27.

360 33 19
                                    

Pov. George

Obudził mnie dźwięk przekręcającego się klucza i skrzyp drzwi. Szybko zerwałem się z kanapy i pobiegłem w stronę wejścia by zobaczyć kto to. Wyszedłem z salonu i moim oczom ukazał się Dream.

-Wróciłeś!- zawiesiłem mu ręce na szyi i wtuliłem się w chłopaka, a on lekko zdziwiony również mnie objął.

-Czemu nie odbierasz i nic nie mówisz?! Wież jak ja się martwiłem!- gwałtownie się odsunąłem, gdy przypomniało mi się, że jestem na niego wkurwiony.

-Przepraszam telefon mi się rozładował- stwierdził a ja z wyraźną złością na twarzy dałem mu do zrozumienia, że czekam na wyjaśnienia. 

-A powiesz przynajmniej gdzie byłeś?

-Płakałeś?- zignorował moje wcześniejsze pytanie, widząc że mam czerwone oczy.

-Nie Kurwa, rzęsy podlewałem- odparłem ironicznie a chłopak wyraźnie zdziwiony na mój ton głosu, przejechał swoją dłonią po moim policzku po czym przyciągnął moje usta do swoich. Nie umiałem się już na niego złościć.

-Nie dawałeś znaku życia, bałem się że się coś stało. Wiadomości też nie pomogły.

-Byłem w sklepie i zadzwoniła do mnie babcia, że czeka na lotnisku.- powiedział na co się zdziwiłem. Jakim cudem chłopak nie wspomniał, że jego wspaniała babcia przyjeżdża na Florydę?!

-Margaret? Jak ja jej dawno nie widziałem!- powiedziałem z uśmiechem na pół twarzy.

-Przeleciała na 2 tygodnie do swojego domku i jakoś tak się złożyło, że za jej namowami zostałem tam na noc. - stwierdził a mi przypomniały się wszystkie wakacje i "wypady" do babci Claya. Była ona wspaniała kobietą. 

-Musimy kiedyś tam jechać, dawno nie byliśmy w tym domku nad jeziorem. Ale to nie zmienia faktu, że mogłeś przynajmniej o tym powiedzieć! Wież jak ja sią bałem?!

-Przepraszam skarbie- powiedział a już odpuściłem.

-To co z dzisiejszym wyjściem?

-Która godzina?- sprawdził szukając w kieszeni telefony

-13.30

-Dasz radę o 14 być tu na dole?

-Powinienem się wyrobić.- stwierdziłem z uśmiechem

Ubrałem beżowe szerokie jeansy, czarny t-shirt a do tego kilka pierścionków i oczywiście łańcuszek od mamy. Przeczesałem jeszcze włosy i przemyłem twarz zimną wodą, by nie było widać mojego wcześniejszego płaczu i gdy byłem już gotowy, spakowałem telefon, portfel i inhalator do torebki. Po prostu odkąd zacząłem miewać ataki paniki i mając wtedy problemy z oddychaniem bywał on przydatny. Przejrzałem się jeszcze kilka razy w lustrze by upewnić się, że wszystko jest na miejscu i udałem się na dół.

-Ślicznie wyglądasz- stwierdził chłopak obserwując mnie od góry do dołu.

-Ty też całkiem nieźle- odparłem. Chłopak miał jasne jeansy z dziurami a do tego biały T-shirt i kurtkę Jeanową.

-Nie będzie ci zimno? Może weź cos na wierzch- stwierdził a ja uświadomiłem sobie że faktycznie na dworze są może 22 stopni, ale  jak słońce zajdzie będzie zimno. 

Szybko pobiegłem na górę, wziąłem bluzę na zamek. Wybiegłem z domu i wsiadłem do czarnego Mustanga, w którym chłopak już na mnie czekał. Jechaliśmy w ciszy i mimo, że niebyła ona jakoś specjalnie niezręczna, po chwili zaczęła mnie irytować. W radiu natomiast leciały same smuty, więc nie miałem co nawet liczyć na mini karaoke.

Ex friends DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz