३꣣७꣧

840 77 3
                                    

San wciąż zmuszony był czekać. Ojciec Wooyounga faktycznie przyjechał i teraz rozmawiał z lekarzem, który pozwolił mu zobaczyć syna. Z tego, co Choi się dowiedział, chłopak wciąż był nieprzytomny. Nie mógł jednak go zobaczyć, lekarz na to nie zezwolił. Zmuszony był więc siedzieć przez kolejne kilkanaście minut na korytarzy czując jak oczy same mu się zamykają. Changsuk był razem z nim, w czasie, gdy ich matka musiała wrócić do domu, by przespać chociaż kilka godzin, nim zmuszona będzie wyjść do pracy.

Straszy Choi martwił się o brata prawie tak samo jak o Wooyounga. Nie pamiętał, kiedy widział go w takim stanie. Sięgał pamięcią do momentów, gdy San był chory, a on jako starszy brat musiał się nim opiekować, ale nawet wtedy nie wyglądał tak marnie jak teraz. Nie mógł uwierzyć, jak ważny jest dla niego Wooyoung. Miał nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.

- Obudził się - usłyszeli niski głos, na co podnieśli wzrok na pana Junga.

San zerwał się gwałtownie, przez co całe pomieszczenie przez chwilę zawirowało. Miał nadzieję, że uda mu się w końcu zobaczyć Wooyounga.

- M-Mogę? - spytał niepewnie.

- Jest słaby - powiedział szczerze - Nie licz, że będzie z tobą rozmawiał.

San to rozumiał. Nie miał w zamiarze męczyć Wooyounga rozmową, chciał tylko go zobaczyć. Wszedł niepewnie do pomieszczenia, do którego zaprowadził go pan Jung i niepewnie zamykając za sobą drzwi i podchodząc bliżej. Zacisnął wargi widząc bladą twarz chłopaka i jego zmęczone oczy skierowane na niego. Ich kontakt wzrokowy nie trwał długo. Wooyoung chwilę później odwrócił się w drugą stronę dając mu znak, że nie chce go widzieć. To podłamało Sana, ale nie zamierzał się poddać. Cokolwiek Wooyoung teraz myślał, zamierzał zostać przy nim i odzyskać jego zaufanie.

- Cokolwiek zrobiłem nie tak, przepraszam - powiedział słabo próbując wstrzymać łzy przy chłopaku. Nie chciał mówić za dużo, żeby go nie męczyć, ale tak naprawdę cisnęło mu się wiele słów.

Patrzył na niego bojąc podejść się bliżej. Nawet jeśli teraz nie mógł z nim porozmawiać, nie zamierzał odchodzić. Zostanie przy nim tak długo, jak będzie mógł.

Changsuk martwił się o brata. Nastał ranek, a on wciąż siedział pod salą, jakby pilnował Wooyounga. To łamało jego serce, ale też był pełen podziwu dla uczucia, jakim San darzył młodszego. On nigdy nie doświadczył czegoś podobnego. Za kilka godzin musiał się stawić w pracy, a przez całą noc nie zmrużył oka. Chciał mimo wszystko dopilnować, by San w końcu odpoczął.

- San, odwiozę cię do domu - powiedział, gdy przyszła pora, by zaczął się zbierać.

- Nie. Chcę zostać.

- Rozumiem cię, ale nie możesz tak siedzieć tutaj całe dnie bez snu i jedzenia.

- Nigdzie nie pójdę - powiedział stanowczo.

- To nie jest zdrowe.

- Nie zostawię go, słyszysz? Nie mogę. To przeze mnie tutaj jest.

- San, nie powinieneś tak myśleć.

- Ale taka jest prawda. Co innego mogło się stać?

- Nie dowiesz się, dopóki z nim nie porozmawiasz.

San westchnął chowając twarz w dłoniach. Był już naprawdę zmęczony i nawet chciał wrócić do domu. Jednak wizja, że miałby zostawić Junga samego była nieodpowiednia. Nie mógł tak po prostu odejść, kiedy Wooyoung go potrzebował. Patrzył jak jego brat wychodzi, a on został sam na pustym wciąż korytarzu. Chodził tam i z powrotem denerwując się coraz bardziej z każdą minutą. Dlaczego to trwało tak długo?

- San - usłyszał głos ojca Wooyounga - Możemy pogadać?

- Jasne - usiadł posłusznie czekając na mężczyznę.

- Wiesz, że to nie pierwszy raz? - San potwierdził skinięciem głowy - Nie widziałem się z Wooyoungiem od jakiegoś czasu. Zapewniał mnie, że z wszystkim sobie radzi, a w razie czego miał dać znać. Uznałem, że jakoś wszystko się ułożyło, skoro nie mam od niego żadnych informacji.

- Z Wooyoungiem nie jest najlepiej...

- Widzę. Podejrzewam też, że jesteś jego bliskim przyjacielem, ale co mnie dziwi, to jego zachowanie. Powiedział, żebym cię już nie wpuszczał.

- Co?

- Nie chce mi powiedzieć o co chodzi, ja sam nie jestem w stanie go zrozumieć, a do jego matki nie mogę się dodzwonić. Martwię się o niego, ale nie wiem jak mam mu pomóc.

- Ja też bardzo chciałbym wiedzieć, jak mogę mu pomóc... Ale wiele jeszcze o nim nie wiedziałem. Myślę, że jeszcze mi zbytnio nie ufa.

- To nie tak, że ci nie ufa, zwyczajnie się boi.

- Chcę, żeby wiedział, że go nie zostawię.

- Poczekaj. Na pewno w końcu zechce z tobą porozmawiać i wtedy wszystko sobie wyjaśnicie.

- Mam nadzieję.

Po ostatnim w tym dniu badaniu San został wpuszczony do sali, gdzie znajdował się Wooyoung. Był już zmęczony czekaniem, ale nie zamierzał jeszcze wracać do domu.

- Woo - podszedł bliżej do chłopaka, ale ten odwrócił się, gdy tylko go zobaczył - Przepraszam.

- Za co?

- Wiem, że przyczyniłem się do twojej decyzji. Nie wiem, co się stało po meczu, ale naprawdę chciałem z tobą szczerze porozmawiać.

- Nie musisz. Słyszałem.

- Co?

- Wiem, co o mnie myślisz. Nie musisz się już męczyć, możesz dać sobie spokój.

- Wooyoung, to nie tak.

- Nie mam ci za złe, rozumiem to. Nikt nie chciałby zadawać się z kimś takim. Tylko po cholerę mnie ratowałeś?! Nie mogłeś dać mi umrzeć?

San poczuł jak słowa Wooyounga uderzają w niego niczym młot. Nie mógł patrzeć na jego zaszklone oczy, w których widział wielki ból.

- Nie mogłem na to pozwolić, jesteś dla mnie zbyt ważny.

- Kłamiesz - zapłakał - Nie chcesz już się ze mną zadawać, jesteś mną zmęczony.

- Nigdy nic takiego nie powiedziałem - zaprzeczył siadając przy młodszym i sięgając po jego dłoń, którą ten zaraz odtrącił.

- Przepraszam, nie chciałem podsłuchiwać, ale... Sam powiedziałeś Seonghwie, że nie chcesz być moim przyjacielem.

Mógł wyraźnie zobaczyć panikę w oczach Sana, który dobrze wiedział o co chodziło. Właśnie tego się obawiał, Wooyoung źle zrozumiał, lub nie usłyszał do końca. Mimo to San nie chciał jeszcze wyznawać mu swoich uczuć. To po prostu nie był odpowiedni moment.

- Rozmawiałem z Seonghwą po meczu. Masz rację, powiedziałem coś takiego, ale to naprawdę nie znaczyło to, o czym myślisz.

- Więc co?

- Źle to sformułowałem... Chciałem w ten sposób powiedzieć... Coś innego. Ale wolę jeszcze poczekać. Dam ci czas, odpocznij, a gdy wyjdziesz ze szpitala, wszystko ci wyjaśnię.

- Dlaczego nie możesz powiedzieć teraz?

- Bo to nie jest rozmowa na teraz. Na chwilę obecną najważniejsze jest twoje zdrowie. Nie obawiaj się, nigdzie się stąd nie wybieram.

- San?

- Hm?

- Czy ty... Jesteś tutaj od wczoraj? - zapytał niepewnie, na co San przytaknął ze słabym uśmiechem.

Nie spodziewał się takiej reakcji ze strony Wooyounga. Chłopak rozpłakał się, próbując ukryć się przed starszym, by nie widział jego łez. San przytulił go delikatnie.

- Nie płacz. Wszystko będzie dobrze.

- Nie zasłużyłem na ciebie - objął Sana wypłakując się w jego koszulkę, na której wciąż widniały zaschnięte plamy.

a/ Dobra, przynajmniej 3 z haszu będzie.

Holo • Woosan ✓Where stories live. Discover now