२꣢६꣦

877 66 18
                                    

Wooyoung miał ogromne wyrzuty sumienia. Nie przyznał się Sanowi do spotkania z CCS i wiedział, że straszy będzie zły jak tylko się dowie. Najpierw jednak musiał w jakiś sposób to powiedzieć. Zapewne sam nie odważy się zacząć tematu.

Pomimo wczorajszego spotkania, nic go nie bolało. Sposób, w jaki obchodził się z nim mężczyzna był bardzo delikatny i czuły, prawdopodobnie gdyby nie jego sytuacja, Wooyoung mógłby się w nim zakochać poznając taką odsłonę. Mimo wszystko czuł się źle z tym, co zrobił, a co więcej, że sam uznał to za przyjemne.

- Cześć, Woo - usłyszał znajomy głos, kiedy obok niego miejsce zajął San - Uczyłeś się na chemię?

- Coś tam... I tak obleję.

- Oj tam przesadzasz. Jeśli się uczyłeś, to na pewno coś tam zapamiętałeś.

- Chyba tylko w twoim przypadku to działa - prychnął.

- A o co chodziło z sobotą? Coś się stało? - Wooyoung spiął się na to pytanie. Wiedział, że nie uda mu się okłamać Sana.

- Nic takiego... Po prostu coś mi wypadło.

- Przez chwilę myślałem, że poszedłeś do sklepu, ale byłem tam i cię nie widziałem.

- Nie. Nie byłem w sklepie.

- Ale nie szukałeś żadnej innej pracy? Nie będę zły, że wolałeś zarobić zamiast się ze mną spotkać.

- N-Nie, to nie tak. Bardzo chciałem się z tobą spotkać.

- Więc co cię powstrzymało?

- Musiałem... Spotkać się z kimś innym.

- Wooyoung, tylko nie mów mi, że-

- Przepraszam San. Nie miałem wyboru.

- Czemu? Co ci szkodziło odmówić?

- Bałem się. Wiem, jak mogłoby się to skończyć. A tak to... Przynajmniej nic mnie nie boli.

Zapadła cisza. Wooyoung nie chciał mówić nic więcej, a San nie chciał wybuchnąć. Oczywiście, że był zły, Jung obiecał mu, że nie będzie tego robił. Nawet jeśli próbował to sobie tłumaczyć strachem chłopaka, wciąż gotował się w środku na myśl, że ktoś znowu go wykorzystać. Był nie tylko wściekły, ale też zazdrosny, co pokazywał mniej. Nie chciał, by Wooyoung pomyślał, że on też chce go wykorzystać.

- Nie powinieneś się z tego cieszyć.

- Nie cieszę się, tylko-

- Nie chcę, żebyś się z nim spotykał.

- Przepraszam - głos Wooyounga załamał się, przez co San zdał sobie sprawę, że jego głos był zbyt chłodny i surowy.

Wziął głębszy oddech próbując się uspokoić. Musiał opanować swoje emocje, które tylko sprawiały, że miał ochotę krzyczeć na Wooyounga, a to na pewno nie skończyłoby się dobrze. Dlatego powstrzymał się i sięgnął po dłoń młodszego obejmując ją delikatnie.

- Masz jego numer? - zapytał nagle, na co Wooyoung niepewnie przytaknął - Daj mi swój telefon.

I tu pojawiał się problem, którego jeszcze nie wyjaśnili.

- Tylko...

- Nic złego się nie stanie, obiecuję.

- Nie mam telefonu.

- Oh. Nie bierzesz go nigdy ze sobą?

- Nie, źle zrozumiałeś. Ja w ogóle nie mam telefonu. Korzystam z tego mojej mamy.

- Naprawdę? - San był w szoku. Nawet nie pomyślał, że Wooyoung może nie posiadać czegoś, co w zasadzie mają wszyscy - I twoja mama widzi te wszystkie wiadomości?

- Mam nadzieję, że nie. Ona sama rzadko z niego korzysta. Ale na wszelki wypadek wolałem zapisać go CCS, żeby nie wzbudzał podejrzeń.

- CCS?

- Mama wtedy myśli, że to jakiś spam.

- A co ze mną? Bo ze mną też rozmawiałeś.

- Nie mam przed nią nic do ukrycia w związku z tobą, więc nie czułem potrzeby wymyślania szyfru.

Ich rozmowę przerwał dzwonek na lekcję, przez co musieli zostawić ten temat na później. San jednak nie ruszył się z miejsca.

- Nie wracasz na swoje miejsce? - spytał Wooyoung.

- Czujesz się niekomfortowo, gdy siedzę obok?

- Nie.

- Więc nie widzę problemu, żeby tu siedzieć.

Tym sposobem Wooyoung chyba po raz pierwszy miał towarzystwo w czasie lekcji.

Na wf-ie podzielono ich na grupy, w których mieli znów zaliczać biegi, ale tym razem krótkodystansowe. San znów trafił do przeciwnej grupy niż Wooyoung, ale za to był razem z resztą przyjaciół.

- Nad czym ty znowu tak myślisz, co? - spytał Seonghwa, gdy się rozgrzewali.

- Hm? - San lekko zdezorientowany podniósł wzrok - Ah, nic. Zastanawia mnie jedna rzecz.

- Zamieniamy się w słuch.

- Co może oznaczać CCS?

- Co?

- Od czego to może być skrót?

- Nie wiem, skąd ci się to wzięło?

- Tak pytam...

- Może jakieś inicjały.

- Ta, to by miało sens... Nieważne.

Rozległ się dźwięk gwizdka, przez co musieli ustawić się w rzędach, a następnie pobiec 60 metrów. Dla nikogo nie było zdziwieniem, że San miał najkrótszy czas ze swojej grupy. Dla Wooyounga jednak była to szansa, bo wiedział, że choć nie był tak wytrzymały jak San, był szybki i z biegami krótkodystansowymi nie miał problemu. Był więc pewny dobrego wyniku.

Grupa Sana usiadła z boku obserwując tę drugą, która miała przystępować do zdawania. Starszy szybko odszukał wzrokiem swojego przyjaciela, który ustawił się na końcu rzędu. Jego włosy znów były spięte z tyłu, by nie przeszkadzały w biegu, a San uznał jego wygląda za wyjątkowo atrakcyjny. Przez chwilę aż poczuł dziwne motyle w brzuchu przez co odwrócił wzrok zdezorientowany. Przecież to niemożliwie, żeby Wooyoung mu się podobał. Był chłopakiem.

Dobrze, że miał jakiekolwiek wytłumaczenie na zarumienione policzki.

Spojrzał znów na Wooyounga, który przesunął się do przodu czekając na swoją kolej. Nie patrzył na Sana, co może było ułatwieniem dla starszego, ale sprawiało, że czuł się ignorowany. Przez myśli jakie przychodziły mu do głowy miał ochotę zdzielić się po twarzy, ale był zdania, że w tym wieku większość jego rówieśników myśli tylko o jednym. On często omijał takie tematy, a nawet nie interesował się umawianiem, związkami i podobnymi do tego rzeczami. Nawet jeśli chciał i planował założyć rodzinę, nie mógł nic poradzić, że nigdy nie podobała mu się żadna dziewczyna.

Obserwował młodszego przez cały czas, ale jego umysł w tym czasie całkowicie się wyłączył. Starał się w jakiś sposób wytłumaczyć to dziwne uczucie, które mu dziś towarzyszyło i dlaczego uważa swojego przyjaciela za atrakcyjnego. To raczej nie należało do normalnych rzeczy, a gdyby podzielił się tym z Seonghwą, czy Hongjoongiem, zmierzyliby go wzrokiem rozważając opcję wysłania go do psychologa.

W końcu przyszła kolej na Wooyounga, co w jakimś stopniu zwróciło jego uwagę i uśmiechnął się, będąc ciekawym jak pójdzie Jungowi. W końcu w biegu długodystansowym spisał się bardzo dobrze.

Biegali dwójkami, więc był to pewien rodzaj rywalizacji, ale tak naprawdę nie miało znaczenia kto przybiegł pierwszy, a czas. San nie pomylił się, że Wooyoung poradzi sobie bardzo dobrze, na jego ustach pojawił się delikatny i dumny uśmiech, gdy obserwował przyjaciela. Mina nieco mu zrzedła, gdy na koniec zauważył, że młodszy wyraźnie kuleje.

a/ THE KING IS BACK SKZNWKDNWK

Holo • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz