१꣡

1.5K 83 31
                                    

Budynek szkolny okazał się być nieco większy, niż go zapamiętał. Wszystkie korytarze wyglądały dla niego identycznie, ale uparcie szedł przed siebie będąc pewnym, że zapamiętał drogę. W środku jednak odczuwał pewien rodzaj lęku. Mijający go uczniowie przyglądali mu się z zainteresowaniem, zapewne orientując się, że jest tu nowy. Co więcej, nie miał na sobie mundurka, więc wyróżniał się spośród wszystkich osób. W końcu trafił pod pokój nauczycielski, gdzie chciał się znaleźć. Zapukał niepewnie czekając, aż ktoś mu otworzy. Miał nadzieję, że zgodnie z obietnicą, mężczyzna, który miał być jego wychowawcą będzie tutaj i będą mogli na spokojnie porozmawiać. Sekundy dłużyły się, nim drzwi przed nim w końcu się otworzyły, a przed nim stanęła kobieta. Była nieco niższa od niego o krótkich, czarnych włosach, a na nosie miała okulary w czerwonych oprawkach.

- W czym mogę pomóc? - spytała lustrując go wzrokiem.

- Jstem nowym uczniem. Choi San. Pan Park miał tutaj być...

- Wejdź proszę - poleciła wchodząc z nim do środka i wskazała na siedzącego nieopodal mężczyznę, który podniósł się na widok nowego ucznia.

- San, jesteś już - uśmiechnął się ciepło - Zaprowadzę cię później pod salę i przestawię klasie. Będą mieli wtedy matematykę. Widziałem twoje wyniki i jestem pod wrażeniem. Zdecydowanie podniesiesz poziom klasy - zaśmiał się cicho.

- Moje oceny nie były aż tak dobre...

- Są zadowalające. Mam nadzieję, że to się nie zmieni jak poznasz swoich kolegów.

- Z pewnością do tego nie dopuszczę, proszę pana - uśmiechnął się delikatnie.

Mężczyzna był bardzo ciekaw jego osoby. Zadawał dużo pytań, opowiadał też co nieco o szkole, później też oprowadzając go po budynku, póki mieli trochę czasu przed matematyką. San był nastawiony obojętnie do przeprowadzki. W poprzedniej szkole nie miał zbyt wielu znajomych, większość to towarzystwo do picia lub palenia. On nie chciał zadawać się z takimi ludźmi, więc zwyczajnie pozostawał sam. Tęsknił za domem, ale postanowił zwyczajnie pogodzić się z tym faktem. Tutaj na samym starcie poczuł się lepiej, gdy nauczyciel zwracał się do niego uprzejmie i chwalił jego dobre stopnie. Wcześniej raczej się z tym nie spotykał.

Poczekał chwilę przed klasą, nim zaczęła się matematyka, na której pan Park wszedł do środka, by przedstawić go reszcie. Część zdawała się być średnio zainteresowana, ale niektórzy skanowali jego sylwetkę z zaciekawieniem.

Niedługo potem zajął jedno z wolnych miejsc koło chłopaka o ciemnych włosach i dużych oczach, które utkwione były w jego osobie przez cały ten czas. Nie był pewien, czy powinien zaczynać rozmowę, bo mimo wszystko byli na lekcji i nie chciał przeszkadzać nauczycielce, która i tak nie wyglądała na zadowoloną przez fakt, że musiała przerwać lekcje.

- Seonghwa, chodź do tablicy i zrób przykład "c" - poleciła zwracając się do ucznia siedzącego obok Sana.

Seonghwa. Przynajmniej znał jego imię. Wyglądał przyjaźnie, nawet jeśli pierwsze jego wrażenie to właśnie uczniowie z jego poprzedniej szkoły. Miał nadzieję, że jakoś się dogadają. Chciał też, żeby Seonghwa pomógł mu zadomowić się w miarę szybko wśród nowych kolegów.

W czasie kiedy Park robił zadanie, San rozglądał się wokół po klasie. Zdążył policzyć już ilość uczniów przebywających w sali, a także podzielić to na dziewczyny i chłopaków. Zauważył też, że wszyscy siedzą parami oprócz jednego ucznia. Zatrzymała wzrok na nim przez dłuższą chwilę. Siedział z samego przodu pochylony nad zeszytem, choć nie wyglądał, jakby skupiał się na tym, co pisze. San nie mógł dostrzec jego twarzy, siedząc w tylnej części klasy. Miał więc widok jedynie na jego plecy.

- Nienawidzę tego przedmiotu - westchnął Seonghwa wracając na miejsce. Zdecydował się też w końcu odezwać do nowego ucznia - Jestem Seonghwa - powędrował zaciekawiony za wzrokiem Sana, ale szybko zauważył, że ten patrzy na samotnika z przodu - Nie zwracaj na niego uwagi.

