˖⁺‧₊ 23 ₊‧⁺˖

25 4 2
                                    

Minęły trzy dni odkąd dowiedzieli się o możliwym wyjściu z tej chorej sytuacji. Wampiry ledwo się trzymały, już nawet nie mogły wstać z łóżek, nie jadły, tylko patrzyły w jeden punkt jak zamrożone. Wilkołaki siedziały w ciemnych jaskiniach i nie wychodziły, a przez to nie mogły polować na jedzenie, więc także głodowały. Sprawa naprawdę była poważna, a oba klany zastanawiały się, dlaczego ich przywódcy nic z tym nie robią.

Yoongi w końcu zadecydował. Nie mógł postąpić inaczej, jak poświęcić się, aby reszta mogła żyć normalnie. Czuł, że to jego powołanie, ale nadal pozostawała kwestia śpiącego Jungkooka. Rana ani trochę się nie zagoiła, a on się nie ruszał. Już nawet przez sen Min nie mógł się z nim porozumieć. Skończyło się na tym, że zdradził mu to czego się dowiedzieli, ale nie jest to nic pewnego. Nie dostał od młodszego odpowiedzi, a potem już w ogóle nie było z nim kontaktu. Opuszczał ich. Tracił siły, robił się bledszy i chłodniejszy, mimo tego wyglądał na zmęczonego, jakby nadal walczył o życie. Bo zapewne tak było.

Brunet siedział przy nim kolejny wieczór, zamartwiając się. Nie wpuszczał nikogo do pokoju i płakał cicho w poduszkę. Po raz pierwszy czuł się tak bezradny. Katował się w myślach za to wszystko. Gdyby tylko wymyślił lepszy plan, gdyby nie poszedł do Namjoona sam, gdyby zorientował się o tym wcześniej...
Podniósł głowę i wpatrywał się w spokojną z pozoru twarz Jungkooka. Wiedział, że młodszy cierpiał coraz bardziej, jeśli on to czuł, to wilk tym bardziej. Uniósł dłoń nad jego brzuchem, a raczej w miejscu gdzie powinien być. Myślał o różnych zaklęciach uzdrawiających, ale niestety żadne nie działało. Czy to miało sens? Po co się łudził, że coś z tego będzie? Mimo wszystko nadal wierzył.

- Jungkookie, nie wiem czy mnie słyszysz, ale musisz wiedzieć, że podjąłem decyzję. Jestem gotów poświęcić się dla dobra wszystkich. Oczywiście nie będę mógł zrobić tego bez ciebie, ale nie zmuszę cię do tego. Najpierw chciałbym, abyś w pełni wyzdrowiał i odzyskał siły. Chociaż nie wiem czy to możliwe. - westchnął i obniżył nieco dłoń. - Przepraszam cię za to. Cierpisz przeze mnie. To ja powinienem tu teraz leżeć. A jeśli ci się nie uda... Obiecałem ci, że zabiorę cię poza wyspę. Przepraszam, że nie mogę dotrzymać słowa. - znów się rozkleił, chowając głowę w ramię. Nawet nie poczuł, że z jego ręką coś się dzieje.

- Hyung... Nie obwiniaj się. Nie mogę już tego słuchać.

- Co? JK? Ty... Już myślałem, że... więcej się nie odezwiesz.

- Myślenie zabiera więcej energii niż myślałem. Hyung, nie... Co się dzieje?

- Co się dzieje? - powtórzył za nim, nie wiedząc o co chodzi. Poczuł ciepło w dłoni, którą nadal trzymał nad dziurą. Wydobywały się z niej iskry i było ich coraz więcej i więcej. - Czujesz to?

- Tak. Znaczy nie wiem co to, ale boli.

- Wybacz!

- Nie, nie. Czuję, że... się odbudowuję.

Yoongi skupił się na mocy i starał się ją zwiększyć. Nie wiedział jak to się stało, ale nie interesowało go to, dopóki działało.

- To tylko teoria, ale wydaje mi się, że nie mogłeś nic zrobić, obwiniając się. W sensie... jeśli BD chce pomóc drugiemu, to muszą być pogodzeni. Hyung, nie mam ci niczego za złe. Zrobiłeś tak wiele dla mnie, więc dostrzeż to w końcu. - skrzywił się mentalnie, czując coraz większy ból.

- Jedyne co zrobiłem to naraziłem cię na niebezpieczeństwo. - jego moc zaczęła słabnąć.

- Nieprawda. Przestań tak myśleć. Wiem, że próbowałeś wszystkiego, aby mi pomóc. Jesteś na wyczerpaniu, a jednak starasz się jak możesz. Nie odpuściłeś i to jest dla mnie najważniejsze.

𝙲𝚁𝚈𝚂𝚃𝙰𝙻 𝚂𝙾𝚄𝙻𝙼𝙰𝚃𝙴𝚂🩸// 𝙱𝚃𝚂Where stories live. Discover now