Rozdział 27

445 14 0
                                    

* cztery lata wcześniej*

Pov Vittoria

Nasza relacja się zmieniła. Całe trzy tygodnie zachowywaliśmy się praktycznie jak para. Nie wiedziałam czemu tak było. Bliskość stała się dla nas naturalna. Problem w tym, że nie wiedziałam, czy była jakakolwiek mowa o uczuciach. Nie wiedziałam, czy sama coś czuję. Nie umiałam stwierdzić, czy on darzy mnie czymś innym poza pożądaniem. Przez ten czas naprawdę się do siebie zbliżyliśmy. Trudno ocenić czy to dobrze czy źle.

Adrien w sumie odpuścił, a przynajmniej nie odzywał się do mnie od naszej ostatniej rozmowy. Brakowało mi go, naszej rutyny, którą zburzyła nasza kłótnia. Czemu tak dużo się przez niego zmieniło? Enzo wszedł w moje życie i chyba dobrze się bawił.

Miałam plan. Może i miałam szlaban, ale mało mnie to obchodziło.

Enzo ma urodziny za dwa dni, osiemnastego sierpnia. Zamierzam mu coś dać z tej okazji. Mówił, że nie lubi swoich urodzin, ale może to się zmieni?

Ojca nie było od kilku dni i cieszyłam się z tego powodu. W sumie nawet jeśliby był to by nie zauważył, że mnie nie ma.

Rozczesałam szybko włosy, wzięłam telefon do kieszeni i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach. Założyłam buty i gdy miałam chwycić za klamkę usłyszałam głos za plecami.

- Gdzie się wybierasz? - odwróciłam się w kierunku matki. Patrzyła na mnie z założonymi rękami na piersi - Słucham, gdzie się wybierasz? - powtórzyła pytanie.

- Na zakupy - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Szykowałam się aż powie, że przecież mam szlaban, ale nic takiego się nie stało.

- Wróć zanim ojciec się pojawi - pokiwałam głową. Nie powiem, że się nie zdziwiłam. Ona nigdy mi nie pomagała, a przynajmniej według mnie to nie była pomoc - Leć. Kup sobie w końcu coś ładnego - zdusiłam w sobie chęć przewrócenia oczami.

Ona w końcu wykazała jakieś ludzie odruchy wobec mnie, chyba można to tak nazwać. Nigdy mnie nie kryła, wręcz przeciwnie, była pierwsza do wyjawienia, gdzie i z kim jestem.

Wyszłam i wyjęłam telefon. Wybrałam numer Aurory. Nie musiałam długo czekać by usłyszeć jej głos.

- Stara, długo jeszcze? Czekam na ciebie od paru minut - westchnęła.

- Niedługo będę - wsiadłam do auta. Skinęłam w kierunku Vito – Matka mnie zatrzymała, zresztą opowiem ci później.

- Pośpiesz się.

****

Kupiłam. Miałam tylko nadzieję, że mu się spodoba. Nie miałam pojęcia co mu kupić. Chyba dwie godziny chodziłyśmy po sklepach zanim coś znalazłam. Musiało mu się spodobać.

Jakoś udało mi się namówić blondynkę by przyszła do mnie. Potrzebowałam tego czasu spędzonego z nią. Cholernie mi jej brakowało. Nadal czułam do siebie żal, że wtedy wyszłam z Enzo zamiast zostać z nią. Chciałam jej to jakoś wynagrodzić.

Dziewczyna padła zmęczona na łóżko, a ja obok niej. Odwróciłam głowę w jej kierunku.

- Stara, bo ja ci muszę o czymś powiedzieć - uniosłam się na rękach. To mogło być wszystko. Od morderstwa po złamanego paznokcia.

- Mów - ponagliłam ją, gdy cisza zaczęła mnie nakręcać.

- Zakochałam się - mruknęła tak cicho, że ledwo ją usłyszałam. Rozszerzyłam oczy.

- W kim!? - pisnęłam podekscytowana.

- Pamiętasz Cartera? - zakryłam usta dłonią. Ona chyba sobie żartuje. Sądziłam, że ona ma jakikolwiek gust.

The Sweet Dream Of YouWhere stories live. Discover now