Rozdział 17

417 16 1
                                    

* Teraźniejszość*

Pov Vittoria

W środku przywitał mnie Daniello z grobową miną. Sama szczęśliwa nie byłam.

- Dzięki, że jesteś. Nie wiem co mam robić. Ona w ogóle nie wychodzi z pokoju. Mam wrażenie, że nawet nic nie je - mówił przejęty, a ja z każdym jego słowem coraz bardziej chciałam ukatrupić Adriena.

Co on jej zrobił?

- Ukatrupię go - westchnęłam - Jest u siebie? - pokiwał głową. Ruszył w kierunku pomieszczenia, a ja za nim.

Szatyn wydawał się naprawdę o nią martwić i zaczynałam myśleć, że on by był dla niej lepszy. Wiem, że to czysto teoretycznie jego praca, ale i tak.

Adrien na nią nie zasługuje. Za każdym razem, gdy ją widzę, w głowie mam naszą rozmowę.

Teraz gdy tylko zajdzie w ciążę będę mógł się go w końcu pozbyć. Będziesz miała życie na jakie zasługujesz. Jakiego zawsze chcieliśmy doświadczyć. Będziemy wolni...

Nie chcę takiej wolności. Nie za taką cenę. On naprawdę mógł inaczej to załatwić.

Chłopak otworzył drzwi i wszedł do środka. Brunetka leżała na łóżku, a jej mina wskazywała na to, że myślami jest bardzo daleko.

- Lars? Ziemia do Larissy - potrząsnęła głową i jej wzrok padł na nas. Daniello usiadł obok niej.

- Tak?

- Dobrze się czujesz? - spytał. Mina dziewczyny momentalnie się zmieniła. Wzięła głęboki wdech. Spojrzałam kątem oka na szatyna.

- Tak. Co chwila mnie o to pytacie, jakby nie wiem co się stało - jej wzrok wędrował ze mnie na chłopaka obok niej.

Nie mogłam na to patrzeć. Larissa wyglądała jak żywa śmierć. Miała ogromne cienie pod oczami, a jej wzrok był pusty, włosy były w ogromnym nieładzie, a usta popękane.

- Słuchaj... - zaczęłam, chcąc jakoś zacząć temat.

- Co? On umarł i będę musiała wrócić do ojca? - autentycznie mnie zatkało.

- Nie! Skąd ci to...? - jej wzrok automatycznie spoczął na mnie - Naprawdę ruszyło cię tylko to, że musiałabyś wrócić do ojca? - na moje słowa wzruszyła ramionami – Chodzi o to, że przyjeżdża nasz matka - powiedziałam podchodząc bliżej.

- Po co? - spytała ze zmarszczonymi brwiami – Wie, że Adriena nie ma?

- Ona ma trudny charakter - zmieniłam temat – Pomogę ci z nią, ale sama rozumiesz, to jednak twoja przyszła teściowa - pokiwała głową.

- Bedzie dobrze, nie przejmuj się - odparł Daniello pocierając jej ramie. Spojrzała na niego z nikłym uśmiechem.

Niech on ją stąd uratuje.

****

- Gdzie masz moją synową? - bez przywitania ani niczego po prostu weszła do środka i po chwili do salonu.

- Dzień dobry – Larissa nawet wysiliła się na minimalny uśmiech.

- To jest właśnie Larissa – przedstawiłam brunetkę. Podziękowała mi skinieniem głowy.

- A co moja przyszła synowa nie ma głosu? Jak wiesz jestem matką Adriena. Za żadne skarby nie mówi mi mamo, jak już to po imieniu. Jestem Beatrice – dziewczyna wyciągnęła dłoń, ale moja matka tylko spojrzała na nią z wyższością.

The Sweet Dream Of YouWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu