36.

170 10 7
                                    

Pov: Y/n

 Dream jeszcze chwilę porozmawiał z Wilbur'em na temat jednego wyjazdu. o którym ja szczerze sama nie wiedziałam. Po około 10 minutach blondyn wyszedł z pokoju zostawiając mnie i szatyna samych. Usiadłam na łóżku chłopaka i oparłam się plecami o ścianę żeby było mi wygodnie. Wzięłam do ręki swój telefon i weszłam w Instagram'a. 
 
W - umm Y/n... - zaczął niewinne temat Wilbur. 

- hm? - mruknęłam nie odrywając wzroku od telefonu.
 W - Masz jakieś plany na wieczór? 

 - Chyba nie...miałam dzisiaj iść na miasto z Jarad'em. Ale odwołaliśmy spotkanie - wytłumaczyłam zgodnie z prawdą. 

W - Czemu odwołaliście spotkanie? Jak mogę spytać - zapytał biorąc gitarę i siadając koło mnie. -w ostatniej chwili odwołał spotkanie. pod pretekstem spotkania z kolegą - powiedziałam odkładając telefon na szafkę nocną. 

 W - Serio? Ale zjeb - zaczął grać znaną mi melodię – Um.. sorry. nie powinienem tak mówić o twoim chłopaku. 

 - Chłopaku? Proszę cię.. Will - powiedziałam żywym głosem uprzednio cicho się śmiejąc. Szatyn od razu przestał grać i spojrzał na mnie ze zmieszaniem. 

 W - Co proszę? Nie jesteś z Jared'em?
 
- Nie. JEZUS. Jebać Jared'a. Pierdolony egoista - powiedziałam krzyżując ręce na klatce piersiowej.
 
W - Ale.. czemu zerwaliście? 

- Jakiś tydzień temu napisał mi że nie jest gotowy na związek i po prostu ze mną zerwał. Z 3 dni później dowiedziałam się od naszej wspólnej znajomej, że ma nową - wytłumaczyłam nie podnosząc wzroku na chłopaka.  

W - .... – szatyn nie odezwał się słowem szybko biorąc telefon aby do kogoś napisać.

 - Do kogo piszesz?

W - Zaraz zobaczysz - powiedział zadowolony z siebie. Nawet nie minutę później usłyszeliśmy krzyk Tommy'ego.

T - KURWAAAAA – blondyn zaraz po krzyku przybiegł do pokoju z opakowaniem lodów, colą, i popcornem - To prawda? - zadał szybko pytanie.

- Co ty odpierdalasz? 

T - NIE ODPOWIADA SIĘ PYTANIEM NA PYTANIE KURWA. Zerwałaś z Jared'em?- zamknął drzwi nogą i usiadł na ziemi koło łóżka.

- Nooo bardzo możliwe że z nim zerwałam.. 

T - BOŻE NARESZCIE. Ile można było czekać - otworzył szybko puszkę coli.

- Excuese me kurwa? - lekko się oburzyłam.

 T - No co? Pierdolony dupek kurwa. Jebany pick me boy - niebieskooki odłożył puszkę coli na szafkę koło łóżka i wstał z podłogi - "Oj oj oj bo ja mam takie malutkie rączki. Chuja dosięgnę ojojoj"- zaczął mówić sarkastycznym głosem. 

W - Jezus..tak było. Myślałem że pierdolnę wtedy kiedy przyszedł do nas na obiad. Sorry Y/n, nie mówiliśmy ci tego wcześniej co myślimy o Jaredzie. Wiedzieliśmy że sie pogniewasz. ale jak już z nim nie jesteś to wyjebane - machnął ręką. 

- Nawet mi nie mówcie.. pojebany on był jakiś. ja nie wiem jak ja go mogłam pokochać- przyznałam chłopakom racje.

T - O tuż to Y/n - wziął łyk coli - o tuż to. Wzięłam pudełko lodów które przyniósł chłopak i otworzyłam je. 

 - em..Tommy - podniosłam wzrok żeby na niego spojrzeć. 

T - Czego kurwa pragnie? 

- ...To jest bigos.. nie lody. 

T - Jak to... - podszedł i popatrzył na pudełko "lodów"- Woman. Ale to fasolka po bretońsku a nie bigos. Weź nie pierdol. Uśmiechnij się i żyj.

Po chwili przyszedł do nas zaspany Tubbo z poduszką pszczoły w lewej ręce. 

 Tubbo - Drzecie się na cały dom. Ja chce spoczywać w spokoju... - powiedział przecierając twarz dłonią. 

T - Dobra kurwa. Nie bądź mamim cyckiem. Naucz się życia- powiedział lekceważąco blondyn. 

Tubbo - Aha? Nie miło - podszedł do mnie i popatrzył na pudełko z fasolką po czym mi je wyrwał z rąk i odwrócił się w stronę Tommy'ego - OMG TY TO WIESZ CZEGO POTRZEBUJE DO ŻYCIA – wziął łyżkę leżącą na łóżku. 

 T - Ktoś ci kurwa pozwolił? 

Tubbo - Taaak. przeznaczenie - wyszedł z pokoju wpierdalając fasolkę. 

W - Bardzo dziwna sytuacja można by rzec - stwierdził brązowooki biorąc trochę popcornu. 

 ~ skip time 30 min

 T- Dobra. Ja spierdalam do siebie moi drodzy. Stream sam się nie zrobi - blondyn wstał i wyszedł z pokoju zamykając drzwi. 

 - Will - skierowałam wzrok w stronę przyjaciela.

 W - Słucham cię. 

- Bo zanim przyszedł Tommy pytałeś czy mam jakieś plany. I jakby nie skończyliśmy tematu. 

W - A no tak.. stwierdziłem że mogli byśmy pojechać na spacer. Ale w sumie trochę już za późno.. prawie 20 jest. 

- Nie robi się jeszcze ciemno.. możemy jechać - powiedziałam wstając z łóżka i podchodząc do szafy szatyna. Otworzyłam ją i wyciągnęłam bluzę z jego merch'u.

 W – ejj, ty mała złodziejko. To moja bluza - chłopak podszedł i przytulił mnie od tyłu. 

 - Ta złodziejka miała mnie obrazić? - zapytałam cicho się śmiejąc. W - Skądże moja droga. Nawet tak nie myśl. 

Po około 15 minutach byliśmy już przy drzwiach wejściowych i ubieraliśmy buty. 

 T - A GDZIE WY IDZIECIEEE? - zza rogu wyłonił się chłopak. 

 W - Idziemy na spacer. A co? T - A nic. Tylko bez scen romantycznych. Błagam.

 - ..Bitch, coś ci się chyba pomyliło. nie jestem z Wilbur'em, więc nie będzie scen miłosnych – stwierdziłam.

 T - Jeszcze nie jesteście razem. - powiedział przez zęby chłopak myśląc, że tego nie słyszę. 
 Blondyn poszedł swoimi drogami a ja z szatynem wyszliśmy z domu i o dziwo poszliśmy do auta.

 - A my nie mieliśmy iść na spacer? - zapytałam lekko zdezorientowana.

 W- Pójdziemy, ale najpierw musimy tam dojechać - uśmiechnął się pod nosem i odpalił silnik. 
 ======

Melodia || Wilbur Soot x readerWhere stories live. Discover now