Rozdział 2

762 22 1
                                    

*cztery lata wcześniej*

Pov Vittoria

Poszłam.

Nie żałowałam. Nawet opieprz od rodziców był tego warty.

Cicho wyszliśmy z domu. Nikt tego nie zauważył. Wszyscy byli zajęci Vivian. Ojciec nie był zadowolony, ale to nic nowego.

Dowiedziałam się, że Enzo jest przyszywanym bratem Vivi i że był starszy ode mnie. Kilka lat, ale nadal.

Może zaczynam brzmieć jak jakaś zakochana nastolatka, ale on był naprawdę przystojny. I jeśli mam jakiś typ chłopaka to on w nim był.

Blondyn złapał moją dłoń i poprowadził mnie do jakiejś altanki w ogrodzie Adriena.

Ogrodzie? On nie umie nawet o trawę zadbać...

Ta scena wyglądała jak z jakiejś bajki.

Przystojny, do tego starszy chłopak zaprowadził dziewczynę do altanki, gdzie są sami brakuje tylko sceny z gorącym pocałunkiem.

- Ładnie tu - mruknął cicho, przez co ledwo go słyszałam. Usiadłam na ławce i oparłam plecy o ściankę. Było ładnie.

Ładniej by było gdybyś chciał poznać nasze usta bliżej...

O czym ja myślę...

Spuściłam wzrok na swoje dłonie. Siedziałam cicho. Teraz w sumie trochę krępowała mnie jego obecność. Był trochę onieśmielający.

Może i znam go jakieś pół godziny, ale to nie ma znaczenia.

Nagle usłyszałam skrzypienie desek. Palce chłopaka uniosły mój podbródek. Poczułam jak tracę oddech. Serce przyspieszyło gdy musnął koniuszkiem palca moją dolną wargę.

- Jesteś smutna? - spytał wpatrując się we mnie.

Zmarszczyłam brwi.

- Nie, czemu pytasz?

- Ucichłaś - odparł, a ja starałam się nie patrzeć na jego usta.

Opanuj hormony, idiotko.

- Po prostu się zamyśliłam - wytłumaczyłam i spojrzałam w jego oczy. Piękne brązowe oczy.

Nigdy nie widziałam blondyna z takim kolorem tęczówek. To chyba jakieś rzadkie.

- O czym myślałaś? - spytał i mnie zatkało.

O tym, czy mnie pocałujesz.

- O niczym ważnym - mruknęłam odwracając wzrok. Tym razem jego palce musnęły moją szczękę. Poczułam dreszcz i chyba pieprzone motylki w brzuchu rozpętały trzecią wojnę światową...

- Ach, tak?

- Tak - odparłam bez przekonania co wyczuł w moim głosie. Zbliżył się bardziej i na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Mój wzrok mimowolnie zjechał na jego wargi. Były duże i chciałam się przekonać czy miękkie.

Szybko zauważył gdzie patrzę i spojrzał na moje.

Motyle sięgnęły po pieprzoną bombę atomową...

Zbliżył się kolejne kilka centymetrów i wstrzymałam oddech.

- Robiłaś to kiedyś? Całowałaś już kogoś, Słoneczniczku?

Słoneczniczku?

- Tak - wydusiłam z siebie. Skłamałam. Jego wargi były już milimetry od moich. Chciałam się przysunąć, ale jednocześnie chciałam by on zainicjował ten pocałunek.

The Sweet Dream Of YouTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon