१꣡८꣨

880 67 2
                                    

Pod koniec lekcji pogoda znów się popsuła, a z nieba zaczął padać deszcz. Było to dodatkowym utrudnieniem dla Wooyounga, który nie wziął ze sobą parasola. Był więc gotów założyć kaptur swojej starej bluzy i ruszyć przed siebie, ale poczuł opór przez dłoń zaciśniętą na nadgarstku. Odwrócił się, by zobaczyć Sana trzymającego w ręce parasol.

- Chyba nie myślisz, że pozwolę ci iść w tym deszczu? - uśmiechnął się San rozkładając nad nimi parasol - Idziesz do domu? - Wooyoung zaprzeczył - Nieważne. Odprowadzę cię.

- Nie musisz...

- Ta, wiem - uśmiechnął się - Ale wiesz, że i tak to zrobię.

Z racji, że Wooyoung był dziś naprawdę zmęczony, nie chciał kłócić się ze starszym. Ruszyli razem pod jednym parasolem w ciszy. Jedyny dźwięk, jaki docierał do jego uszu to krople deszczu stukające o parasol i przejeżdżające obok samochody. Lubił odgłosy deszczu, były relaksujące. Czuł się jednak nieco dziwnie będąc tak blisko z Sanem. To prawda, dał mu pozwolenie, by mogli się do siebie zbliżyć, zaakceptował to. Dziś tak naprawdę rozpoczęła się ich przyjaźń, której Jung szczerze był ciekaw. Wciąż jednak chciał utrzymywać pewien dystans. Nie mógł tak po prostu zaufać obcemu.

- Od kiedy dorabiasz w sklepie? - spytał San. Chciał jakoś zacząć rozmowę.

- Od dwóch lat.

- To dość długo. Jak na kogoś w twoim wieku, to chyba wcześnie?

- Gdybym mógł, zrezygnowałbym - odpowiedział wzruszając ramionami. Nie chciał mówić za dużo, przynajmniej nie od razu. Może w końcu się przełamie.

- Dlaczego ciągle zasłaniasz oczy?

- Bo tak mi wygodnie.

- Czy ja wiem? Chyba nie jest to wygodne, gdy nic nie widzisz.

- Nie w tym sensie.

- A w jakim?

- Po prostu... Moje oczy za dużo zdradzają.

- To chyba dobrze...? Skoro nie chcesz ze mną rozmawiać, muszę znaleźć jakiś sposób, by cię zrozumieć.

- Nie, San. Nie idź w tę stronę. Nie chcę rozmawiać o mnie.

- A o czym? Wiem, że to może być dla ciebie trudne i niekomfortowe, ale nie umiem czytać w myślach. Chcę tylko, żebym potrafił ci pomóc w razie potrzeby.

- Daj temu czas. Jest za wcześnie.

- Skoro tak mówisz.

Gdy Sanowi przyszło wrócić do domu, Jung nakazał mu, by wziął ze sobą parasol, kiedy ten próbował przekonać go, by zachował go w razie deszczu w drodze powrotnej. Nie chciał zmuszać Sana do powrotu w taką pogodę. Gdy jednak wychodził wieczorem ze sklepu, zobaczył parasolkę tuż przy wejściu. Westchnął cicho uśmiechając się pod nosem. Dziwił się, że przez ten cały czas nikt jej nie ukradł, ale wtedy czułby się jeszcze gorzej wobec Sana.

Wziął ją do ręki ruszając w drogę powrotną do domu. I tak nie padało, więc niepotrzebnie San się poświęcał, ale przez sam gest Wooyoung czuł ciepło na sercu.

Wciąż miał ze sobą puszkę, którą dziś podarował mu San. Nie otworzył jej. Właściwie nie miał nawet tego w zamiarze, ale nie mógł tak po prostu zmarnować słodkiego napoju. Był już blisko domu, kiedy wszystkie światła w okolicy nagle zgasły. Przystanął nieco zdezorientowany i przestraszony. Cóż, takie sceny rozpoczynały horrory. Przyspieszył kroku nerwowo rozglądając się na boki niewiadomo za czym. Miał nadzieję, że jest to jedynie chwilowa przerwa w dostawie prądu... Bo co innego?

Holo • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz