Rozdział 19

430 11 6
                                    

*Teraźniejszość*

Pov Vittoria

Nie odzywałam się do brata tydzień. On też nie dzwonił, ale jeden SMS od Daniello mnie uspokoił i jednocześnie zaalarmował.

Daniello: Adrien zachowuje się jak nie on. Dziwnie troszczy się o Larisse. Zaczął spędzać z nią więcej czasu. Chyba przemówiłaś mu do rozumu, ale ja tam nie wytrzymam. Nie umiem patrzeć na tą szopkę.

Bałam się cholernie co on wymyślił. W sumie to i on i Adrien. Boję się, że ta jego zmiana wiążę się ze zmanipulowaniem Larissy. Wiem, że strata Vivian go kurewsko bolała i bardzo się zmienił, ale naprawdę chcę wierzyć, że ta dziewczyna go zmieni. Mam nadzieję, że tak się stanie.

-Vittorio – od razu uniosłam wzrok znad ekranu. Wzdrygnęłam się na widok Vito

- Tak? - zlustrował mnie wzrokiem. Moje wargi złączyły się tworząc cienką linię.

- Możemy porozmawiać? - pokiwałam głową. Mężczyzna wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi – Kamarov jeszcze się do ciebie odzywał?

- Nie.

- Nie widziałaś niczego niepokojącego ani nic? - pokręciłam głową.

- Przecież nie wychodzę z domu. Gdzie mam go widzieć? - odparłam ostro, choć wcale nie chciałam. On po prostu teraz tak na mnie działa. Nie mam ochoty go widzieć.

- Wiem, że jesteś zła, ale zrozum...

- Rozumiem. Nie miałeś wyboru. Wiem - spuścił wzrok.

Szczerze mówiąc to nie rozumiem jego zachowania. Ochroniarze chyba sie tak nie zachowują. Chociaż patrząc na Lars i Daniello to już nie jestem taka pewna. Zresztą Vito jest po czterdziestce... a ja za dwa miesiące kończę dwadzieścia dwa lata. Nie mogę nawet o tym myśleć.

-Vitti... i tak przepraszam. Nie wiedziałem, że tak go to rozwścieczy, ale nie miałem wyboru. Muszę dbać o twoje bezpieczeństwo.

- Wiem - odparłam. Podszedł bliżej i usiadł obok mnie. Przeniosłam na niego wzrok. Wyglądał jakby bił się z myślami, a ja chyba nie chciałam wiedzieć o czym myśli. Jego dłoń wylądowała na udzie, a szczęka mocno się zacisnęła. Nie wiedziałam co on tu jeszcze robił. Nagle wstał.

- Nie unikaj mnie - powiedział i wyszedł.

Byłam mocno zdezorientowana.

*****

Włączyłam kamerkę i uśmiechnęłam się na widok przyjaciółki.

- Stara, ja mam wszystko gdzieś, jedziemy do klubu - spojrzałam na nią jak na wariatkę.

Nikt mnie tam nie puści. Zresztą sama chyba nie chciałam nigdzie iść. Chociaż nie mogę siedzieć w domu dwadzieścia cztery na siedem, bo się boję, prawda?

- Kiedy?

- Jest osiemnasta. Masz dwie godziny na ogarnięcie.

- Wiesz, że mnie nie wypuszczą z domu? - spytałam, żeby się upewnić.

- Wymkniesz się - odparła. Gdyby to było takie proste... w sumie kiedyś było. Może teraz też się uda?

- Zobaczę co da się zrobić. Nic ci nie obiecuję - pokiwała głową.

- Dobra, dobra. Szykuj się - położyłam telefon na komodzie i podeszłam do szafy. Blondynka po drugiej stronie zaczęła się malować.

- Co się stało, że nagle koniecznie musisz iść do klubu, co? - spytałam otwierając drzwiczki. Spojrzałam na sukienki na wieszakach i gdy zobaczyłam jedną poczułam nostalgie. Zaczęłam przeglądać wieszaki, jednocześnie czekałam na odpowiedź, która długo nie nadchodziła.

The Sweet Dream Of YouWhere stories live. Discover now