२꣢८꣨

902 71 70
                                    

Następny tydzień był dziwnie spokojny. Wooyoung znów wpadł w swoją rutynę, po szkole chodził do pracy, a prace domowe odrabiał po nocach. Znów chodził niewyspany i zmęczony, a przy tym głodny. Co jednak było plusem to jego kostka, która przestała boleć na następny dzień. San i tak był nadopiekuńczy, ale młodszy uspokajał go, że czuje się dobrze. A przynajmniej na podstawie swojego doświadczenia mógł stwierdzić, że bywało gorzej.

Nie spotkał się ani razu z CCS, ale wielokrotnie był o niego wypytywany przez Sana. Nie chciał nawet odpowiadać, ten temat wolał zostawić całkowicie. Nie lubił rozmawiać o sobie i zdecydowanie bardziej interesowała go rodzina Sana, która w jego oczach była rodziną poniekąd z jego marzeń. Oboje rodziców, starszy brat i bliskość, której jemu tak bardzo brakowało. Nie chciał mówić Sanowi o rozwodzie jego rodziców, bo zwyczajnie się wstydził. A starszy rozumiał to i nie dopytywał, choć podejrzewał, że życie z jednym z rodziców może być ciężkie.

Wooyoung natomiast dużo myślał o Sanie. O tym, jak dobrze spędzają razem czas, jak jego samopoczucie się polepsza, gdy starszy jest obok. Często wspominał jego uśmiech, gdy zasypiał i myślał o momentach, kiedy go przytulał. Wooyoung się zakochał i to było już pewne. Nie wiedział tylko jak powiedzieć to starszemu. Czy w ogóle powinien? Nie chciał, żeby go zostawił, a takie coś mogłoby go przerosnąć. Wystarczyło, że zadawał się z chłopakiem, od którego wszyscy inni się odwrócili, a sam nie potrafił myśleć o niczym innym jak o śmierci.

San wiedział, a przynajmniej podejrzewał, że Wooyoung nie raz robił sobie krzywdę. Nie widział żadnych dowodów na jego ciele, w końcu Jung na co dzień chodził w luźnej bluzie, która skutecznie zasłaniała całe ramiona, ale Choi wiedział, że choć ich nie widzi, są tam blizny, które świadczyły o przejściach Wooyounga.

Czasem dochodzili do momentu, w którym nie wiedzieli już o czym rozmawiać. San nie chciał poruszać niewygodnych dla Wooyounga tematów, a sam na nic innego nie mógł wpaść, więc po prostu milczał. Jungowi to nie przeszkadzało, bo przywykł do ciszy. On sam nie mówił nigdy zbyt wiele, więc fakt, że przy Sanie mógł się wreszcie otworzyć sprawiał, że czuł się dobrze w jego towarzystwie. Nikt inny nie działał na niego w ten sam sposób.

- Skoro jest koniec tygodnia, a jutro nie idziemy do szkoły, to może wpadniesz do mnie? - zaproponował San po szkole.

- Do ciebie?

- Rodziców nie ma w domu, są w pracy do późna.

- To nie tak, że twoi rodzice mnie stresują...

- A jak?

- Po prostu czuję się dziwnie. Jakbym nie był u ciebie mile widziany.

- Woo, o czym ty mówisz? Nawet jeśli nie rozmawiam za wiele z rodzicami, na pewno by cię polubili!

- Tak myślisz?

- Ja to wiem. Z wszystkich znajomych, ty jesteś miłą odmianą.

Wooyoung nie wiedział dlaczego, ale część "z wszystkich znajomych" jakoś źle zabrzmiała w jego umyśle. Nie czuł się jako "znajomy" Sana. Chciał być kimś ponad to.

- To jak? - czuł na sobie intensywne spojrzenie starszego, przez które nie mógł odmówić. Uśmiechnął się więc tylko i ruszył razem z nim w drogę.

Przez cały ten czas młodszy powstrzymywał się, żeby nie złapać dłoni Sana. Bał się, że będzie to dla niego niekomfortowe, a sam nie chciał też robić pierwszego kroku. Nie sądził, że uczucia są takie trudne.

- Coś nie tak? - San w końcu zauważył jego dziwne zachowanie i chciał dowiedzieć się co jest jego powodem.

- Nie, nic - odpowiedział cicho, wciąż przypatrując się ich dłoniom.

