२꣢७꣧

863 69 23
                                    

San zareagował szybko. Wstał od razu, gdy tylko Wooyoung skończył swój bieg i podszedł do niego.

- Wszystko okej?

- Czemu pytasz?

- Nie udawaj. Co z twoją nogą?

- Coś jest z nią nie tak?

- Woo kulejesz - westchnął już nieco zirytowany San - Boli cię?

- To nic takiego, zaraz przejdzie.

- Ale usiądź.

- Dobrze, dobrze - prychnął odchodząc na bok i siadając na ziemi. Zaczął delikatnie masować obolałą kostkę, w czasie gdy San uważnie mu się przyglądał - Mam coś na twarzy?

- Co?

- Pytam, czy mam coś na twarzy - powtórzył odwracając głowę w jego stronę - Wiercisz we mnie dziurę.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj - prychnął rozbawiony - Po prostu rób to dyskretniej, żebym nie czuł się dziwnie.

Była już końcówka lekcji, więc po krótkim odpoczynku wszyscy wstali za polecenie wfistki i skierowali się do budynku.

- Dasz radę? - spytał zmartwiony San.

- Przestań tak dramatyzować. Przecież nic mi nie jest.

- Nie dramatyzuję, widzę, że coś jest nie tak. Powinniśmy-

- Nie. Nie idę z tym do żadnej higienistki. Masz obsesję na jej punkcie, czy co? - zażartował, ale Sanowi nie było tak do śmiechu.

- Po prostu się martwię.

- Nie masz o co.

Dotarli do szatni, gdzie wszyscy przebrali się w mundurki. Wooyoung jak zwykle zmuszony był przenieść się do łazienki, nawet jeśli próbował wytrzymać nieprzyjemny zapach. Dołączył więc do Sana, gdy ten był już ubrany. Wyszli z szatni kierując się na ostatnią już w tym dniu lekcje, jednak nim usiedli w ławce, zatrzymał ich czyjś głos.

- Hej, San - odwrócili się w kierunku Seonghwy - Idziesz z nami po szkole? Wooyoung też może iść jeśli chce.

San spojrzał wymownie na młodszego, który w pobliżu innych nie był już tak otwarty jak przy Sanie. Spuścił wzrok, a jego oczy jak zwykle zasłoniła czarna grzywka.

- Idźcie beze mnie - powiedział cicho. San przyjął tą decyzję, ale pod jednym warunkiem.

- Pójdę - powiedział w stronę Seonghwy, na co ten wyraźnie się rozweselił i oddalił w stronę swojej ławki. Zaraz potem San zwrócił się do Wooyounga - A ty wracasz spokojnie do domu i odpoczywasz.

- Ale San-

- Proszę, nie chcę, żebyś pracował, gdy cię coś boli.

- Ominąłem już zbyt wiele zmian, w końcu mnie wyrzucą jak tak dalej pójdzie.

- To wtedy pomogę ci znaleźć inny sposób.

- Niby jaki?

- Jeszcze nie wiem. Może mój brat ci pomoże. Pracuje w dużej firmie, zna się na zarobkach. Zapytam go przy najbliższej okazji.

- Jak chcesz...

- To jak? Pójdziesz dziś do domu?

- Dobra...

San rozpromienił się, dzięki czemu Wooyoung znów poczuł ciepło na sercu.

Po szkole Wooyoung powolnym krokiem szedł w stronę przystanku, ale wahał się jeszcze, czy nie złamać obietnicy i pójść do sklepu. Mimo wszystko było to lepsze niż nic, a on nie chciał już zarabiać tylko i wyłącznie dzięki CCS. Musiał się od niego odciąć, choć bardzo bał się konsekwencji.

- Wooyoungie! - usłyszał znajomy głos, na co przyspieszył kroku ignorując ból w kostce. Nie udało mu się jednak uciec - Chyba nie próbujesz mi uciec?

Odwrócił się, gdy poczuł na ramieniu dłoń Eunhwana, ale nie podniósł wzroku. Obawiał się, czego chłopak może znowu od niego chcieć i czekał tylko, by powiedzieć mu, że ma dać mu spokój. Miał nadzieję, że to wystarczy, bo teraz nie miał przy sobie Sana, który go obroni.

- Myślałem, że dałeś już sobie spokój.

- Oj tam nie przesadzaj, w życiu nie wyrządziłem ci większej krzywdy, niż twoi rodzice - prychnął, ale ta uwaga zdawała się tylko pogarszać sprawę - Mniejsza. Chciałem tylko pogadać.

- Niby o czym?

- Więc naprawdę przyjaźnisz się z Sanem?

- Tak.

- I co? Wie o wszystkim?

- Nie o wszystkim.

- Powiedziałeś mu jak zarabiasz?

- Nie chciałem... Ale nie miałem wyboru.

- I co ci na to powiedział? - zapytał z kpiną.

- Nie był zachwycony - odparł mając już dość tej rozmowy - Co cię to właściwie interesuje?

- Po prostu sprawdzam, czy mój dawny przyjaciel nie popełnia znów tych samych błędów - uśmiechnął się złośliwie.

- Nie wiem o jakich błędach mówisz - odwrócił wzrok rozglądając się za autobusem.

- Jeśli nie chcesz, żeby się od ciebie odwrócił tak, jak ja, lepiej bądź z nim szczery.

- San nie jest taki jak ty.

- Jesteś tego pewien? Wie z kim się spotykasz?

- Po co miałem mu to mówić? To nieistotne.

- Nie będę się wtrącał, skoro tego nie chcesz - westchnął - Ale nie rób już głupstw.

W przypadku Wooyounga była to nieprzydatna rada. Prędzej czy później i tak zrobi coś głupiego, to było tylko kwestią czasu. Miał talent do popełniania błędów. Zwłaszcza tych, od których powinien się już czegoś nauczyć.

Był zbyt impulsywny, wystarczyła chwila, by podjął jakąś głupią decyzję, a jeśli obok nie będzie nikogo, kto mógłby go powstrzymać, zapewne znów skończy się to jego cierpieniem.

Pamiętał co się wydarzyło ostatnim razem, gdy komuś zaufał. Przez długi czas ukrywał przed Eunhwanem swoje problemy, nie chciał obciążać go wszystkim, co sprawiało, że znikał z dnia na dzień. Gdy było już za późno, nie mógł liczyć na wsparcie Kima. Nie miał mu za złe, że miał do niego żal, w końcu był jego jedynym przyjacielem, a nawet jemu nie potrafił zaufać. Eunhwan zaczął postrzegać go jak reszta szkoły. Trzymał się od niego z daleka, nie byli już przyjaciółmi. Potem zaczął wykorzystywać fakt, że zna Junga najlepiej i szantażował go przez dość długi czas. Wooyoung oczywiście w obawie przed ujawnieniem jego trudnej sytuacji zgadzał się na wszystko, a gdy odmówił, Kim gotów był nawet go uderzyć. Poczuł się zbyt pewny w towarzystwie Junga, przez co pojawienie się Sana wytrąciło go z równowagi.

W końcu na przystanek podjechał autobus, do którego Wooyoung wsiadł rozglądając się za miejscem siedzącym. Normalnie nie miał nic przeciwko staniu przez całą drogę, ale boląca kostka błagała go, by usiadł. Znalazł jedno na samym końcu, gdzie niepewnie zajął miejsce. Przymknął oczy oczyszczając swój umysł z wszystkich rzeczy, górę w tym momencie w jakikolwiek sposób zakłócały jego spokój.

Przez chwilę przywołał w umyśle moment, kiedy słuchał z Sanem muzyki. Było to przyjemne i pomagało się uspokoić. Wooyoung żałował, że nie miał swoich słuchawek.

Coraz bardziej też uświadamiał sobie, że coś dziwnego dzieje się z nim w momencie, gdy San jest obok. Nawet teraz, gdy o nim myślał, uśmiechał się delikatnie wyobrażając sobie możliwe, że ciut za wiele. Opierając się o szybę obserwował psującą się pogodę. Okna zaczęły pokrywać się matowa parą. Uniósł dłoń rysując na zaparowanej powierzchni małe serduszko. Podobało mu się po prostu to uczucie i fakt, że darzył nim akurat Sana. Bał się tylko konwencji.

Holo • Woosan ✓Where stories live. Discover now