Powoli czuję, że umieram.
Z każdym dniem jest gorzej. Niby znalazłam sposób na pieniądze dla ojca, ale czuję się winna. W końcu wydałam jej pieniądze babci. Zaoszczędzone z skąpej emerytury na prezenty dla Hailie i mamy. Praktycznie czuję jej obwiniające spojrzenie.
Mam poczucie, że wariuję.
A może tak jest?
***
Dzisiaj są urodziny Vincenta.
Idziemy na jakąś kolację czy coś takiego. Wytłumaczyli nam tutaj, że nie dają prezentów, tylko spędzają razem czas.
O wiele bardziej wolałabym zostać w domu, ale no cóż.
Stoję przed otwartą szafą i zastanawiam się, co mam ubrać. Na pewno moją krótką czarną spódniczkę (nie mam eleganckich spodni i żadnej sukienki), ale co do tego?
W ogóle sama spódniczka jest dosyć krótka, ale w porównaniu Hailie do mnie się nie czepiają. Może sobie zdają sprawę, że seksualizowanie trzynastolatki nie wypada na nich najlepiej?
Do tego moje glany steel* (w trampkach przecież nie pójdę), ale co do tego? Nie chcę iść w mojej koszulce, co byłam tamtym razem, bo... trochę na mnie wisi. Koszula jest za szeroka, żeby to zauważyć, ale nie chcę iść w moim mundurku szkolnym.
Może...
Mam jedną koszulkę. Nosiłam ją jeszcze u ojca, więc powinna na mnie tak nie wisieć. Ma długie rękawy i trochę dekolt... nie, że wyzywający! Po prostu to taka bawełniana koszulka... taka no wiecie z koronką wokół dekoltu.
Mam dosyć dużo topów w stylu rockowym, grunge czy jakkolwiek ludzie to nazywają. Nosiłam takie, bo były w malutkich rozmiarach i było ich masę w lumpeksach.
Nikt mnie w takich nie widział od czasu taty, bo bałam się krzywych spojrzeń babci i mamy, a bracia Monet... wiadomka.
Więc jedyna okazja, kiedy chodzę w nich to moje nocne wyjścia. Wtedy mogę trochę powariować.
Ale w sumie... mogę spróbować. Ma ona długi rękaw, a dekolt naprawdę nie jest jakoś głęboki. Do tego nie odkrywa nawet brzucha. Założę do tego jakieś kolczyki, jak zawsze linia wodna i będzie spoko.
I oczywiście do tego moja ukochana kurtka skórzana (nie mam innej).
Jest ona z prawdziwej skóry! Ukradłam ją... ale kto by się przejmował szczegółami?
Jest ona na mnie trochę za duża (to był jedyny rozmiar), ale no nie wybrzydzam. I nawet fajniej, że jest taka dużawa. Podoba mi się to.
O no i jeszcze... jutro idę z Peetą (bo ma własne konto) wysłać pieniądze ojcu.
***
Schodzę na dół i mijam Hailie z niezadowoloną miną:
- Co się stało? - pytam delikatnym głosem.
- Kazali mi się przebrać... podobno moje sukienki są za wyzywające - szepczę słabo.
Marszczę brwi. Jaką ona sukienkię ubrała? Nie pamiętam jakie dokładnie były, ale... była taka jedna letnia. Faktycznie... no może nie była jakaś wyzywająca. Ale może dużo odsłaniała w oczach niektórych.
Wzruszam ramionami. W sumie to mnie to nie obchodzi. Przecież Hailie od tego nie umrze, bo musiała się przebrać.
- Nie przejmuj się - rzucam przez ramię. - To po prostu nastoletni chłopcy. Najlepiej dla nich, żebyś została zakonnicą.
CZYTASZ
Gorsza siostra - Rodzina Monet
FanfictionBycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do braci Monet? UWAGA! KSIĄŻKA MOŻE NAMAWIAĆ DO ZŁYCH RZECZY I PORUSZA WIELE PROBLEMÓW PSYCHICZNYCH!