Rozdział 28

291 13 1
                                    

* teraźniejszość*

Pov Vittoria

Założyłam fioletową sukienkę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Na szczęście nie wyglądałam jak trup i się tak nie czuję. W końcu ból przestał mi doskwierać, a przynajmniej ten fizyczny.

Czułam się rozdarta.

Nie wiedziałam co sądzić o Enzo. O tej całej sytuacji. Starałam się o tym nie myśleć. Nie przypominać sobie tego, co miało miejsce gdzieś za miastem. Nawet jeśli w nocy mnie to nawiedzało, to przecież to nic. Jestem silna. Nic się nie stało.

Nie mogłam pozwolić by łzy zepsuły mój makijaż. Nie dzisiaj.

Wyglądałam ładnie. Starałam się nie zwracać uwagi na mój brzuch, przez marszczenia nie był aż tak widoczny. Przez ten czas trochę się zmniejszył.

Ostatni raz przejechałam pędzlem po policzku i wstałam z krzesła. Wzięłam torebkę z łóżka po czym schowałam do niej komórkę.

Postanowiłam pojechać do Larissy by pomóc jej z przygotowaniami. To w końcu był jej wielki dzień. Mimo wszystko.

Rodzice nadal się szykowali, a ja wyszłam z domu. Na podjeździe stało już auto Vito.

- Na pewno chcesz tam być? - spytał, gdy wsiadłam do środka.

- Tak.

Teraz Larissa była najważniejsza.

Miałam tylko nadzieję, że Adrien nic nie wie i nie każe mi wracać do domu.

Na szczęście droga minęła nam szybko. Wysiadłam z samochodu, a Vito został w środku. Weszłam do domu i szybko odnalazłam pokój szwagierki.

Larissa nadal spała, obudziłam ją, a później wszystko działo się szybko. Stylistki zajęły się jej włosami i makijażem, a odsunęłam się w cień.

- Lars szybko. Ubieraj się - zauważyłam smutny wyraz twarzy dziewczyny - Albo mam takie wrażenie albo ja bardziej się jaram twoim ślubem niż ty - wtedy na mnie spojrzała. Pomogłam jej założyć suknie i sama przeniosłam wzrok na jej twarz.

- Nie no. Cieszę się. Po prostu to do mnie nie dociera - wydawała się być nieobecna.

- Staraj się nie ubrudzić sukni.

****

Weszłam do kościoła i to był jedyny moment, kiedy mogłam odetchnąć. Wierzyłam, że Adrien się ogarnął i naprawdę nie chciałam dopuszczać innej możliwości. Nie miałam na to siły. Ceremonia się rozpoczęła, a kiedy nadszedł czas na przemowy państwa młodych czułam jak makijaż mi się rozpływa. Nie sądziłam, że mój dupkowaty brat potrafi być taki uroczy. Przez to musiałam pożyczyć chustekczkę od ciotki, której nienawidzę, od siostry mojej matki. Miałam tylko nadzieję, że nie była nasączona żadnym gazem, którego nawet nie wyczuję.

- Jeśli ktoś się nie zgadza na zawarcie tego małżeństwa niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki - zamarłam, gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Od razu spojrzałam w ich kierunku.

Nie, nie spierdolisz tego.

Daniello tylko się uśmiechnął i usiadł gdzieś z tyłu. Odetchnęłam, gdy ksiądz wznowił swoją przemowę.

Reszta poszła szybko. Auto Vito zawiozło mnie do restauracji.

Larissa wyglądała jak prawdziwa księżniczka w tej ogromnej czarnej sukni, na tle ogromnego pałacyku. Przez swoją drobną figurę wyglądała jak prawdziwa lalka. Zazdrościłam jej takiej talii.

The Sweet Dream Of YouWhere stories live. Discover now