- Więc na pewno musisz przejść na masę. Jaką masz wysoką aktywność fizyczną?
Gapię się na tego dietetyka, jak na idiotę. A skąd ja mam to wiedzieć?
- Bardzo wysoką - odpowiada za mnie Vincent.
A no właśnie jestem z Vincentem.
- Bardzo wysoką? Ile trenujesz tygodniowo? - Dietetyk marszczy czoło.
- Nie wiem... - Wzruszam ramionami. - Ale raczej mam tylko wysoką.
- Też mi się tak wydaję... - śmieje się Dietetyk i posyła Vincentowi niedowierzające spojrzenie. - Takie dziecko by na to nie miało siły, do tego dziewczyna.
Ojoj, nagrabiłeś sobie chłopie.
- Sądzisz, że nie mam racji? - pyta bezuczuciowo Vincent.
- Oczywiście, że nie.. przepraszam panie M-Monet - jąka się dietetyk.
Najstarszy z braci Monet nic nie odpowiada i wizyta dalej trwa. Ale coś czuję, że już nigdy nie pójdę znowu do tego dietetyka.
***
- Proszę skarbie. - Uśmiecha się życzliwie Eugenie i kładzie przede mną mój obiad. Po chwili wychodzi wspominając coś tam o praniu.
Próbuje się nie skrzywić na wielkość porcji. Vincent nikomu na szczęście nie wygadał o moich problemach z wagą (dzięki Bogu), ale sam ma na mnie oko.
Teraz akurat postanowił zjeść sobie ze mną po moim dietetyku.
W zupełności normalna sytuacja. Przecież on codziennie je sobie z nami obiadki.
- Nie smakuje ci? - pyta Vincent.
Patrzę na jego talerz. On ma większą porcję i już zjadł połowę. Ja nie jestem chyba nawet w 1/4.
- Dobre jest - odpowiadam szybko.
- To dlaczego nie jest? - Vincent podnosi brew.
- No bo... to dziwne.
- Dziwne?
- No... - Zerkam na niego niepewnie. - Nie ważne.
- Nie, to jest ważne. Chętnie posłucham dlaczego jedzenie ze mną jest dziwne.
Och, no i na co była mi potrzebna na chwila szczerości?
- Nie jedzenie z tobą jest dziwne, ale te jedzenie jest dziwne - tłumaczę mu.
- Co z nim nie tak?
- Nie zdobyłam go.
Po moich słowach nastaje moment chwili.
- Nie zdobyłaś go? - powtarza niedowierzająco Vincent/
Kiwam głową i biorę łyk wody.
- Wiesz... przez kilka lat sama sobie zdobywałam jedzenie. - Nabijam trochę makaronu na widelec. - A tutaj jest go tak dużo. To przytłaczające.
- Zdobywałaś sobie sama jedzenie?
- Umm... nie wiedziałeś o tym? - Spoglądam na jego zdziwioną minę.
- A to normalna rzecz, że powinienem o tym wiedzieć?
- No nie... - Wzruszam ramionami. - Ale wiesz, że mój tata nie był jakoś fajny.
- Nie wiedziałem, że cię głodzi. - Jego szczęka drga.
- Nie głodził mnie. - Przewracam oczami.
- No to czemu sobie zdobywałaś jedzenie?
- Bo nikt go nie kupował.
- Czyli cię głodził.
CZYTASZ
Gorsza siostra - Rodzina Monet
FanfictionBycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do braci Monet? UWAGA! KSIĄŻKA MOŻE NAMAWIAĆ DO ZŁYCH RZECZY I PORUSZA WIELE PROBLEMÓW PSYCHICZNYCH!