८꣨

992 72 10
                                    

Widok chłopaka budził w Sanie smutek i chęć pomocy. Nie wiedział przez co przechodził w tym momencie Wooyoung, ale chciał coś coś dla niego zrobić. Gdy usłyszał jego słaby głos, potrzebował chwili, by przetworzyć, co dokładnie powiedział.

- Co cię boli? Uderzyłeś się? Może zabiorę cię do higienistki?

Wooyoung od razu zaprzeczył. Nie chciał, by ktokolwiek widział go w tym stanie. Wystarczyło już, że San się wtrącał, kiedy nie było to potrzebne.

- Więc co mam zrobić? Nie potrafię czytać w myślach, nie wiem, jak mam ci pomóc - rzucił z pretensją. Wooyoung zacisnął wargi.

Najchętniej powiedziałby Sanowi, by zostawił go w spokoju, ale sam nie dałby rady usiedzieć w klasie. Po raz pierwszy przez jego głowę przeszła myśl, by przyjąć oferowaną pomoc, ale bał się. Nie wiedział, czy może zaufać Sanowi.

- Powiesz mi chociaż, co cię boli? - spytał San nieco łagodniej. Usilnie próbował nawiązać kontakt wzrokowy z młodszym, ale było to bardzo trudne przez opadające na jego oczy kosmyki.

Odpowiedź mimo wszystko i tak nie nadeszła. Nawet jeśli Wooyoung chciałby wyznać, o co chodzi, za bardzo się wstydził. Bał się, że San będzie zadawał zbyt wiele pytań, a to doprowadzi do tego, że dowie się o nim za dużo. W swoim życiu znosił wystarczająco dużo cierpienia, by teraz popełniać te same błędy. Nikogo nie interesowało jego życie, nawet Sana. 

- Wooyoung, nie pomogę ci, jeśli ze mną nie porozmawiasz - westchnął Choi.

- Więc nie pomagaj - odparł cicho odsuwając się od starszego. To było ostatnie, co miał do powiedzenia.

Zaczął w pośpiechu kierować się do wyjścia z łazienki, ale San nie zmierzał odpuścić tak łatwo. Ponownie złapał jego dłoń, nie pozwalając odejść. Wooyoung chciał się wyrwać, ale okazał się być za słaby. Nie, żeby był tym zdziwiony. Nie podobało mu się jednak to, jak San interesuje się jego osobą. Do tej pory był niewidzialny i taki chciał pozostać.

- Jeśli ktoś zrobił ci krzywdę, możesz mi powiedzieć - naciskał San.

Wooyoung naprawdę chciał zniknąć. Nie patrzył na chłopaka, jego spojrzenie utkwione było w podłodze, a sam starał się odwracać głowę. Chciał, żeby San zrozumiał, że nic w ten sposób nie osiągnie. Powinien wrócić do swoich znajomych i nie robić sobie problemów w nowej szkole. Jung domyślał się, że większość nauczycieli za nim nie przepada.

Zebrał w sobie resztki sił, by wydostać się z silnego uścisku Sana i odszedł powoli, nie mogąc sobie pozwolić na szybsze tempo. Do jego oczu znów cisnęły się łzy, ale nie mógł pozwolić im się wydostać. Nie mógł po raz kolejny pokazać jak słaby jest.

Słysząc kroki poczuł irytację. Nie chciał, żeby San mu pomagał. Nie wymagał tego od nikogo, a Choi sprawiał tylko, że czuł się niekomfortowo. Kiedy jednak odwrócił się za siebie, nie zobaczył Sana. Widok ten wręcz go przeraził, ale wiedział, że nie ma jak uciekać. Bo czego on mógł znowu od niego chcieć? Myślał, że dał mu już spokój...

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że na ciebie wpadłem - uśmiechnął się pod nosem, a Wooyoung poczuł, jak serce podchodzi mu do gardła.

- E-Eunhwan.

- Tak, to moje imię. Myślę, że zdążyłeś się go już nauczyć. A teraz chodź ze mną, mam do ciebie pewną sprawę - oznajmił zadowolony ruszając przed siebie. 

A Wooyoung obawiając się gorszych konsekwencji poszedł w ślad za nim.

San westchnął z irytacją. Nie lubił przegrywać, ale też nie wiedział, na ile może sobie pozwolić. Chciał się zbliżyć do Wooyounga. Dać mu do zrozumienia, że nie jest jego wrogiem i może mu zaufać. Z dnia na dzień wydawało się to być coraz cięższe. Wooyoung nie chciał z nim nawet normalnie rozmawiać. Mówił szeptem, przez co San nie był do końca pewien jak brzmi jego głos. Ani razu też nie spojrzał na niego, nie podniósł głowy. Cały czas chował się za grzywką, która szczerze zaczynała irytować starszego.

Wyszedł z łazienki niedługo potem kierując się z powrotem do klasy. Po drodze jednak zatrzymał się słysząc czyjś głos. Wszyscy uczniowie powinni być teraz na lekcjach, więc był ciekaw, kto to może być. Skręcił przy końcu korytarza i zauważył dobrze znaną sobie sylwetkę w luźnej, czarnej bluzie. Nie był sam. Szedł za jakimś chłopakiem, wyższym od niego. Kierowali się do wyjścia ze szkoły, a ciekawość popchnęła Sana, by ruszyć za nimi. Może będzie miał okazję poznać choć część tajemnicy Junga.

Nie chcąc się ujawniać szedł daleko za nimi, po czym schował się za budynkiem, przysłuchując się ich rozmowie. A to, co udało mu się usłyszeć było co najmniej niepokojące.

- Znowu to zrobiłeś, prawda? - zapytał wyższy chłopak - Nie oszukasz mnie, widzę to po tobie. Jesteś obrzydliwy.

Drugi nie odezwał się słowem, lub było to tak ciche, że San nie był w stanie nic usłyszeć z tej odległości. Czekał więc na kontynuację wypowiedzi wyższego.

- Ale tak jak się umawialiśmy... Twoja tajemnica jest bezpieczna u mnie pod jednym warunkiem.

- N-Nie mam nic, naprawdę.

- Pieprzysz głupoty. Chyba po to to robisz, żeby mieć z tego pieniądze. To jak?

Nastał moment ciszy, a San nie wiedział, czy lepiej będzie dla Wooyounga, jeśli postanowi się wtrącić, czy może lepiej, by siedział cicho. Pewien był natomiast jednego, chłopak chciał od Junga pieniędzy, które ten zarobił... Nie wiadomo w jaki sposób. Czy na pewno chodziło o sklep? San nie widział problemu w dorabianiu w takim miejscu po szkole.

- Chyba taka była umowa - usłyszał po chwili zdenerwowany głos chłopaka, a wraz z nim rozległ się cichy huk. San nie powstrzymał się, by nie zaglądnąć zza rogu.

Spiął się lekko widząc dłoń chłopaka na szyi Wooyounga. Nie uszło też jego uwadze drżenie rąk młodszego. Nie mógł więc zwyczajnie stać i patrzeć. Zacisnął pięści i wyszedł zza budynku zbliżając się do tej dwójki. Serce waliło mu jak dzwon, ale w momencie, kiedy chłopak go zauważył, było już za późno. Zebrał się na odwagę, by chwycić dłoń ucznia i odciągnąć od Junga, który przyglądał się temu jakby nieobecny.

- A ty? - chłopak rzucił mu gardzące spojrzenie - Czego tu szukasz?

- Zostaw go w spokoju.

- Co - prychnął rozbawiony po czym spojrzał znów na Wooyounga - Od kiedy masz obrońcę?

- Powiedziałem zostaw go.

- San... - Wooyoung próbował wybić mu z głowy ten pomysł, póki nie było za późno, ale starszy nie miał zamiaru go słuchać.

- Nikt cię tu nie zapraszał. Przecież my tylko rozmawiamy.

- Oczywiście, właśnie widziałem. Bawi cię znęcanie się nad nim?

- Znęcanie? O czym ty mówisz?

- Skończ pieprzyć, wszystko widziałem! Podduszałeś go!

Wooyoung ledwie zdążył zarejestrować pięść Eunhwana zbliżającą się do twarzy Sana, przez co nie zdążył w porę zareagować. Choć po krótkim zastanowieniu doszedł do wniosku, że i tak niewiele by zdziałał...

- Następnym razem lepiej zastanów się, nim fałszywie mnie oskarżysz.

- Fałszywie? Wooyoung, przecież widziałem! - szukał wsparcia u młodszego, ale ten wiedział na czym stoi. Nie chciał denerwować Eunhwana, bo sam miałby przez to niezłe kłopoty.

- Wygląda na to, że musisz sobie kupić okulary - prychnał starszy - Dobrze ci radzę, nie wtrącaj się w nieswoje sprawy.

Wooyoung był rozdarty pomiędzy zaufaniem Sanowi, a chronieniem swojego sekretu. Nikt przecież nie mógł się dowiedzieć. Nawet Eunhwan nie wiedział wszystkiego...

a/ Wiem, że nie powinnam tak lecieć, ale wiem, że nie uda mi się raczej napisać 'our heartbeat' :((
Może nawet nie być w ogóle rozdziałów w tym tygodniu.

Holo • Woosan ✓Where stories live. Discover now