byliśmy w drodze. Z racji że najbliższy mak był około 30 minut od naszego obecnego położenia mieliśmy sporo czasu na rozmowę.
 

- Napisze do Tubbo i Tommy'ego czy czegoś nie chcą. Dream i reszta gdzieś pojechała i nie ma ich do jakieś 23 w domu - powiedziała wyciągając telefon z kieszeni.  

W – Dobrze - odpowiedziałem krótko nie odrywając wzroku od drogi.

 - O boże...- wymamrotała po chwili pod nosem Y/n. 

 W - Co jest? 

 - Życzenia Tommy'ego są dosyć wymagające.. - powiedziała brunetka. 

W - Co sobie życzy?

- Happy Meal, lody truskawkowe, duża cola duże frytki, jakieś soczyste jabłuszka, 20 nuggetsów...i dalej pisze – zaczęła wymieniać przewijając konwersację z blondynem. 

W - Ciekawe kto to zje. Powiedz mu że możemy mu wziąć max 2 rzeczy i cole.

- Ale jeszcze nie powiedziałam co chce Tubbo.. 

W - ..o nie. No dajesz jego listę - powiedziałem bojąc się co ten wymyślił.

 - On chce tylko Happy Meal'a i cole – odpowiedziała. 

 W - ło panie. Jeden normalny z tego grona – prychnąłem kręcąc delikatnie głową. 

 Przez resztę czasu głównie słuchaliśmy muzyki, którą postanowiła puścić Y/n. Kiedy wreszcie dojechaliśmy na miejsce od razu stwierdziliśmy że skorzystamy z opcji drive thru. Szybciej i wygodniej. Y/n stwierdziła, że zdaje się na mnie i to ja mam jej coś zamówić. Zrobiłem tak jak poprosiła. Zamówiłem jedzenie dla nas, jak i dla naszych przyjaciół.

Po dłuższym czasie oczekiwania wreszcie dostaliśmy swoje jedzenie. 

 W - Proszę - dałem na kolana dziewczyny jej zamówienie.

 - Dziękuję Will - posłała w moją stronę uśmiech który od razu odwzajemniłem. 

W - Już ci z góry mówię że ten shake jest dla nas na pół - wyciągnąłem z papierowej torby truskawkowy napój. 

 ~ skip time 20 min 

 Po zjedzeniu naszych zestawów postanowiliśmy, że pojedziemy już do domu a shake'a wypijemy po drodze. 

 - Will - usłyszałem głos Y/n. 

 W - Słucham? 

- Chcesz? – zapytała a ja kątem oka dostrzegłem jak kieruje shake'a w moją stronę. 

 W - Jasne - dalej patrząc na drogę nachyliłem głowę niechcący nadziewając się nosem na słomkę - AŁAAA KURWA 

- HAHAHAHA

 W - Y/n to nie jest śmieszne. To bolało - chwyciłem się jedna ręką za lekko bolący nos a drugą dalej trzymałem kierownice. 

 - Tak? No ja bym powiedziała coś innego – powiedziała wciąż rozbawiona cała sytuacją. 

W - ... 

 Po około 10 minutach dotarliśmy do domu. Y/n wzięła dwie torby z żarciem Tommiego i Tubbo i poszła do domu. 

 - TUBBO, TOMMY! - zawołała wchodząc do domu.

 T - CZEGO KURWAA! – usłyszeliśmy oboje gdzieś z głębi mieszkania. 

 W - GRZECZNIEJ 

 Tubbo - JEDZENIE?- do przedsionka przybiegł brunet cały uradowany - OMG OMG OMG! DAJ DAJ DAJ PROSZEEE 

- Proszę. Smacznego. A i daj Tommiemu - dziewczyna dała chłopakowi dwie torby a następnie poszła do siebie do pokoju. 

 Ja sam zrobiłem parę rzeczy u siebie takich jak zaplanowanie stream'a na jutro. o około 19 chwyciłem za gitarę i poszedłem do pokoju Y/n. 

 W - Czeeść. Dotrzymuje swojej tradycji i przyszedłem ci pograć- uśmiechnąłem sie zamykając drzwi.

 Brunetka podniosła się do siadu żeby zwolnić mi miejsce na łóżku. 

- A więc co będziesz grał? - zapytała zaciekawiona. 

W - Jeszcze nie wiem. A co byś chciała? - zacząłem grać jakąś spokojną melodie na instrumencie aby się lekko rozgrzać. 

- hmm...Zagraj to co przyjdzie ci do głowy. Tak lubię najbardziej.

=====

Melodia || Wilbur Soot x readerWhere stories live. Discover now