- Kto to?

- Wooyoung. Jest... Specyficzny.

- To znaczy?

- Szczerze? Do końca nie wiem. Wszyscy uważają, że jest z nim coś nie tak, ale to akurat widać na pierwszy rzut oka.

- Czemu siedzi sam?

- Bo tak chce. Kilka razy próbowali do niego zagadać, ale za nic w świecie nie chciał się odezwać. Właściwie część z nas zapomniała jaki ma głos.

- Dlaczego nie mówi?

- Nie chcę cię zagłębiać w coś, o czym nie mam pojęcia. Najlepiej, jakbyś zapytał kogoś, kto był przy tym.

- Przy czym?

Rozległ się dzwonek, a Seonghwa uznał to za idealną okazję do zmiany tematu. Nie chciał rozmawiać o Wooyoungu, było to niewygodne. Fakt, że Sana tak bardzo zainteresował chłopak wprowadził go w lekki dyskomfort, bo on sam nie czuł potrzeby, by wtrącać się w jego życie. Można nawet powiedzieć, że prawie zapomniał o jego istnieniu.

- Chcesz ze mną zjeść? Mogę poopowiadać ci co nieco o szkole.

San więc zgodził się, nie naciskając.

Koniec lekcji przyszedł szybko zważając na to, że San nie był na wszystkich przedmiotach, a także większa część nauczycieli chciała zapoznać się z nowym uczniem. Wyszedł z budynku rozglądając się wokół. Nie wiedział, czy ma czekać na Seonghwe, czy już ostatecznie się pożegnali. Jego umysł jednak zarejestrował lekkie uderzenie w ramię, przez co odwrócił się zdezorientowany, ale spotkał się jedynie z cichym mruknięciem ze strony niższego ucznia. Był pewien, że to Wooyoung.

- Hej - zatrzymał go, nim ten zdążył odejść w pośpiechu. Chłopak podniósł wzrok nieco przestraszony - Jesteś Wooyoung, prawda?

Chłopak pokiwał niepewnie głową, ale poza tym nie odezwał się słowem. Czyli Seonghwa miał rację i młodszy nie mówił zbyt wiele. Ciekawiło go, co było tego powodem.

- Choi San - uśmiechnął się wyciągając dłoń w jego stronę. Wooyoung tylko zlustrował go spojrzeniem, po czym odwrócił się i odszedł.

San jeszcze przez chwilę stał zszokowany z wyciągniętą ręką, po czym westchnął. Chłopak był tajemniczy i to sprawiało, że San chciał wiedzieć więcej o powodach jego zachowania. Od Seonghwy dowiedział się jedynie tyle, że większość postrzegała go jako dziwoląga i nie chciała za bardzo się z nim zadawać. Poza tym, nie był chętny do tego tematu.

Niedługo potem San usłyszał klakson, na co odwrócił głowę w stronę samochodu nieopodal, gdzie zobaczył swoją mamę za kierownicą. Pomachał jej krótko i udał się w tym kierunku. Zajął miejsce pasażera witając się cicho z kobietą.

- Jak poszło?

- Nie najgorzej. Atmosfera jest lepsza, niż w poprzedniej szkole.

- To dobrze. A jacyś nowi koledzy?

- Jeden. Opowiedział mi trochę o szkole i o uczniach.

Więcej nie zadawała pytań, a skupiła się na drodze, po tym jak wyjechali z pod szkoły. San skupił się na spoglądaniu za szybę i mijający za nią widok. W momencie, gdy stanęli na światłach zauważył znajomą sylwetkę na przystanku. Był pewien, że był to Wooyoung, ale spuszczona głowa i nasunięty na głowę kaptur sprawiały, że mimo wszystko miał wątpliwości. Nie zdążył dokładnie przeanalizować wszystkiego, nim światło zmieniło się na zielone, a oni ruszyli zostawiając przystanek i Wooyounga daleko za sobą.

a/ Nie powstrzymałam się, więc jest XD
Zamierzałam sobie na spokojnie skończyć 'Our heartbeat' ale jakoś tak chcę się podzielić tym pomysłem, więc jest XD

Nie muszę chyba zaznaczać, że wszelkie drastyczne sceny jakie się tu pojawią (choć nie będzie ich za wiele) są tylko wymyślone przeze mnie na potrzebę fanfika i nie chcę w żaden sposób urazić osób z depresją, bo sama (jak mi wiadomo xd) jestem zdrowa. Po prostu miałam ochotę napisać coś takiego i mam nadzieję, że się spodoba.

Holo • Woosan ✓Where stories live. Discover now