२꣢

1.2K 79 16
                                    

Wrócił do domu o jak zawsze późnej porze odkładając zrobione zakupy do kuchni. Szukał przy tym wzrokiem swojej mamy, ale nie był zdziwiony, gdy jej nie zobaczył, dopóki nie wszedł do salonu. Widok ten był dla niego codziennością, przywykł do niego. Podszedł do śpiącej kobiety przykrywając ją jedynie kocem, a sam skierował się do swojego pokoju, gdzie odłożył plecak i zdjął szkolny mundurek rzucając go na łóżko. Wziął ze sobą świeże ubrania i poszedł do łazienki już ledwie stawiając równo kroki.

Zamknął drzwi i ściągnął ubrania odkręcając wodę. Czekając, aż wanna się wypełni spojrzał w lustro odgarniając ciemne kosmyki z oczu. Nienawidził tego widoku. Wyglądał jak cień samego siebie. Jego skóra już dawno zbladła nadając mu wygląd zjawy, a pod oczami pojawiły się ciemne kręgi, które na co dzień usilnie próbował ukryć. Rzadko odważył się podnieść głowę, nie chciał, by ktoś zobaczył jego zmęczenie. Przywykł, że wśród rówieśników, i nie tylko, nie może liczyć na żadną pomoc. Dla nich był po prostu słaby i nadwrażliwy, nikt nie chciał zadawać się z taką ofermą. Dlatego nigdy więcej nie płakał w szkole, przestał mówić o swoich uczuciach i w ogóle przestał się odzywać. Uznał to za najlepsze wyjście w swojej sytuacji.

Nie chciał patrzeć na swoje wychudzone ciało. Chciało mu się przez to płakać, co tylko upewniało go w tym, jak słaby jest. Jadł za mało i wiedział o tym, ale po czasie zdążył się do tego przyzwyczaić. Chcąc jakoś utrzymać siebie i matkę musiał oszczędzać, a ten sposób wydawał się mu być najskuteczniejszy. Bywało, że nie jadł nawet przez dwa dni. Czuł się wtedy okropnie, ale i tak wypełniał swoje obowiązki i starał się sprawiać pozory normalnego nastolatka. Nie chciał, by wszyscy wiedzieli, że ta codzienność go przerasta. Wszyscy znów uznaliby go za tchórza i nieudacznika.

Wszedł powoli do wanny czując jak ciepła woda otula jego przemęczone ciało, przez co westchnął z ulgą. Zaledwie chwila, ale potrzebował jej, by nabrać choć trochę energii. Za moment położy się do łóżka, by jutro rano znów zacząć od nowa. Szkoła, praca, zakupy. Robił wszystko na raz i nie było nikogo, by mógł poprosić o pomoc. Nie chciał, by ktokolwiek ze szkoły wiedział o jego sytuacji, nawet nauczyciele. Chciał po prostu zostawić wszystko takie, jakie jest z myślą, że i tak nie da rady tego naprawić. Już raz próbował uciec i tylko pogorszyło to jego stan psychiczny i fizyczny.

Zamknął oczy zatracając się w swojej wyobraźni, pragnieniach, które nigdy nie zostaną spełnione. Chciał jedynie normalnego życia, jak każdy nastolatek. Nie potrzebował góry pieniędzy, najnowszych ubrań i telefonu, nie chciał tłumu przyjaciół, a jedynie rodzinę oraz zapewnienie, że wszystko jest w porządku. Potrzebował też osoby, na której mógłby polegać bezgranicznie, która znałaby każdy najmniejszy szczegół jego umysłu, dzięki czemu nie musiałby nawet mówić, gdy coś było nie tak. Myślał, że tak wygląda przyjaźń, ale sam nie zdołał jej doświadczyć.

Uniósł powieki i spojrzał na poranione ręce i siniaki na kolanach, a do jego oczu momentalnie napłynęły łzy. Skulił się chowając twarz, jakby nie chciał, by ktokolwiek go zobaczył (mimo że był sam w łazience). Szlochał po cichu, tak jak zawsze, mając nadzieję, że wraz z łzami wyleje z siebie część zmęczenia i bólu oraz wstydu i obrzydzenia samym sobą. Nienawidził tego, jak wiele musiał poświęcić, by zwyczajnie przeżyć.

San siedział nad książką czytając notatkę z przerabianego ostatnio tematu. Mimo że jego wzrok skupiał się na zapisanym tekście, umysł był zupełnie gdzie indziej. Myślał o Wooyoungu, o tym jaki ma głos, co dzieje się u niego w życiu, że jest właśnie taki, a nie inny. Przecież musiał mieć jakiś powód. Seonghwa wspominał o jakimś wydarzeniu, przez które wszyscy uznali go za dziwoląga, ale nie sprecyzował o co dokładnie chodziło.

Nie mogąc skupić się na nauce sięgnął po telefon i wyszukał nazwisko chłopaka we wszystkich portalach jakie posiadał. Nie znalazł go jednak nigdzie, przez co westchnął ciężko. Wooyoung był dla niego wielką tajemnicą i czuł, że nie będzie mógł przez to zasnąć.

- Czemu nawet się nie przywitał? - mruknął do siebie gasząc lampkę i odwracając się do środka pokoju.

Gdzieniegdzie stały wciąż pudła z przeprowadzki z nierozpakowanymi rzeczami, ale Sanowi nie spieszyło się do układania ich na miejsce. Musiał póki co zadomowić się w nowej szkole i nadrobić niektóre przedmioty. Nie było to bardzo trudne, jeśli tylko się przyłoży, będzie na bieżąco jeszcze w tym miesiącu. Wiedział jednak, że będzie jedna przeszkoda, a był nią właśnie Wooyoung, który od ich pierwszego spotkania nie opuszczał umysłu Sana ani na chwilę. Nie miał pomysłu jak do niego dotrzeć, ani co zrobić, by się odezwał. Nie wiedział czemu, ale czuł potrzebę, by usłyszeć jego głos. Czego niby Seonghwa oczekiwał, po tym jak powiedział, że nie dopuszcza do siebie praktycznie nikogo. San odebrał to jako pewną formę wyzwania.

Westchnął cicho i zabrał ze sobą ubrania, po czym przeszedł do łazienki. Było już późno, co mogło stanowić ryzyko, że nie wyśpi się na jutro do szkoły. Przynajmniej nie musiał martwić się transportem, bo jego mama zawsze zawoziła go do szkoły i przyjeżdżała po niego po lekcjach. Oszczędzał w ten sposób dużo czasu, który zmarnowałby na czekaniu na przystanku, jak i później na drodze do domu.

Odkręcił wodę i zaczął pozbywać się ubrań. Spoglądając w lustro przeczesał dłonią ciemne kosmyki patrząc chwilę na swoje odbicie. Pomimo wrażeń z dzisiejszego dnia i po części stresu związanego z nowym otoczeniem, nie było po nim widać zmęczenia. W jego głowie mimowolnie pojawił się obraz niższego chłopaka. Nie widział dobrze jego oczu, przysłonięte były grzywką, a za to skóra wydawała się blada jak trup. Może gdyby Wooyoung zechciałby chociaż podać mu dłoń, zdążyłby przyjrzeć się dokładniej jego charakterystycznym cechom. Na ten moment nie mógł niestety powiedzieć na jego temat zbyt wiele.

Wchodząc do wanny otoczyła go warstwa piany, bez której nie wyobrażał sobie kąpieli, a sam odetchnął z ulgą. Lubił to uczucie. Koniec dnia, kiedy wszystko, co dziś zrobił jest już zamknięte, a wróci do tego co najwyżej jutro, jeśli zajdzie taka potrzeba. Teraz natomiast mógł się zrelaksować i przestać zamartwiać. Nie mógł jednak siedzieć w łazience zbyt długo, jego mama zawsze mu to wypominała. W końcu nie mieszkał sam, inni też chcieli skorzystać, a także kobieta uważała, że jej syn zużywa za dużo wody. San jednak nie zwracał na to zbytniej uwagi.

W momencie, gdy znalazł się już w ciepłym łóżku odrzucił wszystkie męczące go myśli, pragnąc jedynie spokojnie zasnąć. Co jednak przewidział, nie mógł przestać przywoływać w umyśle obrazu drobnego chłopaka, który był teraz dla niego największą zagadką, którą chciał rozwiązać.

a/ Lubię ten rozdział xd
Miałam czekać, ale boję się, że znowu nic nie napiszę, więc wolę chociaż to wstawić, skoro mam trochę na zapas.
Enjoy

Holo • Woosan ✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora