Rozdział 21

475 15 0
                                    

*cztery lata wcześniej*

Pov Vittoria

Jego usta chodziły mi po głowie dobrą godzinę. Byłam w pieprzonej euforii. To uczucie było nie do opisania. Po prostu wspaniałe i nie z tej ziemi. Na każde wyobrażenie jego głowy między...

O mój boże...

Czułam przyjemne dreszcze.

Jesteś moją boginią.

- Vittorio! - otrząsnęłam się z zamyślenia. Spojrzałam na ojca i lekko się wzdrygnęłam przez jego wyraz twarzy - Zadałem ci pytanie.

- Przepraszam, zamyśliłam się - potrząsnął zrezygnowany głową.

- Masz mnie słuchać - pokiwałam głową - A więc pytałem, gdzie wczoraj byłaś, huh? - spięłam się. Nie mogli się domyślić... Nie...

- Słucham? Byłam w domu - odparłam mam nadzieję dosyć pewnie by mi uwierzył. Nawet nie chcę wiedzieć co on wie.

- Ach tak? A to ciekawe - automatycznie moje ciało przeszył zimny dreszcz. Zaczęłam się bać - To chcesz mi łaskawie wytłumaczyć dlaczego widziałem cię jak wychodzisz tylnym wyjściem? - zatkało mnie. Kurwa mać...

- Ja...

- Masz szlaban. Na miesiąc. Ostatni raz się wymknęłaś. Vito już został o tym poinformowany - cholera...

Poinformowany... To znaczyło jedno. Musiało boleć. Nie chciałam tego... Zawsze mi się udawało... Dlaczego teraz...

- Do swojego pokoju. Już! - wstałam od stołu. Tak naprawdę nawet nie zaczęłam jeść śniadania.

Może to i lepiej? I tak bym zwymiotowała.

Ale kurwa... Niczego nie żałowałam. Miałam gdzieś co powie Adrien czy Vivi, a jej zdanie to już w szczególności miałam w głębokim poważaniu. Miesiąc w pokoju? Nic nowego.

Weszłam do swojego pokoju i zamarłam na widok Vito. Wyglądał na kurewsko wściekłego. No cóż... Życie? Chociaż siniak na jego policzku i rozcięty łuk brwiowych mówił co innego...

Stał przy oknie z dłońmi w kieszeniach spodni. Włosy miał jak zawsze ułożone na żel, a usta zaciskał w cienką linię. Nie zwarzając na to weszłam do łazienki. Tak na wszelki wypadek, gdybym miała zwrócić wczorajszy obiad. Usiadłam na płytkach i oparłam plecy o kabinę obok toalety. Czułam jak żołądek podchodzi mi do gardła. Nawet nie wiedziałam czemu. W sumie to nie pierwszy raz, gdy rano mam ochotę zwymiotować cały żołądek. Zawsze się jakoś przed tym powstrzymywałam, ale nie wiem czy dzisiaj dam radę.

Nagle wstrząsnęła mną taka torsja, że nie wytrzymałam. Otworzyłem klapę toalety i reszta poszła gładko. Jakby to nie brzmiało. Próbowałam odsunąć włosy, aż poczułam dłoń na plecach. Vito złapał moje kosmyki w garść. Jedną ręką je trzymał, a drugą glaskał po plecach. Czułam, że wymiotowałam żółcią. Nie miałam już czym...

Gdy skończyłam wytarłam usta kawałkiem papieru i spuściłam wodę. Łzy zalały moje policzki. Nie chciałam patrzeć na twarz ochroniarza. Stanęłam przed lustrem i mój wzrok utknął w odpływie umywalki.

- Vitti - uniosłam wzrok na lustro. Na mężczyznę za mną - Wszystko okej? Przynieść ci wody? - pokiwałam głową.

Nie wiem czemu, ale ledwo trzymałam się na nogach.

Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, przecież w ciąży na pewno nie jestem. To jest nie możliwe. Od minety się nie da.

Ale są takie momenty, kiedy zastanawiam się czy przypadkiem nie jestem dziewicą Maryją...

The Sweet Dream Of YouWhere stories live. Discover now