Kim jest Santan?

3.1K 128 61
                                    

- Dzisiaj na kolację przyjedzie Monty z Mayą.

Odwracam się do Vincenta, który właśnie wszedł do kuchni. Siedzimy właśnie tam wszyscy.

Wybieram na laptopie Willa nowe rzeczy. To drugi raz, kiedy zgodziłam się, żeby sobie coś kupić, ale naprawdę mi potrzeba dużo rzeczy - nie mogę już znieść spadających z dupy spodnich, a moja ulubiona koszulka dosłownie się potargała.

Może nie mogę tutaj wybrać jakiś fajnych topów i mini spódniczek, które ubieram w nocy, ale no nie można mieć wszystkiego.

I muszę przyznać, że tak cholernie mi się to podoba. Ciuchy tak sobie, bo nie mogę wybierać tych naprawdę fajnych, ale biżuteria i przybory plastyczne! Mogę wybierać wszystkie jakie chcę, a nie tylko takie, które są w sklepach w których łatwo kraść.

- Dzisiaj? - dziwi się Will.

- Monty zapomniał mnie powiadomić wcześniej - odpowiada mu Vincent.

Vincent siada przy wyspie i o czymś tam gada z Willem. To rzadkie chwile, gdzie Vincent przebywa w naszym towarzystwie.

Ale ja jestem już tutaj 20 minut (o wiele za długo) i postanawiam się zmyć. Wybrałam już wszystko co chciałam - czyli nowe farby akrylowe i olejne, a do tego dużo płócien. 

Próbuje się cicho zmyć i wstaję z krzesła, ale Will nie daje mi uciec:

- Już wybrałaś? - pyta się Will.

- Taa... - mówię trochę skrępowana spojrzeniem Vincenta.

- Tak mało? - Marszczy brwi.

- Nie chcę nic innego... 

- Wybrałaś dwie farbki i jakieś płótna, a pędzelki do tego?

- Mam pędzelki.

- Pewnie zniszczone.

- Wcale nie, bo o nie dbam. - Przewracam oczami. - Pędzelków nie wymienia się od tak.

A ja swoje pędzelki kocham. Kupiłam je w prawdziwym sklepie plastycznym. Kosztowały jedenaście funtów.

Rozumiecie? Wydałam na głupie pędzelki jedenaście funtów! Mają mi starczyć do końca życia.

- Charlotte wreszcie przekonała się do zakupów? - wcina się Vincent.

- Nie dawno - odpowiada mu Will. 

Vincent kiwa zadowolony na te słowa głową:

- Wybierz sobie sukienki balowe.

- Po co? - Marszczę brwi.

- Bo idziesz na bal za niedługo.

Tamtą sukienkę miałam od Hailie. Zamówiła taką, ale przyszła w złym kolorze i mniejszym rozmiarze, więc czemu nie dać jej swojej młodszej siostrze?

I tak była trochę za duża.

- Na jaki bal? - jęczę. - Po co ja na nie w ogóle chodzę?

- Bo należysz do naszej rodziny.

Zatrzymuję się jak zmrożona na te słowa i przypatruję się Vincentowi. On tak na serio? Ale w sumie... ostatnio jest jakoś fajniej tutaj, jak zaczęłam tutaj spędzać więcej czasu. Dalej wszystkich unikam, ale spotykam często Dylana czy Shane na siłowni, bo chodzę już tam nawet bez Zacka.

Naprawdę spodobał mi się sport, a teraz wciągnęłam się w bieganie. Nie mówię o tym Zackowi, bo byłby niezadowolony. Uważałby, że to za dużo - dwa razy tygodniowo trening koszykarski, codzienne treningi z nim i jeszcze jakieś moje w samotności?

Gorsza siostra - Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz