Ten poranek był dla Mikołaja wyjątkowo trudny. Od samego wstania z łóżka czuje dotyk Sylwestra na całym swoim ciele. Z jednej strony przechodziły go ciarki, ale z drugiej strony tak bardzo chciał aby to powtórzyć. Ruszył do łazienki aby się trochę ogarnąć.
Wszedł pod prysznic, i siedział tam dość długo. Chciał zmyć jak najszybciej z siebie to uczucie. Po godzinie wyszedł spod prysznica i ubrał się w przygotowane ciuchy. Podszedł do lustra i miał zamiar przeczesać włosy, kiedy nagle zobaczył:-Kurwa- powiedział do siebie i odsunął głowę.
Spojrzał na swoją szyje, na której widniała malinka. Mikołaj nie wiedział co zrobić, nigdy nikt nie zostawił na jego ciele malinki. Wpatrywał się w zarumienienie aż w końcu z hukiem wyszedł z łazienki.
-Wardęga zamorduję cię!- powiedział i wkurzonym krokiem ruszył w stronę telefonu który leżał na stole. Jego kot po tym czynie, postanowił wstać z drzemki.
Szybko wybrał numer do Sylwestra, i niecierpliwiąc się przyłożył telefon do ucha. Nerwowo tupał nogą, i stukał palcami o stół.
-Halo?- usłyszał zaspany głos Sylwestra, co przypomniało mu wczorajszą noc. Nie żeby ta blizna tego nie robiła.
-Przyjeżdżaj tu- powiedział i odblokował ekran aby wysłać Wardędze adres.
-Co?- odpowiedział.
Było słychać że Wardęga po usłyszeniu głosu Mikołaja bardzo się rozbudził. Mikołaj usłyszał dźwięk sprężyn od łóżka. Wszedł z powrotem w rozmowę i znów przyłożył telefon do ucha.
-Nie słyszałeś?!- krzyknął, był bardzo wściekły- Przyjeżdżaj i naprawiaj do co odjebałeś!
Po chwili ciszy naprostował.
-Nie chodzi mi o to co stało się wczoraj- złapał się za czubek nosa przez ból głowy jaki teraz do niego napłynął- Po prostu przyjeżdżaj...proszę- dodał bardziej cichym głosem i się rozłączył.
Po rozłączeniu się, zaczął się strasznie stresować. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Kiedy już miał odchodzić od stołu i znów ruszyć w stronę łazienki, dostał wiadomość od Wardęgi:
sawardega_wataha: Już jadę
Mikołaj bez odpowiedzi rzucił telefon na kanapę i opadł na podłogę.
Po pół godziny, do domu Konopskiego zapukał Wardęga. Konopskyy otworzył drzwi i bez żadnego słowa, odwrócił się, i ruszył do salonu umożliwiając wejście Sylwestrowi. Kiedy się odwrócił zobaczył Wardęgę stojącego na przeciwko jego, jednak w odpowiedniej odległości. W porównaniu do wczorajszego wieczoru...
-Co się stało- Wardęga zrzucił kurtkę i rzucił ją na kanapę przed nim. Dla naprostowania, Konopskyy stał po drugiej stronie kanapy.
Konopskyy bez słowa podszedł do Wardęgi, na co ten zareagował jednym krokiem w tył. Mikołaj zauważając to przystanął i spojrzał na jego nogę która przesunęła się do tyłu. Zaśmiał się pod nosem, i zaczął podnosząc głowę:
-Teraz się odsuwasz- poszedł jeszcze bliżej- A jeszcze wczoraj potrafiłeś zrobić to o!- odchylił głowę i pokazał mu Malinkę.
-O kurwa!- krzyknął prawie na cały dom- To moja sprawka?- dotknął jego skory na szyi, co Mikołaj bardzo dokładnie poczuł.
Mikołaj odchylił z powrotem głowę. Wardęga nadal patrzył na jego bliznę na szyi. Mikołaj zakrył ją dłonią i zaczął mówić:
-Co mam z tym zrobić? Mam dzisiaj wizytę u weterynarza, a do tego muszę iść na zakupy. Miałem tez nagrać odcinek! ODCINEK!...JAK MAM NAGRAĆ ODCINEK Z MALINKĄ NA SZYI!!!
CZYTASZ
|Enemies to lovers| ~Konopskyy x Wardęga~
RomanceJa nie wiem czemu to akurat TUTAJ powstało no ale dobra. Zapraszam po prostu do czytania No bo raczej zdajecie sobie sprawę o czym jest ta książka(fanfik) Muszę jeszcze powiedzieć że wszystko zawarte tutaj to fikcja literacka, i wszytsko jest dla ża...