- Woo - zatrzymał się usilnie próbując nawiązać kontakt wzrokowy, cały czas się przy tym uśmiechając.

- Mogę coś zrobić? - zapytał niepewnie, na co starszy uniósł brew. Nie za bardzo zrozumiał pytanie chłopaka.

Wooyoung niepewnie sięgnął po dłoń Sana obejmując ją delikatnie, jakby miał mu przez to zrobić krzywdę. Starszy zaśmiał się na ten mały gest i wzmocnił uścisk powoli ruszając w dalszą drogę.

- Uroczo - uśmiechnął się rozbawiony, a Wooyoung starał się ukryć rumieniec.

Mimo wszystko nie czuli w tym momencie tego samego. Jung już był zakochany, San traktował to jedynie jako przyjacielski gest, który w jakiś sposób sprawia, że młodszy czuje się lepiej.

Dotarli pod dom Sana wciąż trzymając się za ręce. Przeszli przez furtkę zaczynając iść po żwirowym podjeździe. Wtedy Wooyoung zwolnił zamierając na widok znajomego samochodu. Nie przywoływał w nim dobrych wspomnień i zaczynał zastanawiać się, co robi tutaj, pod domem Sana.

- Coś się stało? - spytał zdezorientowany chłopak przyglądając się pojazdowi - Nie podejrzewałem, że mój brat akurat dzisiaj przyjedzie. To problem?

- N-Nie. Żaden problem.

Powoli ruszyli do środka, a z każdym krokiem serce Wooyounga przyspieszało. Bał się tego, co tam zobaczy i gdyby tylko mógł, wycofałby się bez żadnych wyjaśnień. San poprowadził go od razu na górę do swojego pokoju, za co Jung był mu wdzięczny. Liczył, że dzięki temu unikną spotkania ze starszym bratem chłopaka. Ten jednak słysząc, że ktoś wchodzi do domu zaczął szukać Sana, a pierwszym miejscem, o którym pomyślał był właśnie jego pokój.

- San, jesteś tu? - usłyszeli głos wraz z otwieraniem drzwi. W momencie, gdy mężczyzna wszedł do środka, zarówno on, jak i Wooyoung zamarli.

Więc to prawda.

To naprawdę był on.

- Oh, przyprowadziłem przyjaciela - wyjaśnił San nie zauważając dziwnego napięcia pomiędzy tą dwójką. Oboje starali się nie pokazywać, że cokolwiek ich łączy. Dla Wooyounga było to trudne - Nie wiedziałem, że dziś przyjedziesz.

- Wpadłem tylko na chwilę, ale widzę, że rodziców i tak nie ma.

Changsuk zaczął nerwowo tarmosić materiał spodni. On również zastanawiał się, co Wooyoung tu robi. W życiu nie pomyślałby, że on i San mogą być przyjaciółmi. Przecież Jung zawsze był sam.

Napięcie stawało się coraz bardziej wyczuwalne i tylko jeden San nie rozumiał, co się dzieje. Nie był zdziwiony zdenerwowaniem ze strony Wooyounga, ale Changsuk zachowywał się bardzo nienaturalnie jak na niego. Mimo to nie potrafił poprawnie ocenić sytuacji.

- Tak jak mówiłem - odezwał się ponownie najstarszy - Przyjechałem tylko na chwilę. Muszę zaraz wracać do biura.

Kłamstwo. Wooyoung to wiedział. Changsuk nigdy nie wracał do biura na wieczór. Wszystkie jego pilne sprawy były zwykłą ściemą i tego zdążył się dowiedzieć o starszym.

Mimo wszystko mężczyzna wyszedł, co nieco uspokoiło Wooyounga, ale dalej był zmartwiony tym, czego właśnie się dowiedział. Był tym wręcz przerażony, ale najgorsza była nieświadomość ze strony Sana.

- Woah, chyba wpadłeś mu w oko - rzucił w stronę młodszego, na co ten spiął się nieznacznie.

- P-Po czym stwierdzasz?

- On nigdy się tak nie zachowuje. Pierwszy raz widziałem go tak zdenerwowanego.

Problem tkwił w tym, że San nie znał własnego brata.


a/ Okej, większość domyśliła się dawno temu, ale uznajmy, że nie było to aż tak przewidywalne XD
Teraz pytanko czy komplikować to jeszcze bardziej, czy jednak nie utrudniać Sanowi życia 👀

Holo • Woosan ✓Where stories live. Discover now