Potrzebujesz pomocy, Charlotte.

3.8K 156 106
                                    

Gwałtownie się zatrzymuję. Patrzę zamrożona na Hailie. Ona sama marszczy brwi na mój widok.

Peeta przeze mnie też jest zmuszony przystopować:

- Co jest? - pyta i spogląda w kierunku w, który ja patrzę. - O cholera... to twoja siostra... i Will Monet? O ja pierdole, to Will Monet.

Mrugam zaskoczona i spoglądam na sylwetkę wychodzącą z auta. Od razu przeklinam. To Will! A ja dalej trzymam tę fajkę...

Od razu rzucam ją gwałtownie na podłogę i deptam. Widzieli jak wychodzimy z szkoły, czyli dowiedzą się, że wcale nie chodzę na boisko szkolne. Do tego widzieli jak palę papierosa i jak Peeta mi go odpala swoim własnym, a obydwoje trzymaliśmy je w buzi! Przecież to wygląda jakbyśmy byli parą.

Peeta chyba też wie, że jestem w kłopotach i ściska moje ramię pocieszająco, a później mnie puszcza.

Will idzie szybko w naszą stronę. 

- Do samochodu - mówi rozkazująco Will.

- Chcesz, żebym został? - pyta mnie szeptem Peeta, totalnie ignorując Willa. Nie wiem, jak chcę zostać, przecież każe iść do auta, ale na razie się nad tym nie zastanawiam.

- Nie, idź - odpowiadam szybko nawet na niego nie zaglądając.

On się wacha przez chwilę, a potem odchodzi.

Will jest zły. Widzę to na pierwszy rzut oka. Jego kroki są głośne, oczy zmrużone, a na jego twarzy widnieję grymas.

Odrywam od niego spojrzenie i idę szybko do samochodu. Chcę wejść na tylne siedzenia, obok Hailie, ale Will krzyżuje moje plany.

- Usiądź z przodu.

Hailie wysyła mi współczujące spojrzenie, ale dalej jest w ich iskierka zdziwienia. Chociaż myślę, że nie jest jakoś super zaskoczona. Kilka razy w tamtej szkole złapali mnie na paleniu.

Siadam z przodu, a Will odjeżdża spod szkoły.

Dlaczego przyjechali od razu po lekcjach, a nie dopiero o 19:00, tak jak zawsze? I dlaczego przyjechali oni, a nie Zack? Ja nie mogę.

Will się nie odzywa przez całą drogę. Trzyma jedynie mocno dłonie na kierownicy.

***

 Will od razu prowadzi mnie do gabinetu Vincenta. Każę mi zostać przed wyjściem i na początku sam do niego wchodził.

Nie był na pewno taki wściekły, jak dowiedział się o Hailie, ale w sumie może to było coś innego? Miała 15 lat, a tak poza tym każdy wiedział, że naprawdę nie zapaliła. Chociaż ja mam 14... od kilku dni.

A Vincent? Nie pokazywał swojej złości na zewnątrz, ale kazał jej wypalić kilka fajek pod rząd. Hailie zwymiotowała i to kilka razy. Dalej jej nie dobrze na sam zapach papierosów.

Will po jakiś dwóch minutach wychodzi z gabinetu i mnie do niego zaprasza. Nie wchodzi za mną.

Przed biurkiem siedzi Vincent. Ma on jak zawsze idealnie zaczesane włosy do tyłu i przypomina mi diabła:

- Siadaj.

Nie dyskutuję i od razu wykonuję jego polecenie.

- Słyszałem od Willa, że paliłaś papierosa z jakimś chłopcem.

Nie odpowiadam. No bo co mam powiedzieć?

- Czy to prawda?

- No... tak.

On wzdycha i pociera palcami czoło, jakby nie miał na to siły.

- Po co, drogie dziecko, po co? - pyta nawet nie tyle, że zły tylko... zawiedziony?

Gorsza siostra - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz