६꣦

1K 74 14
                                    

Został zwolniony z lekcji nieco wcześniej na prośbę pielęgniarki. Tak naprawdę nie był zdziwiony, że mało kto przejął się jego stanem. Głównie dlatego nie wiedział jak powinien się zachować, gdy San oferował mu swoją pomoc. Powinien być jak wszyscy, stać i patrzeć, czekając aż ktoś się nad nim zlituje i oszczędzi im tego nędznego widoku. Teraz, kiedy San wykazał nim jakiekolwiek zainteresowanie, poczuł wyrzuty sumienia, że potraktował go w ten sposób. Nie potrafił jednak inaczej, przywykł do życia w cieniu.

Poszedł prosto do domu. Był tak słaby, że omal nie przewrócił się w stojącym autobusie, ale jakimś cudem dojechał do celu w pełni świadomy. Droga do domu z przystanku nie była długa, zaledwie sto metrów między blokami. Po wejściu na klatkę czekało go tylko pokonanie kilka pięter, gdzie będzie mógł położyć się u siebie w pokoju, po raz pierwszy od dłuższego czasu, i odpocząć. Dziwnie się z tym czuł, zazwyczaj nie zwalniał się ze szkoły przez zwykłe złe samopoczucie. Przecież to była jego codzienność.

Nie obchodziło go zbytnio, czy w domu jest jego mama. Prawdopodobnie i tak nie zainteresowałaby się jego wcześniejszym powrotem ze szkoły. Dlatego poszedł od razu do swojego pokoju i ściągnął z siebie mundurek zakładając luźne ubrania. W międzyczasie spojrzał na zegar odliczając powoli czas do jego zmiany w sklepie. Mimo wszystko musiał się tam zjawić.

Położył się na łóżku wzdychając ciężko. Czuł jak opuszcza go cała energia, a on sam skulił się czując ogarniający go chłód. Był głodny, chętnie by coś zjadł, ale cały czas miał w głowie czerwoną lampkę. Czy jeśli teraz coś zje, starczy dla jego mamy? Czy będzie miał wystarczająco pieniędzy, by ponownie iść na zakupy? Nienawidził tego, że w tym wieku właśnie o takie rzeczy musi się martwić. To nie było życie normalnego nastolatka...

Uniósł powieki spoglądając na swoje blade dłonie. Kostki były poranione, a prawdopodobnie, gdyby przyłożył rękę do ściany, nie różniłaby się od niej kolorem. Na co dzień chował się w luźnej, czarnej bluzie, dzięki której, nie było to aż tak widoczne, a i jego waga była ukryta. Dlatego stresował się, że San tak po prostu zaniósł go do higienistki. Na pewno zauważył, ale mimo to nie pytał. Wooyoung czuł, że od teraz nie da mu spokoju. Na pewno będzie chciał wiedzieć, co się z nim dzieje, dlaczego jest taki cichy, dlaczego zasłania twarz i dlaczego nawet nie ma telefonu. Prawdopodobnie nie chciał zaczynać tematu, kiedy obok była pielęgniarka i za to Jung był mu poniekąd wdzięczny. Jeśli już Choi miał wiedzieć cokolwiek, niech trzyma język za zębami.

Zamknął oczy czując jak jego ciało odmawia mu już wszelkiego posłuszeństwa. Był wyczerpany i jedyne, o czym teraz marzył to chwila snu, odpoczynku od tego wszystkiego.

San wrócił na lekcje zaraz po tym, jak pielęgniarka nakazała mu opuścić swój gabinet. Zajął miejsce w klasie obok Seonghwy, który przyglądał mu się zaciekawiony.

- Co to było? - zapytał szeptem.

- Co?

- Czemu mu pomogłeś?

- A czemu nie? Miałem stać i patrzeć?

- Jak wszyscy...

- Naprawdę was nie rozumiem - prychnął - Zachowujecie się, jakby nie był człowiekiem.

- Nikt do tej pory się nim nie interesował i on sam nie chciał zwracać na siebie uwagi, więc-

- To, że nie mówi, nie znaczy, że nic nie potrzebuje. Dowiem się o co mu chodzi, choćby to miało trwać pół roku.

- Jak sobie chcesz - wzruszył ramionami - A co z nim tak w ogóle? Gdzie on jest?

- Nie wiem, pielęgniarka kazała mi wyjść. Pewnie go zwolni do domu.

Nie pytał nawet, czy podziękował, bo dobrze wiedział jak to wyglądało. Wooyoung nawet nie patrzył na Sana i czekał aż sobie pójdzie, podczas gdy ten na siłę próbował z nim rozmawiać. Pod tym względem był strasznie upierdliwy, ale będąc szczerym, był ciekaw jak to się rozwinie. Kto pierwszy da sobie spokój?

San miał jeszcze spokój na większości przedmiotów, z racji, że musiał sobie jeszcze nadrobić trochę materiału i oswoić się z nowym otoczeniem. Był to jednak jego trzeci dzień i czuł się tutaj naprawdę dobrze. Atmosfera bardzo różniła się od poprzedniej szkoły, gdzie towarzystwo nie było zbyt odpowiednie. Tutaj mógł spędzać czas z kolegami po lekcjach zwyczajnie siedząc i rozmawiając, może szli gdzieś na późny obiad, ale nie musiał się martwić, że ktoś będzie pił przy nim alkohol lub palił papierosy.

Ale tym, który diametralnie różnił się od wszystkich osób, które Choi poznał w swoim życiu, był właśnie Wooyoung. Może to go tak bardzo do niego ciągnęło. Posiadał typ charakteru, z jakim San do tej pory nie miał do czynienia i to była pewna trudność. A San nie był kimś, kto chodzi na skróty. Wooyoung był dla niego wyzwaniem, którego zamierzał się podjąć.

Po lekcjach przyjął propozycje znajomych, pisząc tym samym do rodzicielki, by nie odbierała go ze szkoły. Lubił spędzać z nimi czas i czuł się swobodnie w ich towarzystwie. Chodzili po okolicy i rozmawiali, głównie o Sanie, który był w centrum zainteresowania całej grupy, ale co się dziwić, niewiele o nim wiedzieli.

- Z takimi wynikami, mógłbyś iść do szkoły sportowej - stwierdził Yunho - Leciałeś jak torpeda!

- Ma rację, dosłownie nie dało się ciebie dogonić.

- Oj tam, przesadzacie.

- Naprawdę, miałeś przewagę tak z pół boiska!

- Dobra, tutaj nawet ja się z tobą nie zgodzę - wtrącił Hongjoong.

- Boisko jednak jest dość duże - przytaknął Seonghwa.

- No dobra, ale to nie zmienia faktu, że masz jakąś nadludzką siłę - Yunho zwrócił się znów do Sana.

- Wooyoung był tylko sekundę wolniejszy - odparł San.

Zapadła niezręczna cisza, wszyscy patrzyli na Sana, jakby powiedział największą głupotę, jaką w życiu słyszeli. Nie rozumiał ich reakcji. Dlaczego wszyscy zachwycali się jego wynikiem, kiedy prawdziwe widowisko przedstawił właśnie Jung? Wszyscy byli pod wrażeniem siły drobnego chłopaka, a mimo to nikt nie raczył mu pogratulować.

- Może przejdźmy się do sklepu - Hongjoong zmienił temat wskazując na budynek po drugiej stronie ulicy.

San dobrze pamiętał, kogo ostatnio tam spotkali i miał nadzieję, że i dziś będzie miał szczęście. Przytaknął więc i ruszył wraz z resztą w wybranym kierunku zaczynając myśleć, co powinien powiedzieć Wooyoungowi. A może wcale go tu nie było? Przecież został zwolniony ze szkoły, na pewno odpoczywa w domu.

- Aish, zamknięte - powiedział Seonghwa widząc kartkę na drzwiach.

San również westchnął, choć w środku cieszył się, że Jung się oszczędza po dzisiejszym wydarzeniu. Nie miał pojęcia, co się u niego dzieje, ale praca po szkole mogłaby jedynie go wymęczyć. Dlatego czuł ulgę, że zamiast siedzieć za ladą, spędza czas na odpoczynku w domu.

Gdyby tylko wiedział, jak bardzo się mylił.


a/ Czułam potrzebę wstawienia czegokolwiek.

Holo • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz