Gdy doszliśmy do jej gabinetu, kazała mi usiąść na krześle a sama była bardzo blada.
-Zrobiłem coś?- spytałem po chwili niezręcznej ciszy.
-George Twój ojciec on...- zaczęła mówić, na co ja głośno przełknąłem ślinę.
-Co z nim?
-Jest w szpitalu, przedawkował jakieś substancje
Zastygłem. Nie wiem sam co czułem na tamten moment. Z jednaj strony strach i zmartwienie, lecz jednak był mi obojętny los Thomasa. Wiedziałem tylko, że potrzebna mu pomoc od specjalisty i że ja na pewno nie dam rady się z nim spotkać.
-Wszystko dobrze skarbie?- spytała dyrektorka widząc, że od paru minut siedzę nie odzywając się wpatrując tylko w jeden punkt.
-Tak, zamyśliłem się... Mogłbym się zwolnić z reszty lekcji? Musze wszystko sobie przemyśleć- stwierdziłem bez żadnych emocji na twarzy.
-Oczywiście, ale pamiętaj że jakbyś czegoś potrzebował to zawsze ci pomogę.
-Nie ma takiej potrzeby i tak od miesiąca nie miałem z nim kontaktu- odparłem i wyszłem by uniknąć pytań. Szedłem w stronę wyjścia ze szkoły i dopiero teraz pojedyncze łzy zaczęły spływać po moim policzku. Wyciągnęłem telefon i napisałem do Karla i Alexa
Do: "Idioci"
-Zwolniłem się z lekcji, (Chodzi o ojca) wytłumaczę wam wszystko jutro bo na razie nie mam na to siły.Gdy byłem już przy wyjściu, minął mnie Dream, kktóry od razu sie zatrzymał zauwzajac mnie.
-Uciekasz z lekcji? Nieładnie kocahnie- powiedział chłopak nie zauważając że coś jest nie tak.
Ja natomiast jedynie go ominęłem i szedłem w stronę miejsca gdzie lubiłem być sam. Na małą niestrzeżoną plażę, o której praktycznie nikt nie wiedział. Słyszałem że Dream mnie woła, lecz zignorowałem to.
Po chwili doszedłem na plaże i usiadłem patrząc w morze. Nie wiedziałem co teraz powinnem zrobić i co tak naprawdę powinnem czuć. Nagle ktoś usiadł obok mnie i gdy obróciłem głowę zobaczyłem Dreama.
-Nie pomyślałeś, że skoro cię zignorowałem to chciałem zostać sam?
-Co się stało?- zignorował totalnie wczesniejsze zdanie
-Mój ojciec jest w szpitalu, przedawkował coś- odparłem przerażonym głosem i dopiero jak powiedziałem to nagłos dotarło to do mnie.
-I jak się z tym czujesz?
-Sam nie wiem, niby się o niego martwie, ale wiem że nie dam rady się z nim zobaczyć- odparłem z wyrzutami sumienia. Chłopak jednak nic nie odpowiedział tylko odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy a następnie przytulił.
-Rozumiem cię-odparł
-Jest mu potrzebna pomoc, ale od kogoś kto się na tym zna. Nie mam siły, juz tego wszytskiego znosci od oczatku.
-Już dawno mu to było potrzebne- odparł chłopak a ja się do niego uśmiechnąłem.
-Dziękuje za wszystko naprawdę, jakby nie ty nie dałbym rady...
-Jesteś dla mnie najważniejszy, zawsze możesz na mnie liczyć. Przepraszam że przez tak długo mnie nie było.
-Nie powinieneś za to przepraszać. Wina leży po dwóch stronach. Po za tym nie wszystko toczy się wokół mojej osoby- odparłem kładąc głowę na jego ramieniu.
Chwilę żaden z nas się nie odzywał, po prostu siedziałem przytulony do chłopaka i patrzyłem w wodę.
-Powiem ci o czymś bo ci ufam, ale musisz obiecać ze nie powiesz o tym nikomu, bo nawet Nick nie wie- zaczął chłopak a ja pokiwałem głową w ramach zgody.
Chłopak wtedy pokazał mi nogę gdzie były ledwo widoczne ślady od żyletki. Z łatwością je rozpoznałem bo sam kiedyś w ten sposób starałem się zapomnieć.
-Czemu to robiłeś?
-Po rozwodzie rodziców i wyprowadzce czułem się samotny i wpadłem w depresje obwiniając się o wszystkie sprzeczki rodziców.
-Nie robisz juz tego prawda?- spytałem na co ten tylko patrzył mi w oczy, nie odpowiadając na pytanie.
-Nie zrozumiesz...- wyszeptał odwracając głowę
-Dream, wiem co czujesz sam kiedyś przez to przechodziłem. Daj palec- powiedziałem biorąc jego dłoń i przejeżdżając palcem po swoim nadgarstku, gdzie znajdowały się nie widoczne i ledwo wyczuwalne blizny.
-Kiedy?
-Po utracie wszystkich ważnych osób.
-Robiłeś to by nie czuć bólu przez tęsknotę?
-Tak, ale może niecały miesiąc. Później uświadomiłem sobie, że jest to złe i nie powinnem rezygnować sam z siebie.- odpowiedziałem i mimo że był to wrażliwy temat, czułem się swobodnie wyznając to chłopakowi.
-Nie robię już tego odkąd się przeprowadziłeś i chodzę do psychologa- wyznał w końcu a ja odetchnęłem z ulgą.
-Czemu nie powiedziałeś?
-Wstydziłem się...
-Obiecaszasz mi coś?- spytałem na co kiwnął głową w ramach zgody.
-Jak będziesz czuć się źle, lub coś się będzie dziać, powiedz mi o wszystkim.
-Przecież mówię- odparł z małym uśmiechem na twarzy.
- I obiecaj, że tego nie będziesz robił!
-Nie mogę ci nic obiecać.
-Może to do ciebie dotrze, za każde twoje przecięcie zrobię sobie dwa- odparłem na co ten popatrzył na mnie zdumiony.
-Nie możesz George! To że ja czasem nie daje rady, nie może sprawić byś ty znów zaczął- powiedział patrząc w ziemie
-Dream... Zrozum, ty zawsze mi pomagałeś i się o mnie troszczyłeś. Pozwól mi więc zrobić chociaż raz coś dla ciebie. Wiem co czujesz bo sam przez to przechodziłem. Ale musisz z tym skończyć, jeśli nie dla siebie to dla mnie, bo ja bez ciebie nie dam sobie rady- stwierdziłem z troską gładząc chłopaka po policzku a ten nagle wpił się w moje usta.
-Obiecuje- wyszeptał nagle a ja się uśmiechnałem i przytuliłem chłopaka
-Wież co z Nickiem? Strasznie pokłócił się z Karlem i to jeszcze przeze mnie, a musze go poprosić o korki z chemii.
-Wież że Nick ma młodszą siostrę Ashley?
-Teraz juz tak.
-Ma ona Autyzm, chłopak od zawsze się nią zajmował, a jego rodzice akurat mają teraz więcej pracy więc ma dużo na głowie.
-Nie wiedziałem i Karl pewnie też nie wie.
-Spokojnie, na pewno się pogodzą a jak nie to my to zrobimy.
-To teraz chyba musze znaleźć sobie innego korepytora
-Pogadaj z nim pierwsze, najwyżej pomożemy mu z Ashley. Jest naprawde uroczą osobą, dogadalibyście się
Drugi już rozdział dzisiaj, za to że wczoraj nie wstawiłam
CZYTASZ
Ex friends DNF
PoetryKsiążka o shipie DreamNotFound Fragment: Biegłem przed siebie nie zwracając jak daleko jestem od domu -Uważaj jak chodzisz Davidson!- powiedział wkurzony chłopak jak w niego wpadłem. Podniosłem głowę i zobaczyłem Claya, chłopaka z którym się kiedyś...